Mamo, zabawiłaś się na naszej działce i teraz wracaj do siebie!” – synowa wyprosiła teściową ze swojego ogródka

newsempire24.com 2 tygodni temu

Mamo, już się tu nabałamuciliście, czas wracać synowa wyrzuciła teściową ze swojej działki.

Ewa wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się działo. Czyżby naprawdę mieli wreszcie swoją działkę? Marzyli o tym przez długie dziesięć lat, ale życie wciąż rzucało im kłody pod nogi: raz kredyt, raz dzieci i ich szkoła, a potem kolejny kryzys A teraz spojrzeli na swoje konta i zdecydowali teraz albo nigdy.

Jej mąż, Wojciech, pracował w firmie ubezpieczeniowej, nic nadzwyczajnego, a Ewa była masażystką dziecięcą. Zarabiała nieźle, ale do kupienia domu za miastem było jeszcze daleko. Los jednak zrządził, iż niemal równocześnie odeszły jej babcia i babcia Wojtka. Każda zostawiła w spadku mieszkanie w prowincjonalnych miastach.

Po długich rozmowach para postanowiła sprzedać oba mieszkania, dodać oszczędności i spełnić marzenie kupić kawałek ziemi.

Oferta znalazła się szybko. Zimą mało kto spieszy się z pozbyciem nieruchomości, wszyscy wolą czekać na sezon letni. Ale Wojtek był nieugięty.

Potem się rozmyślimy, znajdziemy milion wymówek i zostaniemy bez niczego mruczał.

Ewa była całkowicie zgodna. Wszystko układało się jak nigdy!

Działka okazała się idealna. Prąd, gaz, przyłącza wszystko już było. Pozostało tylko postawić mały domek, choćby na lato.

Postanowili, iż gdy tylko zrobi się cieplej, Wojtek weźmie urlop i razem z przyjacielem, Darkiem, zabierze się za budowę.

Pracowali sprawnie, bez zbędnych przerw. Już po miesiącu młoda para świętowała nowe lokum.

Prawda, spać było gdzieś trudno na podłodze rozłożyli dmuchane materace i przywieźli z miasta ciepłe koce. Najważniejsze, iż w domu była kuchenka i bieżąca woda. Resztę można było zrobić później.

No to, Wojtek, gratulacje! Darko wzniósł toast.

Mężczyźni wychylili kieliszki, wzięli po kawałku kiełbaski z rusztu, obficie posypanej cebulą i polanej keczupem, i zajadali się.

Kto by pomyślał, iż wszystko ułoży się tak szybko! zachwycona powiedziała Ewa. Jeszcze przy wigilijnym stole choćby nie marzyłam o własnej działce, a teraz proszę! wskazała na domek.

Choć zmierzch już zapadał, towarzystwo nie spieszyło się do środka, kontynuując improwizowane grillowanie na świeżym powietrzu.

Halo, synku, jak tam u was? miękkim głosem zapytała Bogumiła.

A jeżeli była tak słodka przez telefon, to na pewno coś knuła.

Mamo, wszystko wspaniale! radośnie zaczął Wojtek.

Wiem, wiem. Wnuki mi mówiły, iż kupiliście działkę?

No właśnie! Nie byle jaką, tylko prawdziwe letnisko! dumnie oznajmił.

Oj, ty też się przechwalasz zaśmiała się teściowa, ale głos nagle zrzedł. No cóż, gratulacje

Mamo, a u ciebie jak? ocknął się Wojtek.

Oj, co tam u mnie w moim wieku Lekarze mówią, iż potrzebuję spokoju, ciszy, zero stresu. Może wtedy organizm się zregeneruje Ale gdzie tak znaleźć? Sanatoria drogie, mnie nie stać dodała znacząco.

Mamo, przyjedź do nas! z entuzjazmem zaproponował syn.

Ależ, synku! Jakby wam tam bez mnie było nudno! A Ewa na pewno będzie przeciw zaczęła się wymigiwać.

Mamo, przestań. Przyjeżdżaj i koniec!

Dobrze, Wojtusiu, skoro tak nalegasz. Upiekę sernik, twój ulubiony, taki po mojemu.

Gdy Wojtek powiedział żonie o rychłym przyjeździe matki, ta nie była zachwycona.

Czyli mamy działkę, a lekarze nagle zalecili jej wypoczynek na łonie natury? sarkastycznie spytała Ewa.

No tak odparł spokojnie.

Wcale nie podejrzane, co?

Nie, ma przecież problemy z ciśnieniem.

Wojtek, nie rozumiesz. Ona nie przyjeżdża leczyć zdrowia, tylko obejrzeć nową działkę!

Daj spokój. Popatrzy, pobędzie tydzień i wróci.

Zapomniałeś, co było przy jej ostatniej wizycie?

Wojtek naprawdę zapomniał, ale Ewa pamiętała doskonale. Bogumiła wtedy zrobiła wszystko, by zrujnować ich związek: plotkowała, próbowała ich poróżnić, sugerowała, iż starszy syn nie jest jej krwi. Nie gardziła też drobnymi podłościami: raz zupa była przesolona, innym razem zamiast cukru pudru wsypała sodę. Ewa wtedy nie wytrzymała i odesłała teściową pierwszym możliwym transportem.

Nie miała wątpliwości, iż tym raz Bogumiła znów urządzi im niezłe przedstawienie. Ale nie chciała nastawiać Wojtka przeciw matce. Może jednak tym razem się uda?

Oj, jakie u was pięknie! Prawdziwy raj! Powietrze, drzewa, ten uroczy domeczek wychwalała Bogumiła nową posiadłość. To chyba Ewuniu wymyśliła? Taka z ciebie mądra dziewczyna! Trzymaj się jej, Wojtek, taką żonę to ze świecą szukać!

Coś nowego, Bogusiu, skąd ta nagła zmiana? zdziwiła się Ewa.

Bo ty zawsze byłaś moją ulubienicą. Syn oczywiście gapa, ale synowa złota. Bywały trudności, ale je pokonaliśmy. Kto stare wspomina

Czyli ja jestem gapa? roześmiał się Wojtek.

Tak, ale kochany uśmiechnęła się Bogumiła. A co u was dziś na kolację?

U nas codziennie grill! uśmiechnęła się Ewa. Mam nadzieję, iż nie masz nic przeciwko? Po prostu nie możemy się nacieszyć gotowaniem na powietrzu.

Z przyjemnością zjem. Ostatni raz jadłam kiełbaskę z rusztu w Krynicy. Wojtek chodził wtedy do szkoły. Wyobrażasz sobie, jak dawno to było?

No to, Wojtku, zająłbyś się rusztem? A ja tymczasem po mięso do lodówki.

Można z tobą? Chcę jeszcze raz popatrzeć na dom.

Oczywiście, proszę! skinęła Ewa.

Tym razem Bogumiła wyraźnie się zmieniła. Była radosna, żartowała i szczególnie ciepło zwracała się do Ewy. Ta pomyślała, iż czas zmienia ludzi. Może dawne konflikty skłoniły ją do przemyśleń? I po co miałaby psuć ich relacje z Wojtkiem? Byli razem tyle lat, mieli dorosłe dzieci, teraz działkę. A Ewa była dobrą synową: gospodarna, wierna, pracująca i świetnie gotująca.

G

Idź do oryginalnego materiału