Matka chce, żebym sprzedawała w pracy rękodzieła mojej siostry, a mi jest wstyd. Nie są one najlepszej jakości

przytulnosc.pl 2 dni temu

Matka i siostra przestały ze mną rozmawiać. Z jakiegoś powodu uważają, iż umieram z zazdrości o Lenę, i dlatego jej nie pomagam. Ale to nie jest kwestia zazdrości. Po prostu mi wstyd. Gdyby siostra była dzieckiem, jej dzieła można by jeszcze jakoś usprawiedliwić, bo wiadomo, dzieci to dzieci. Ale moja siostra ma już 25 lat. Od dzieciństwa matka starała się dostrzec w niej jakieś talenty. Jakiekolwiek. Zapisywała ją na śpiew, taniec, rysunek, modelowanie. W naszym domu jest choćby taca do malowania i notatnik muzyczny oraz maczuga gimnastyczna. Matka zawsze narzekała, iż nie może znaleźć prawdziwego nauczyciela, który mógłby odkryć talenty dziewczynki.

Jednak wszystkie próby matki, by znaleźć w młodszej córce jakiś niezwykły talent, kończyły się niepowodzeniem. Lena starała się w miarę swoich możliwości. Ale matka nie mogła się uspokoić i winiła nauczycieli. Przechodziły z jednych zajęć na drugie. Nigdzie nie miały szczęścia. Lena pragnęła szybkich wyników. jeżeli rysowała, to chciała od razu zachwycać, jeżeli śpiewała, słuchacze mieli płakać, jeżeli ćwiczyła, to natychmiast chciała tytułu mistrza. Ale tak to nie działa. Talent wymaga długiego i systematycznego rozwijania.

Ojciec milczał i po prostu dawał pieniądze na wszystko. Nie chciał słuchać ich narzekań. Kiedy Lena kończyła szkołę, ojciec zmarł. Ja już pracowałam, więc musiałam pomagać finansowo rodzinie. Od razu powiedziałam matce, iż nie dam rady pokryć wszystkich zainteresowań Leny — są drogie i jest ich wiele. Matka była niezadowolona, ale rozumiała, iż to poza moimi możliwościami, a Lena musiała się przygotować do egzaminów.

Siostra chciała zdawać do szkoły teatralnej. Nie zgadzałam się z tym, ale czy ktoś mnie słuchał? Po kolejnych moich argumentach, matka i Lena w jednym głosie krzyczały, iż po prostu zazdroszczę Lenie i dlatego w nią nie wierzę. Od tamtej pory milczałam. To ich sprawa. Nie udało jej się dostać do szkoły teatralnej. Rok spędziła w domu, a potem zapisała się do jakiejś prywatnej placówki. Tłumaczyły to tak: ma tak wybitne zdolności, iż talent zawsze zostanie zauważony. A na dyplom nikt nie będzie patrzył.

Skończyła szkołę, poszła do pracy, ale nie na długo. Okazało się, iż zarabianie pieniędzy jest trudne, a wydawanie ich szybkie. Za talenty, niestety, nie płacą. Zmieniła trzy prace i wróciła do domu. Przeglądała internet przez kilka miesięcy, potem zdecydowała, iż praca biurowa nie jest dla niej. To wszystko dla szarych myszek. Jej powołanie to twórczość. W końcu jest utalentowana!

Zaczęła robić figurki z gliny, malować obrazy, haftować je koralikami, została projektantką-rękodzielniczką, szyła na zamówienie. Ale zamówienia były rzadkie. jeżeli w ogóle były, w co bardzo wątpię. No trudno. Kilka miesięcy temu dostałam pracę w firmie. Porządna i solidna. Dobre warunki pracy. Nikt w rodzinie nie zauważył moich osiągnięć, bo kim jestem w porównaniu z siostrą. Opowiedziałam matce o mojej pracy. Zaczęła się interesować, czym zajmuje się firma, ile osób pracuje w biurze.

Uważałam jej pytania za dziwne. A potem wszystko zrozumiałam. To nie było przypadkowe. Matka pomyślała, iż moja praca to rynek zbytu na arcydzieła Leny. Dlaczego nie? Ludzie z pieniędzmi, wykształceni, docenią ekskluzywne wyroby Leny. A ponieważ ja mam mizerne możliwości, to przynajmniej powinnam zareklamować towar, żeby nikt z klientów nie uciekł.

Oczywiście, nie miałam zamiaru sprzedawać rękodzieł siostry. Jak w ogóle to sobie wyobrażają? Przecież to wstyd. One są jak prace dziecka. Nikt ich nie chce za darmo, nie mówiąc już o płaceniu za nie.

– Czy w ogóle patrzyłaś, ile kosztują rękodzieła w internecie? Nie mogą być tanie. Przecież ile pracy, czasu i duszy w to włożono! — przekonywały mnie matka z siostrą. Ale co to mogło zmienić?

W końcu stwierdziły, iż jestem po prostu zazdrosną nieudacznicą, jeżeli odmawiam pomocy. Skoro życie pozbawiło mnie talentów, to mszczę się na siostrze. Oczywiście. Tak właśnie jest. To nie Lena ma dwie lewe ręce, tylko ja jestem zazdrosna. Tak czy inaczej, nie będę niczego sprzedawać.

Idź do oryginalnego materiału