Matka co jakiś czas przyprowadzała nowych „mężów”

newskey24.com 9 godzin temu

Matka od czasu do czasu przyprowadzała nowych mężów Kasia pamiętała trzech. Ale żaden nie zagrzał u nich miejsca na dłużej, odchodzili. Matka płakała, tuliła ją i mówiła: Nic się nie martw, i u nas będzie kiedyś ciepło w kominie. Potem szła do pracy.

Ostatni wytrzymał dwa tygodnie, ale gdy matka przestała kupować mu wódkę, zasmucił się i w końcu też odszedł, przy okazji zabierając z jej szkatułki kolczyki. Matka choćby nie zgłosiła tego na policję. Powiedziała, iż sama jest wszystkiemu winna.

Potem nastąpiło pięć lat spokoju. Kasia już się ucieszyła, myślała, iż wreszcie będą żyć w ciszy, ale nie na długo. Gdy skończyła piętnaście lat, matka się zakochała. Opowiadała Kasi, jaki to wspaniały człowiek, jak bardzo ją kocha.

Kasia choćby się ucieszyła, iż matka w końcu znalazła szczęście. Gdy pierwszy raz przyprowadziła do domu Pawła, Kasia też go polubiła. Mężczyzna miał około czterdziestki. Elegancko ubrany, przy stole wypił tylko jeden kieliszek. Rozmawiali o różnych rzeczach, a Paweł choćby żartował, całkiem zabawnie. Kasia poszła spać wcześniej, zostawiając ich w kuchni. Myślała, iż rano zastanie go przy śniadaniu. Ale po godzinie usłyszała, jak zatrzasnęły się drzwi. Więc jednak poszedł.

Rano matka znów go wychwalała. Mówiła, iż pracuje w urzędzie miejskim, taki porządny człowiek, dba o jej dobre imię. Obiecał, iż po ślubie mogłyby się do niego przeprowadzić, ale najpierw zostaną tu jeszcze rok, aż Kasia skończy szkołę. A w międzyczasie wyremontują jego mieszkanie.

Kasia słuchała i choćby podziwiała matkę. Jakby odmłodniała. Miała trzydzieści sześć lat i ostatnio zupełnie przestała dbać o siebie. Pogodziła się z myślą, iż już zawsze będzie sama.

***

Paweł i matka pobrali się tuż przed początkiem roku szkolnego. Kasia uczyła się, przygotowywała do matury. Paweł pytał, czy nie potrzebuje pomocy. Dziękowała, mówiła, iż da radę, a on wracał do swojego pokoju. Okazał się bardzo taktowny. Zawsze pukał, jeżeli potrzebował czegoś odejść.

Można powiedzieć, iż się zaprzyjaźnili. Kasia przestała się go obawiać, przy kolacjach dzieliła się troskami o szkole. Paweł zawsze słuchał z uwagą, dopytując o szczegóły.

A matka po prostu rozkwitła. Paweł ją rozpieszczał. niedługo w jej uszach pojawiły się nowe kolczyki, potem łańcuszek.

Rok minął niepostrzeżenie. Skończyli remont i szykowali się do przeprowadzki. Paweł zapytał Kasię, czy nie chciałaby pojechać z nimi. Miejsce byłoby dla wszystkich. Ale Kasia skończyła szkołę, czuła się dorosła i chciała niezależności. Oczywiście, jeszcze nie zarabiała, ale Paweł zapewnił, iż to nie problem. Zdecydowali, iż pójdzie do lokalnej szkoły policealnej, a on później pomoże jej znaleźć dobrą pracę.

Przed wyjazdem Paweł powiedział:
Odwiedzaj nas często, my też będziemy wpadać czasem twoja matka, czasem ja. jeżeli czegoś potrzebujesz, nie krępuj się, zawsze możesz na nas liczyć. Jesteśmy rodziną.

Na zakończenie szkoły podarowali jej piękny wisior na łańcuszku. Tak się jej spodobał, iż przez pierwsze dni nie mogła oderwać wzroku od lustra.

Gdy go wybierali, matka zapytała Pawła:
Nie za wcześnie na taki prezent?
Ale on odparł:
A kto inny by jej to dał, jeżeli nie my?

Matka się uśmiechnęła. Wreszcie trafił jej się najlepszy mąż.

***

Wyprowadzili się, a Kasia rozpoczęła samodzielne życie. Z początku było nudno, często jeździła do matki. Zawsze ją tam witano z radością. Z czasem przyzwyczaiła się i odwiedzała ich rzadziej. Czasem matka sama przyjeżdżała przywoziła zakupy lub zostawiała pieniądze. Czasem spotykali się przypadkiem na ulicy. Wszyscy zajęci, każdy miał swoje sprawy.

Kasia dostała się na studia. Podobało jej się życie studenckie. W weekendy odwiedzała matkę i ojczyma. Opowiadała nowinki.

Pewnego razu dowiedziała się, iż Pawła wysyłają w roczną służbową podróż. Oczywiście, matka miała jechać z nim. Kasia nie miała się martwić będą przysyłać pieniądze.

Odprowadziła ich na pociąg. Matka próbowała się rozpłakać, ale Kasia zaśmiała się:
Mamo, o co chodzi? Zaraz skończę siedemnaście lat, jestem dorosła. Obiecuję, iż nie narobię kłopotów.

Wszyscy się roześmiali, przytulili, a matka z ojczymem wsiedli do wagonu.

***

Mieszkali gdzieś daleko. Przyjechali tylko na dwa dni na Nowy Rok, a potem znów odjechali. Przywieźli Kasi mnóstwo prezentów rozpakowywała je cały wieczór.

Po jakimś czasie matka zadzwoniła i powiedziała, iż podróż przedłuża się o kolejne dwa lata. Paweł wróci, zabierze zbędne rzeczy, a mieszkanie wynajmie. Ona też chętnie by przyjechała, ale praca nie pozwala.

Kasia wróciła z uczelni i usłyszała szelest w pokoju. Zajrzała.
Dzień dobry, już pan wrócił?
O, Kasiu, witaj. Tak, właśnie próbuję zrobić miejsce na rzeczy.

Paweł spojrzał na nią i ledwie ją poznał. W ciągu tego roku bardzo się zmieniła. Stała się kobieca. Nabrała kształtów, zaczęła używać makijażu, co dodawało jej urody, choć czyniło też nieco starszą.

Kasia rzuciła torbę.
Zaraz się przebiorę i coś zrobię do jedzenia.

Paweł w odbiciu lustra w przedpokoju widział, jak się rozbierała. Te delikatne, zaokrąglone linie. Potrząsnął głową. Głupie myśli.

Zjedli kolację, wymienili się wiadomościami. Kasia przygotowała Pawłowi posłanie w dawnej sypialni rodziców, a sama poszła do swojego pokoju. Słyszała, jak poszedł pod prysznic, jak krzątał się w kuchni. A Paweł nie mógł się uspokoić. Wciąż przed oczami miał to odbicie w lustrze

Kasia przewróciła stronę książki i zobaczyła Pawła w drzwiach. Patrzył na nią w dziwny sposób, na sobie miał tylko ręcznik.
Chciał pan o coś zapytać?

***

Trzy dni później Paweł wyjechał. Kasia odetchnęła z ulgą i starała się zapomnieć, co się stało. Minęły trzy miesiąKiedy po raz pierwszy wzięła małą Olę na ręce, wiedziała, iż mimo całego wstydu i strachu, to właśnie ta drobna istota jest teraz jej największym szczęściem, a Andrzej nieoczekiwanym darem losu, który dał im obu nowe życie.

Idź do oryginalnego materiału