– Mam szalony grafik: wstaję, zanim wzejdzie słońce, myję głowę, robię makijaż, przygotowuję i podaję wszystkim śniadanie, ubieram dzieci, zawożę je do przedszkola i szkoły, a sama pędzę do pracy – opowiada trzydziestoletnia Magda. – O piątej kończę pracę, gwałtownie się zbieram, żeby zdążyć odebrać dzieci, wstąpić z nimi do supermarketu i kupić coś na kolację. Wracamy do domu, jemy wszyscy razem, odrabiamy lekcje, pakujemy plecak starszej córki na jutro do szkoły, prasuję ubrania dla siebie i dzieci. A potem wraca mąż, podaję mu kolację.
– Stój, stój… Co to znaczy „podaję kolację”? Nie może sam zjeść?
– Taka mamy wieczorna tradycja! Muszę wszystko ładnie ułożyć na talerzu, przygotować sztućce, posmarować chleb masłem i podać herbatę. Ale mi to nie przeszkadza! Gdy to robię, rozmawiamy, jak minął dzień. Gdy zje – zmywam, wstawiam pranie, sprzątam, prasuję mężowi ubrania i czyszczę mu buty, kładę dzieci spać. O jedenastej czuję się jak warzywo. Ledwo mogę dojść do łóżka… A wtedy mój ukochany proponuje, żebyśmy obejrzeli film. Jakie filmy! Zasypiam po kilku sekundach!
Magda z mężem wychowują dwoje dzieci: starsza córka chodzi do podstawówki, a młodszy syn ma cztery lata i z euforią chodzi do przedszkola. Sama Magda wróciła do pracy dopiero pół roku temu, wcześniej zajmowała się domem.
Pieniądze do domu przynosi mąż i całkiem niezłe. Magda i dzieci nigdy niczego nie potrzebowały, zawsze miały wszystko: ubrania, rozrywki, podróże zagraniczne. Magda nie musiała wychodzić do pracy, a mąż był zdania, iż żona powinna siedzieć w domu. Często pytał: „Czy ci pieniędzy brakuje? jeżeli tak, to powiedz, dam ci ile trzeba!”.
Magda nigdy nie miała problemów finansowych, ale brakowało jej towarzystwa, chciała być na bieżąco z nowinkami, rozwijać się. Znalazła bardzo dobrą pracę blisko domu, a jej godziny pracy pozwalały na zawiezienie i odebranie dzieci z przedszkola i szkoły. Magda wszystko przemyślała, a choćby umówiła się z mamą, iż w razie nagłej sytuacji ona pomoże. W końcu życie Magdy nabrało tempa. Nie zarabia dużo, ale rodzina przez cały czas żyje głównie z pensji męża. Magda wydaje swoje pieniądze na drobiazgi: manicure, masaż, salon kosmetyczny.
Sama nie szukała pracy po to, żeby „grabić pieniądze łopatą”.
Jedyne, co ją martwi, to to, iż jest bardzo zmęczona, nie ma na nic siły. Tak, dwoje dzieci, praca, ale przecież nie tylko ona tak żyje. Większość kobiet zajmuje się domem, robi zadania z dziećmi, gotuje, a jednocześnie pracuje na odpowiedzialnych stanowiskach z o wiele trudniejszym grafikiem niż Magda.
Dlaczego więc tylko ona zasypia o dziesiątej, czytając dzieciom bajki?
– Po prostu się nie wysypiam, chociaż śpię osiem godzin, to więcej niż wystarczająco. A mimo to przez cały dzień czuję się strasznie zmęczona, chodzę jak cień samej siebie. Najdziwniejsze jest to, iż nie robię nic nadzwyczajnego. Moja praca jest siedząca, a w domu się nie przemęczam: nie muszę nosić wody ani kopać ogródka… Może powinnam iść do lekarza na badania. Może mam problemy z hormonami? Słyszałam, iż one mogą być przyczyną zmęczenia i ospałości.
– Wiesz co, myślę, iż powinnaś porozmawiać z mężem i poprosić, żeby pomógł ci w domu albo zajął się dziećmi. Powiedz mu, iż ty też teraz pracujesz, tak samo jak on, po osiem godzin dziennie! Niech coś w domu zrobi: pomoże dzieciom z lekcjami, pozmywa naczynia, wyprasuje ubrania, a choćby przygotuje ci rano śniadanie!
Magda tylko wzrusza ramionami – coś takiego nigdy się nie wydarzy! Żeby on mył naczynia albo prasował? Już marudził, kiedy Magda wychodziła do pracy. Było idealnie, gdy siedziała w domu, a teraz co? Dzieci siedzą w szkole do późna na zajęciach dodatkowych, w domu panuje bałagan, wszyscy są spięci, choćby teściowa. A po co to wszystko? Tylko po to, żeby Magda się nie nudziła.
Teraz Magda ma nowe grono znajomych, koleżanki, z którymi choćby urządziły małą imprezę z okazji Dnia Kobiet. Ale ktoś musi za te rozrywki płacić, prawda? Dlaczego mąż ma wydawać pieniądze, skoro i tak jest jedynym żywicielem rodziny? I dlaczego miałby jeszcze zajmować się domem? Nigdy nie pomagał Magdzie w obowiązkach domowych, a teraz tym bardziej. Żona zmęczona? To po co w ogóle poszła do pracy? Niech się zwolni i wróci do domu. Na tym mąż ciągle nalega…