„Mamo, a może lepiej, żeby babcia odeszła i się zgubiła? Będzie nam wszystkim łatwiej!”

polregion.pl 3 dni temu

„Mamo, może niech babcia wyjdzie i się zgubi? Wszystkim będzie lepiej” – powiedziała z wyzwaniem Weronika.

„Zamknij drzwi, dobrze?” – zmęczonym głosem odpowiedziała matka, wstając od stołu.

„Mamo, ile można? Teraz już zawsze będziesz mi o tym przypominać?” – obrażonym tonem odparła piętnastoletnia Weronika.

„Nie zawsze, tylko dopóki babcia z nami mieszka. jeżeli wyjdzie na ulicę, to się zgubi i…”

„I umrze pod płotem, a my będziemy żyć z wyrzutami sumienia… Mamo, a może rzeczywiście niech sobie pójdzie?” – Weronika uniosła głos.

„Co masz na myśli?” – matka spojrzała na nią zmieszana.

„Niech wyjdzie i się zgubi. Sama mówiłaś, iż masz już dość ciągłego zajmowania się nią.”

„Jak możesz tak mówić? To moja teściowa, nie krew, ale dla ciebie to twoja babcia!”

„Babcia?” – Weronika zmrużyła oczy, jak zawsze, gdy się wściekała. – „A gdzie była, gdy jej syn nas zostawił? Gdy odmawiała opiekowania się mną? Własną wnuczką? Nie miała dla ciebie litości, gdy harowałaś, żeby zarobić choć złotówkę… A jeszcze cię obwiniała, iż mąż odszedł!”

„Natychmiast przestań!” – matka podniosła głos. – „Źle zrobiłam, opowiadając ci to wszystko.” Westchnęła ciężko. – „Źle cię wychowałam, skoro nie masz w sobie litości dla bliskiej osoby. Boję się. Kiedy się zestarzeję, też tak będziesz o mnie mówić? Co się z tobą stało? Zawsze byłaś dobrą dziewczynką. Nie mogłaś przejść obok porzuconego kotka czy szczeniaka, zawsze chciałaś go zabrać. A babcia to nie szczeniak…” Matka pokiwała głową. – „I tak już została ukarana. Twój ojciec odszedł nie tylko od nas, ale i od niej.”

„Mamo, idź do pracy, bo się spóźnisz. Obiecuję, iż zamknę drzwi” – Weronika spojrzała na nią z wyrzutem.

„Dobrze, bo jeszcze powiemy sobie coś, czego będziemy żałować…” – ale matka nie ruszyła się z miejsca.

„Mamo, wybacz, ale przykro na ciebie patrzeć. Skóra i kości. Masz tylko czterdzieści lat, a chodzisz zgarbiona jak staruszka, ledwo nóg doginasz. Wiecznie zmęczona. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Któż ci powie prawdę, jeżeli nie własna córka?” – Weronika znów podniosła głos, nie zdając sobie z tego sprawy.

„Dziękuję. Tylko uważaj, żeby nie włączała gazu i nie zostawiała odkręconej wody w łazience.”

„Widzisz? Siedzimy z nią jak przykute. Żadnego życia. Mamo, oddajmy ją do domu opieki. Będzie pod stałą kontrolą. I tak nic nie rozumie…”

„Znowu to samo?” – przerwała jej matka.

„Wszystkim będzie lepiej, a przede wszystkim jej” – Weronika mówiła dalej, nie zauważając rosnącego gniewu matki.

„Nie chcę już tego słuchać. Nigdzie jej nie oddam. Ile jej zostało? Niech umrze w domu…”

„Ona nas przeżyje. Idź do pracy. Ja nigdzie nie wyjdę, drzwi zamknę, obiecuję” – powiedziała cierpko Weronika.

„Przepraszam. Zrzuciłam na ciebie tyle… Wszyscy się bawią, a ty musisz pilnować babci.”

Rozmawiały, nie zwracając uwagi na otwarte drzwi do pokoju babci. Ta na pewno wszystko słyszała, ale pewnie nic nie zrozumiała, a za chwilę i tak zapomni.

Gdy matka wyszła, Weronika zajrzała do dawnego swojego pokoju, teraz zajmowanego przez babcię.

„Babciu, chcesz coś?” – zapytała.

Babcine oczy były puste, bez śladu zainteresowania.

„Chodź, dam ci cukierka” – Weronika pomogła jej wstać i zaprowadziła do kuchni.

„A ty kto?” – babcia wpatrywała się w nią nierozumiejącym wzrokiem.

„Pij herbatę” – Weronika westchnęła i położyła przed nią cukierek.

Babcia uwielbiała słodycze. Z matką chowały przed nią cukierki, wydzielając po jednym do herbaty. Weronika patrzyła, jak babcia niezgrabnie rozpakowuje kolorowy papier. Przez przerzedzone siwe włosy prześwitywała blada skóra głowy. Odwróciła wzrok.

Kiedyś babcia farbowała i układała włosy w elegancką fryzurę. Malowała usta jaskrawą pomadą, rysowała ciemne łuki brwi. Weronika pamiętała jej słodkawy zapach perfum. Mężczyźni zawsze się za nią oglądali – dopóki nie straciła rozumu.

Nie potrafiła zrozumieć, co czuje do babci – litość? Żal? Niechęć? Przerwał jej krótki dzwonek do drzwi.

„Pewnie mama coś zapomniała” – pomyślała, idąc otworzyć.

Ale w progu stał jej kolega ze szkoły, Kuba. Matka nie pochwalała ich znajomości, więc przychodził tylko wtedy, gdy jej nie było.

„Cześć. Co tak wcześnie? Mama dopiero co wyszła” – szepnęła Weronika.

„Wiem. Nie zauważyła mnie.”

„Ala!” – dobiegł z kuchni głos babci.

„A kto to Ala?” – zapytał Kuba.

„Tak nazywa mamę. Teraz odprowadzę ją do pokoju. Idź do łazienki i siedź cicho. Dzisiaj ma chwilę przytomności” – Weronika popchnęła go w stronę drzwi.

„Nie ma nikogo” – powiedziała, wchodząc do kuchni i widząc pustą filiżankę oraz papierek na stole.

„Chcę herbaty” – oświadczyła babcia.

„Ale…” – Weronika zrozumiała bezsens tłumaczeń.

Babcia gwałtownie zapominała, zwłaszcza to, co wydarzyło się przed chwilą. Ale dawne wspomnienia pamiętała doskonale. Często się myliła, nie rozpoznawała ich z matką. Tylko czasem, na krótko, wracała do rzeczywistości.

Weronika nie wiedziała, czy babcia teraz udaje, żeby dostać kolejnego cukierka, czy naprawdę zapomniała, iż właśnie piła herbatę. Któż to zrozumie? Westchnęła, postawiła przed nią nową filiżankę i położyła kolejnego cukierka.

Babcia mozolnie rozpakowywała go drżącymi palcami. Gdy herbata się skończyła, Weronika odprowadziła ją do pokoju i posadziła na łóżku.

„Teraz śpij” – powiedziała i zamknęła drzwi.

Z łazienki wyglądał już Kuba.

„Można wyjść?”

„Tak. Idź do kuchni” – Weronika spojrzała, czy drzwi są zamknięte, i poszła za nim.

Siedzieli w kuchniWeronika wzięła głęboki oddech i pomyślała, iż mimo wszystko babcia jest częścią ich życia, i postanowiła być dla niej bardziej cierpliwa, bo rodzina to jedyna rzecz, która naprawdę się liczy.

Idź do oryginalnego materiału