9 nocy w Marriott Beach Resort na karaibskiej wyspie holenderskich Antylii, położonym na obrzeżach stolicy Willemstad, wystarczyło aby odpocząć w znakomitych warunkach, z dala od polskich mediów i krajowych sporów. Na wyspę można najwygodniej polecieć z Amsterdamu liniami KLM.
Curaçao Marriott Beach Resort jest w pełni plażowym kurortem, który niedawno przeszedł lekki rebranding i gruntowną renowację. Jest czysto i świeżo. I to się czuje.
Hotel był wcześniej znany jako Marriott Emerald Bay Resort and Casino. Zrezygnowano z funkcji kasyna i jest w tej chwili znany jako Curaçao Marriott Beach Resort. Dzięki tej renowacji pokoje i przestrzenie publiczne zostały całkowicie przebudowane i powstały nowe łazienki, nowoczesna armatura, pościel i meble w całym obiekcie. Odświeżone zostały też obiekty gastronomiczne.
Curaçao Marriott Beach Resort oferuje 336 pokoi i 8 apartamentów. Apartamenty znakomicie zlokalizowane na ostatnich piętrach z dużymi balkonami i oczywiście z widokiem na ocean.
Komunikacja na wyspie słabo funkcjonuje, dlatego też wynajęliśmy samochód na kilka dnie od znajdującego się w hotelu Hertza ( 80 USD za dzień). Taksówki są bardzo drogie i kilka kilometrów może 3, kosztuje z hotelu i z powrotem 35 USD. W pobliżu hotelu znajdują się trzy restauracje – dystans spacerowy, Rybna, pizzeria i Pirate Bay, ta ostatnia warta polecenia.
W samym hotelu do dyspozycji jest 6 punktów gastronomicznych, z których najbardziej nam przypadła do gustu restauracja C-Spice, która rano serwuje, zresztą znakomite śniadania ( ok. 30 USD)
a wieczorem to restauracja oferująca ekskluzywne doznania kulinarne m.in. godne polecenia rybę red snapper, pasty czy grouppera.
Ośrodek oferował również sushi z japońskiej restauracji; bar sushi Izakaya. Restauracja nie była osobną lokalizacją, ale raczej jednostronicowym menu w książce Zala Gastro Lounge znajdującej się w Lobby.
Resort jest położony zaledwie 10 minut jazdy taksówką od międzynarodowego lotniska Curaçao Hato. Na recepcji codziennie można zauwazyć załogi samolotów KLM i TUI.
Nieruchomość jest skonfigurowana w kształcie potrójnej litery „U” z czterema palcami skrzydeł, które biegną prostopadle do oceanu. W zależności od tego, gdzie znajduje się twój pokój w „U”, będzie dyktować typ twojego widoku.
My mieliśmy widok na basen “Serenity” dla dorosłych z długimi torami wodnymi, ale też miejscem do pluskania się w krystalicznej, ciepłej wodzie. Basen jest oznaczony jako basen dla dorosłych. Moja żona nigdy tak naprawdę nie korzystała z tego basenu, ponieważ pływanie długodystansowe nie jest jej pasją, której się poddaje, kiedy jesteśmy na wakacjach.
Drugi basen „Harmonia” jest basenem rodzinnym, gwarnym, opadającym w kierunku oceanu, zbudowanym na planie litery X.
W hotelu działa Reef Club, który jest bardzo podobny do salonu Marriott Executive Lounge, który towarzyszy pokojom na poziomie klubowym. Salon nie jest sprzedawany jako salon Marriott Executive Lounge, ale spełnia prawie dokładnie tę samą rolę.
Curaçao Marriott Beach Resort oferuje niewielką plażę na terenie ośrodka, która biegnie wzdłuż południowego wybrzeża Curaçao. Kusząc się o ocenę tej plaży muszę stwierdzić, iż jest znakomita jak na plażę hotelową. Piasek na samej plaży jest bardzo drobny i ziarnisty. Jest również bardzo zadbany przez personel hotelowy i czyszczony z wszelkich zanieczyszczeń.
Curaçao Marriott Beach Resort organizuje dysponując znakomitą bazą i warunkami wszelkiego rodzaju imprezy w tym konferencje, seminaria i szkolenia, konwencje, wystawy. Jednorazowo ośrodek może przyjąć do 800 gości.
Wartością dodaną jest zachód słońca nad zatoką Piscadera. Ośrodek oferuje dzięki swojej lokalizacji całkiem niezły zachód słońca z terenu ośrodka.
Curaçao Marriott Beach Resort jest obiektem, w którym można dobrze wypocząć. Dla nas nie był to tani pobyt, bo ceny są ustalone na portfele amerykańsko-holenderskie. Ale utrzymana gdzieś jest relacja ceny do jakości, nie docierają tutaj hałaśliwe wycieczki, a dominuje wysoka kultura i co warto podkreślić znakomita obsługa władająca kilkoma językami.
