Mąż chce, żebym natychmiast znalazła pracę, ponieważ oboje powinniśmy pracować na równych zasadach

przytulnosc.pl 2 dni temu

Okazuje się, iż kiedy wychodzisz za mąż lub żenisz się, stajesz się częścią firmy zwanej rodzina. Z tego można wywnioskować, iż wszystkie obowiązki i prawa są podzielone po równo. jeżeli on nauczył się zarabiać dziesiątki tysięcy złotych, ty też powinnaś starać się równie mocno, żeby mu dorównać. Nigdy o tym nie myślałam, dopóki nie wyszłam za mąż. Kilka tygodni temu wreszcie zrobiłam to, o czym od dawna myślałam – zrezygnowałam z nudnej i nieopłacalnej pracy. Nienawidziłam każdego poranka, gdy budziłam się i wiedziałam, co mnie czeka.

Trzymała mnie tam tylko pensja – płacili trochę powyżej średniej. Ale jakich tortur musiałam znosić! Tego nie da się opisać słowami. Uważam swojego szefa za całkowicie niekompetentnego. Nic nie rozumie w naszej branży, nie potrafi zarządzać firmą, zajmuje to stanowisko tylko dzięki znajomościom rodzinnym. Jak ta firma jeszcze nie zbankrutowała – nie rozumiem! To tylko dzięki nam, prawdziwym entuzjastom.

Byliśmy karani za wszystko, za co tylko można. I pozbawiani premii. Miałam dość tych nerwów. Dlatego podjęłam decyzję: dwa tygodnie odpocznę po odejściu i porządnie się wyśpię. Poczekam, aż system nerwowy się zregeneruje, a potem poszukam czegoś odpowiedniego. Mam doświadczenie, dam radę.

Tylko mój mąż miał inne zdanie. Już trzeciego dnia zaczął mi marudzić, iż czas zacząć szukać pracy.

— Ile będę cię utrzymywać? Czemu siedzisz mi na karku i nogi zwieszasz? — mówił mąż.

— Przecież nie zarabiam milionów. Dlatego nie mogę utrzymywać całej rodziny. Potrzebujemy pieniędzy. — narzekał.

— Nawiasem mówiąc, mąż i żona są równorzędnymi partnerami. I dlatego ich wkład w rodzinę powinien być taki sam. Ile ja zarabiam? Ty powinnaś zarabiać tyle samo. — stwierdził mąż.

Przytakiwałam i kontynuowałam odpoczynek od poprzedniej pracy. Jeszcze się nie uspokoiłam. A on ciągle mnie męczył.

— Dzisiaj przeglądałaś ogłoszenia? Co tam z ofertami pracy? — pytał Waldek, gdy wracał do domu. Minął dopiero tydzień!

— Waldek, dochodzę do siebie, odpoczywam, mam nerwy zszargane.

— Tak, oczywiście, ty odpoczywasz, a ja pracuję za dwoje.

— Słuchaj, jeżeli jutro pójdę na kasę w supermarkecie, to raczej nie będzie ci lżej. I będziesz zmęczony tak samo.

— A dlaczego od razu skrajności? Szukaj dobrej posady.

— Waldek, a gdzie gwarancje, iż zatrudnią mnie na stanowisko kierownika?

— W takim razie znajdź dwie prace.

Pomyślałam, iż żartuje. Ale teraz już nie jestem pewna. Koleżanki, którym o wszystkim opowiedziałam, były zaskoczone. Ich mężowie proszą je, żeby zrezygnowały z pracy i zajęły się dzieckiem, siedziały w domu. Przecież chcą mieć obok siebie piękne, wypoczęte, spokojne kobiety. I szczęśliwe. Tylko mój mąż jest inny. Koleżanki namawiają mnie, żebym od niego uciekła, póki nie jest za późno. Sama też o tym myślę. A co będzie, kiedy zajdę w ciążę? Zaproponuje wynajęcie niani i pracę na dwie zmiany?

Moja mama namawia mnie, żebym z nim porozmawiała, przekonała go, żeby się uspokoił, wyjaśniła, iż rodzina się rozpada. I omówiła wszystkie kwestie dotyczące przyszłych dzieci. Chociaż ona też nie rozumie zięcia. Po co żonie wysokopłatna praca? Nie wszyscy robią karierę i żyją tylko dla niej. Nie chcę dalej z nim żyć. Co będzie, jeżeli zachoruję? Zostawi mnie na pastwę losu. Albo odda do domu starców. Między kochającymi się ludźmi takie relacje nie istnieją.

Co on wie o szacunku, wsparciu, wzajemnej pomocy? Okazuje się, iż jest materialistą. Mamy dziwny układ rodzinny. Nigdy nie siedziałam w domu. A teraz, jak tylko zrezygnowałam z pracy, od razu zaczęły się histerie. I nie chce mnie zrozumieć. Ciągle się kłócimy. Waldek naciska na mnie, pyta, za co chcę żyć. Postanowiłam przeprowadzić się do mamy, zobaczymy, co będzie dalej. Przynajmniej odpocznę spokojnie. A on niech przemyśli swoją postawę. Może coś zrozumie.

Idź do oryginalnego materiału