Mąż opiekował się chorą matką, gdy żona pracowała. Pewnego dnia zobaczyła, jak kupuje kwiaty i wręcza je obcej kobiecie

twojacena.pl 12 godzin temu

Władysław opiekował się chorą matką, podczas gdy jego żona pracowała. Ale pewnego dnia zobaczyła, jak kupuje kwiaty i wręcza je innej kobiecie.

Wanda nie pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak wypoczęta. Jej służbowy wyjazd przesunięto o kilka godzin, więc bez słowa wyjaśnień wyłączyła telefon i rozciągnęła się na łóżku. Tego ranka wróciła ze wsi, gdzie spędziła dwa dni w ciągłym biegu: sprzątanie, gotowanie, pranie wszystko to pod gradem uwag teściowej i męża.

Według teściowej, Wanda zawiodła jako żona, zarabiała za mało, bo przecież to jej pieniądze utrzymywały całą rodzinę. Władysław tylko przytakiwał matce, mówiąc, iż Wanda mogłaby znaleźć dodatkową pracę, skoro wraca z biura tak wcześnie i nie musi choćby gotować.

Spójrz tylko, jak miele podłogę pouczała teściowa swojego syna. Godzinami szoruje, a mogłaby w tym czasie uprać ubrania.

Nie wytrzymała. Odpowiedziała, iż gdyby oni choć raz w tygodniu umyli podłogę, nie byłaby tak brudna. Lepiej było milczeć natychmiast rozpoczął się prawdziwy potok wyrzutów. Zamknęła oczy i spokojnie zapytała:

Proponowałam wam przeprowadzkę do miasta. Wtedy i Władek, i ja moglibyśmy się tobą zająć, a on nie musiałby rezygnować z pracy.

Władysław wybuchnął gniewem, podskakując do niej:

Więc ja mam harować cały dzień, a potem jeszcze opiekować się matką? Chyba masz zamiast serca kamień.

Nie czekała na więcej. Otworzyła drzwi i wyszła na ławkę pod bramą.

Wandziu, co się stało? przed nią stała sąsiadka Beata. Dopiero po otarciu łez rozpoznała ją. Poznały się jeszcze przed ślubem i od razu się polubiły.

Cześć, Basiu westchnęła.

Znowu twoja rodzina daje ci w kość? zapytała sąsiadka.

choćby nie mów.

To nie moja sprawa, ale nie rozumiem, dlaczego ich utrzymujesz. Mąż ciągle w domu, a tak naprawdę nie żyjecie razem. Po co ci to?

Nie wybieraliśmy takiego życia, Basiu. Nie można przecież zostawić jego matki w takim stanie. Jak wyzdrowieje, Władek wróci do pracy.

Pewnie przebiegnie maraton, a potem jeszcze nas wszystkich na plecach przeniesie zaśmiała się Beata. Myślę, iż udaje chorą. A ty dawniej byłaś inna. Co się stało, zupełnie cię ogłupili?

Nie wiem, po prostu… wzruszyła ramionami. Jak coś, wpadaj.

Kiedy zadzwonił telefon, zobaczyła, iż to szef. Powiadomił ją, iż wyjazd służbowy przesunięto na następny dzień około południa. Ucieszyła się to oznaczało dodatkowy zarobek, bo takie podróże dobrze płaciła firma. A przy tym uniknie ciągłych telefonów od Władka i jego matki, które kosztowały ją tyle nerwów.

Gdy powiedziała o tym w domu, atmosfera choćby się rozluźniła. Wieczór minął spokojnie, choć przed snem położyli się w osobnych łóżkach Władek nie chciał denerwować matki. Wanda się nie sprzeciwiła, wręcz była zadowolona. Była zbyt zmęczona po sprzątaniu i gwałtownie zasnęła.

O drugiej w nocy obudziła ją teściowa:

Nie słyszysz, jak cię wołam?

Kilka razy mrugnęła, wciąż senna.

Chyba mocno spałam. Co się stało?

Podaj mi tabletki.

Spojrzała na nią: odległość do jej fotela była większa niż do szafki z lekami lub do syna. Ale wstała. Zasnęła dopiero o piątej rano, a wstawać musiała o szóstej trzydzieści. Do miasta dojechała wyczerpana. Gdy usłyszała, iż wyjazd przesunięto, ledwie nie podskoczyła z radości. Wyłączyła telefon i padła na łóżko. Teraz czuła się świeża i wypoczęta.

Znalazła choćby czas, by spokojnie się ubrać i dojechać na dworzec. Nie przejmowała się, iż była pomyłka i miała jechać w inne miejsce ważne, iż odpoczęła.

Godzinę wcześniej dostała zaliczkę na wyjazd, ale pierwszy raz postanowiła nie wysyłać pieniędzy mężowi, choć sama nie wiedziała dlaczego. Ostatnio oddała większość pensji, a teraz chciała zatrzymać trochę dla siebie.

Zostało dwadzieścia minut do odjazdu pociągu, więc postanowiła wstąpić do bufetu po wodę. Przyspieszając kroku, zobaczyła Władka przy kwiaciarni. Ogarnęło ją niedowierzanie: przecież miał opiekować się chorą matką? Mówił, iż jest tak słaba, iż boi się ją zostawić samą! A tu kupuje bukiet.

Zatrzymała się i, śledząc go, pomyślała: a może kwiaty nie są dla niej, tylko dla innej? Ta myśl jej się nie spodobała, ale ziarno wątpliwości już w niej kiełkowało. Zostało dziewięć minut. Ścisnęła bilet i ruszyła za mężem, widząc, jak wsiada do taksówki. gwałtownie zatrzymała inną i krzyknęła do kierowcy:

Jedź za nim, zapłacę podwójnie!

Kierowca, zaciekawiony jej prośbą, zmarszczył brwi, ale przystał. Przez okno zobaczyła, jak Władek obejmuje i całuje inną kobietę, wręczając jej bukiet, zanim wsiadła do samochodu. Wanda poczuła, jak wszystko w niej się przewraca. Kierowca uśmiechnął się:

Może wcale nie jest tak, jak myślisz.

Dopiero wtedy spojrzała na mężczyznę za kierownicą wyglądał zbyt dobrze na taksówkarza.

Nigdy nie jechała tak luksusowym autem. Pomyślała, iż może coś się w jego życiu wydarzyło i teraz udaje kierowcę. Gdy tak rozmyślała, samochód skręcił w podwórko i zatrzymał się przed jej blokiem. Zobaczyła, jak Władek z nieznajomą wchodzą do klatki. Łzy napłynęły jej do oczu.

Więc podczas gdy ona jest w delegacji, a chora teściowa na wsi, on przyprowadza kogoś do jej mieszkania?

Pójdziesz tam? spytał kierowca ze współczuciem.

Nie, nie ma sensu odparła.

Słusznie. I tak spóźnisz się na pociąg. A gdzie miałaś jechać?

Wymieniła miasto oddalone o dwieście kilometrów.

To głupota. Wypijemy kawę, uspokoisz się, a potem cię zawiozę zaproponował.

Nie mam tyle na taksówkę zaprotestowała.

Idź do oryginalnego materiału