Masz to na aucie? "Nikogo nie obchodzi to, ile bąbelków wieziesz i jak mają na imię. Poza jedną"

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Na niejednym samochodzie możemy zauważyć naklejki z imionami dzieci. Niektórzy uważają to za uroczą ozdobę, inni za powód do żartów. Mało kto jednak myśli o tym, iż (pomijając żarty) takie naklejki mogą mieć bardzo negatywne konsekwencje.
Takich naklejek jest pełno w szczególności na straganach w turystycznych miejscowościach. Wyglądają uroczo, więc często się na nie decydujemy. Warto jednak mocniej rozważyć wszystkie za i przeciw. Mówi o tym Cezary Lasota, łódzki agent sprzedaży samochodów znany internautom z konta pogotowie.handlowe. W krótkim nagraniu na TikToku zwrócił uwagę na to, na co mało kto tę uwagę zwraca. - Nikogo nie obchodzi to, ile bąbelków wieziesz w swoim aucie i jak mają na imię. Poza jedną.


REKLAMA


Zobacz wideo


Naklejka z imieniem na samochód? "Ułatwiacie drogę do waszego dziecka"
- Kojarzycie na pewno te różnego rodzaju naklejki, przyssawki na szybę, mówiące o tym, że: "Jedzie z nami Franio", "Jedzie z nami Benio". Niektórzy mają w ogóle całą rodzinę wytapetowaną na tylnej klapie, żeby wiadomo było, iż jedzie pies, kot, mama, tata. Wszyscy po kolei są wypisani, tak jakby ten, co jedzie za wami, widząc taką naklejkę, stwierdził: "A, to nie przywalę. Miałem mu się wpakować w zderzak, ale jak wiezie dzieci, to nie będę" - mówi żartobliwie autor nagrania. Ale co jest złego w tych niewinnych naklejkach?
To, co jest istotne w tej kwestii, to to, iż są tam zapisane imiona tych dzieci. Ja rozumiem, iż ludzie chcą się pochwalić tym, iż mają dzieci, iż coś osiągnęli w życiu, wybudowali dom, posadzili drzewo... Ale weźcie sobie pod uwagę jedną rzecz: robiąc coś takiego, bardzo ułatwiacie drogę do waszego dziecka komuś, kto ma według niego jakieś zamiary inne niż te, które są społecznie akceptowalne
- zaznacza. W jaki sposób się to dzieje? - Możecie swoje dziecko podwozić do szkoły tym samochodem, ktoś stanie za wami i przyjdzie po wasze dziecko do przedszkola, żłobka, szkoły odebrać albo w parku gdzieś zobaczy, jak się bawi i powie: "Hej Franiu, chodź, wujek coś ci pokaże". Zwiedzie uwagę waszego dziecka, używając jego imienia - wyjaśnia Lasota.


Naklejka z imieniem na samochód. "Dużo osób nie zdaje sobie sprawy, jakie to niebezpieczne"
W komentarzach pojawiło się mnóstwo negatywnych, a wręcz szydzących wypowiedzi. "Nie wpadajmy w paranoję", "Bójmy się już choćby naklejek z imieniem dziecka". Na szczycie jednak wybija się jedna, która daje do myślenia: "Facet bardzo dobrze mówi. Studiuję kryminologię i mieliśmy cały wykład właśnie o tych naklejkach na handlu ludźmi" - napisała jedna z osób i dodała: "Niestety dużo osób nie zdaje sobie sprawy, jakie to niebezpieczne i jak rozwinięty jest handel ludźmi w Polsce".


No właśnie, a co mówią statystyki? Według danych Komendy Głównej Policji, każdego roku zgłasza się ponad 2000 zaginięć małoletnich. "Większość zaginionych zostaje odnaleziona w ciągu pierwszych 14 dni po zaginięciu. 95 proc. dzieci w ciągu pierwszych siedmiu dni z powrotem trafia do swoich domów" - informuje KGP. Oznacza to jednak, iż pięciu procent, czyli ok. setki dzieci nie udaje się odnaleźć.


Nie chodzi tu o sianie paniki, a o bycie świadomym ryzyka i minimalizowaniu zagrożeń. jeżeli jesteśmy w stanie jedną "niewinną" naklejką zwiększyć bezpieczeństwo, dlaczego tego nie zrobić? Poza tym warto rozmawiać z dziećmi od najmłodszego wieku o tym, jak powinny reagować, gdy zaczepia je obca osoba. Macie taką naklejkę na aucie? Wiedzieliście o tym zagrożeniu? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.
Idź do oryginalnego materiału