Mąż spędza weekendy, jak mu się podoba. Mówi, iż to nie są dni rodzinne!

przytulnosc.pl 2 dni temu

Mąż znów ma swoje plany na weekend. Najpierw ma piłkę nożną, potem saunę, a wieczorem spotkanie z przyjaciółmi w barze. Gdyby to zdarzało się rzadko, nie powiedziałabym ani słowa. Ale właśnie tak spędza wszystkie weekendy. Mówi, iż sobota i niedziela to nie dni rodzinne.

— We wszystkim trzeba znaleźć plusy. Dzięki osobnemu odpoczynkowi nie nudzimy się sobą! — twierdzi.

Aha, chciałabym się z nim zamienić miejscami. Z dwójką dzieci to naprawdę „wesoły” odpoczynek. Chcesz – baw się w piaskownicy, chcesz – huśtaj się na huśtawce. Rewelacja.

W ciągu ostatniego roku pamiętam tylko jeden weekend, kiedy mąż był w domu. Był wtedy bardzo chory i nie mógł choćby wstać z łóżka. Ponieważ miał silny wirus, dzieci choćby nie podchodziły do niego. Po prostu cały dzień przesypiał.

Problem polega na tym, iż syn z córką w ogóle nie widzą ojca. Mam wrażenie, iż jestem samotną matką. Rozumiem, iż dzieci są już dość duże, ale wciąż potrzebują męskiej uwagi. Wielokrotnie proponowałam mężowi, aby zabrał chociaż syna na ryby, ale otrzymywałam taką odpowiedź:

— Jesteś głupia, czy co? Co ja z nim będę robił na rybach? Same nerwy!

— Na piłkę go zabrać? Przecież boi się piłki! Jeszcze sobie nogę uszkodzi, a ja będę musiał biegać z nim po pogotowiach!

Na wszystko ma jakąś wymówkę. Jakbym się nie starała zmienić go i wciągnąć w rodzinne weekendy, wszystko na nic. W tygodniu w ogóle nie widzi dzieci, bo wraca z pracy, kiedy one już śpią. Więc rosną bez ojca.

W ogóle z nimi nie rozmawia. Może tylko nakrzyczeć, jeżeli ma zły humor. choćby o urodzinach syna i córki przypomina mu teściowa. jeżeli teraz podejść do niego i zapytać, do której klasy chodzą dzieci, nie odpowie na to pytanie.

Bardzo mi przykro, iż mąż woli swoich przyjaciół, bo weekendy to jedyny czas, który możemy spędzić razem. Mąż wykręca się i obiecuje, iż wszystko się zmieni, gdy dzieci dorosną. Teraz chodzą do 7 klasy, jeszcze trochę i same nie będą chciały z nim rozmawiać. Będą miały swoje sprawy i zainteresowania.

Planowałam spędzić chociaż ostatnie letnie weekendy w gronie rodzinnym, ale mąż znów ma mnóstwo planów. Co więcej, uprzedziłam męża z wyprzedzeniem. Ale nasz rodzinny piknik nie pasuje do jego planów.

— Przepraszam! Zadzwonili koledzy, Paweł ma urodziny, nie mogę tego przegapić! Przełóżmy piknik na następny weekend, okej?

My z dziećmi zrobimy wszystko tak, jak planowaliśmy. One choćby nie zauważą, iż nie ma taty, bo są do tego przyzwyczajone. Dla nich „tata” to tylko słowo, mityczna postać, która je i śpi w naszym domu.

Szczerze mówiąc, jestem zmęczona takim życiem. Po co taka rodzina? Mąż sobie, a my z dziećmi sobie. Może lepiej się rozstać?

Idź do oryginalnego materiału