Mąż przyprowadził kogoś nowego

newsempire24.com 10 godzin temu

Mąż przyprowadził inną
Ewa bacznie przyglądała się swojej sukni… Biała sukienka, kupiona za grosze w pośpiechu na wyprzedaży, wydawała się zbyt prosta. Koronki, które tak starannie wybierała, ale i tak słabo je obejrzała, teraz wyglądały na nieco tandetne.
„Trudno — pomyślała — byle tylko podobało się Arturowi.” Westchnęła. W tej sukni wyjdzie za mąż. Artur… Był jej marzeniem, miłością od pierwszego wejrzenia. Choć, prawdę mówiąc, z rycerzem na białym koniu miał kilka wspólnego. Raczej przypominał niesfornego wikinga z gęstą, jasną czupryną, szerokimi ramionami i figlarnym spojrzeniem błękitnych oczu.

Ewa była pewna, iż miłość przyjdzie właśnie tak. Nagle. Od pierwszego wejrzenia. Jak w romansach. Na mniej się nie zgadzała.

Zadzwonił telefon, wracając Ewę z marzeń do rzeczywistości. Oczywiście, dzwoniła mama, znów będzie namawiać, by odwołała ślub.
— Ewuniu, złotko moje, posłuchaj mnie, posłuchaj tych, którzy żyją dłużej niż ty! — naturalnie, mama płakała już chyba od tygodnia — Jaki ślub po miesiącu znajomości? Przecież zupełnie się nie znacie!

Ileż można powtarzać to samo?
— Prawdziwej miłości nie potrzeba więcej — odparła Ewa z błogością — Tysiąc razy ci już tłumaczyłam. To miłość od pierwszego wejrzenia! Jak w filmie!
— W filmach, Ewuniu, pokazują bajki! — ripostowała mama — A w bajkach piszą, iż po ślubie „żyli długo i szczęśliwie”. I koniec! Nic więcej. A w życiu po ślubie zaczynają się zwykłe dni, praca, rachunki, dzieci… Czy wiesz choćby, gdzie on pracuje? Czym się zajmuje? Jakie ma plany?

Ewa nie umiała odpowiedzieć. Z Arturem jakoś nie poruszali tych tematów. Ich rozmowy kręciły się wokół wyznań miłosnych.
— Pracuje… no, coś tam mówił o logistyce — odpowiedziała wymijająco, bo gdyby podała szczegóły, mama mogłaby to sprawdzić.

Gdzie pracuje, gdzie pracuje… Dobrze, iż nie spytała o hobby. Bo o zainteresowaniach Artura wiedziała jeszcze mniej. Głównie były to spotkania z kumplami przy piwie i granie do późna w gry. Ale czy to ważne, gdy serce przepełnia miłość?

Odbierając słuchawkę, tata dorzucił swoje trzy grosze.
— Ewa, co możesz mieć z człowiekiem, którego nie znasz? Nie potrafisz choćby powiedzieć, gdzie pracuje!
— Ale babcia z dziadkiem się poznali i od razu pobrali, a byli razem krócej niż my!
— Raz na ruski rok się tak zdarza. To, iż im się udało, to jeden przypadek na milion — odparł ojciec — Zwykłe szczęście.
— I ja będę miała szczęście!
— Ewa!
— Przepraszam, muszę kończyć. Artur przyjechał — gwałtownie powiedziała i rozłączyła się, nie czekając na dalsze perswazje.

Artur przyjechał ze sklepu w tym, co zdążył kupić: granatowy garnitur, lekko pognieciony i wyraźnie nie w jego rozmiarze. Marynarka odstawała na ramionach, a spodnie zbierały się w harmonijkę na butach. W dłoniach trzymał bukiet stokrotek, przewiązany złotą wstążką. Zebrał je pewnie po drodze, ale dla Ewy były najpiękniejsze na świecie.
— Gotowa? — zapytał.
Kiwnęła głową, czując, jak dłonie drżą z emocji. Wzięła głęboki oddech i wyszła z mieszkania, zostawiając za sobą wątpliwości, namowy rodziny i zdrowy rozsądek. Szła ku swojemu przeznaczeniu, jak jej się zdawało.

W USC wszystko poszło gwałtownie i zwyczajnie. Urzędniczka znużonym głosem wyrecytowała formułkę o miłości i wierności. Artur niezdarnie wsunął Ewie pierścionek na palec, a oni uśmiechali się do migawek aparatów nielicznych krewnych Artura. Ze strony Ewy nikt nie przyszedł. Wiedziała, iż rodzice, urażeni jej uporem, zbojkotowali ślub.

Po ceremonii pojechali do mieszkania Artura, które od dwóch dni było też jej domem. Na stole nakrytym kolorową ceratą stały kanapki z szynką, misa sałatki jarzynowej i pokrojone w plasterki pomidory z ogórkami. Krewni Artura: ciotka Grażyna, która to przygotowała (choć bez entuzjazmu), wuj Kazimierz z wiecznego kaca i kuzynka Ania o zazdrosnym spojrzeniu — złożyli życzenia i niedługo się rozeszli. Mieli miny, jakby przyszli na stypę, nie wesele. Ewie było nieswojo, ale starała się nie zwracać na to uwagi.

Gdy ostatni gość wyszedł, Artur odetchnął z ulgą.
— No i po wszystkim — powiedział — Teraz jesteśmy mąż i żona! Na zawsze!
Zakręcił ją po pokoju, a Ewa roześmiała się z radości.

Ale jeszcze tego samego wieczoru, ledwie trzy godziny później, zaczęło się prawdziwe szaleństwo, jak trafnie określiłaby to mama Ewy. Artur, znudzony po wyjściu gości, oznajmił nagle, iż świętowanie z rodziną to jedno, a z kumplami — zupełnie co innego. I bez namysłu wybiegł z domu, zostawiając Ewę samą w ich świeżo upieczonym małżeństwie.

— Wrócę szybko! Nie mogę odmówić chłopakom, tak się naparli, żebym przyszedł, chcą mnie powinszować — krzyknął, już w drzwiach.
„Szybko” przeciągnęło się do rana.

Artur wrócił całkiem pijany, niczego nie pamiętając. Bełkotał przeprosiny, iż zostawił ją samą, po czym zwalił się na łóżko i natychmiast zasnął. Ewa milcząco nakryła go kołdrą.

Poranek przyniósł kac Artura i gorycz rozczarowania Ewy. Zrozumiała, iż popełniła ogromny błąd, wychodząc za niego w takim pośpiechu. Ale nie chciała się do tego przyznać, a już na pewno nie przed rodzicami. Przecież to miłość! Postanowiła, iż go zmieni. Miłość czyni cuda, prawda? Ukształtuje go na dobrego męża i ojca.

Życie z Arturem okazało się rollercoasterem pełnym nagłych zwrotów i niespodzianek. Był nieprzewidywalny. Mógł nagle wyjechać na weekend bez słowa. Albo wydać całą wypłatę na nową konsolę, zostawiając ich bez grosza. Wybuchał z byle powodu, by pięć minut później zasypać ją komplementami.

Pewnego dnia kupił drogi obraz współczesnego artysty, którego Ewa nie rozumiała. Na płótnie chaotyczne figury geometryczne nie miały dla niej sensu.
— To arcydzieło! — zachwycał się — NieEwa spojrzała na obraz, potem na śpiącego Artura, i zrozumiała, iż czas zacząć pisać własną historię od nowa.

Idź do oryginalnego materiału