Mama zapomniała o moich urodzinach – jak przeżyłem ten trudny dzień

newsempire24.com 2 miesięcy temu

Mama zapomniała o moich urodzinach

Jagoda obudziła się od dźwięków naczyń w kuchni. Mama już wstała, jak zawsze wcześnie, przygotowywała śniadanie tacie przed pracą. Dziewczynka przeciągnęła się, uśmiechnęła i nasłuchiwała – może usłyszy życzenia z kuchni? Ale dobiegały stamtąd tylko zwykłe poranne rozmowy o tym, iż znowu zaczyna padać i iż parasol został w autobusie.

Jagoda usiadła na łóżku, poprawiła piżamkę z różowymi słonikami. Dzisiaj kończyła dziewięć lat. Całe dziewięć! Wczoraj kilka razy przypominała mamie, iż jutro ma urodziny, a mama kiwała głową i mówiła: „Oczywiście, słoneczko, oczywiście pamiętam”. Ale teraz jakoś nikt się nie śpieszył, żeby ją powinszować.

„Jagódka, śniadanie gotowe!” – zawołała mama z kuchni swoim zwykłym głosem, bez śladu świątecznej radości.

Dziewczynka gwałtownie się ubrała i wybiegła do kuchni. Tata siedział przy stole z gazetą, mama rozkładała omlet na talerze. Jagoda zastygła w drzwiach, czekając.

„Dzień dobry, córeczko” – powiedział tata, nie odrywając wzroku od gazety. „Siadaj jeść, bo spóźnisz się do szkoły.”

„Dzień dobry” – cicho odpowiedziała Jagoda, podchodząc do stołu.

Usiadła na swoim miejscu i czekała. Może chcą zrobić niespodziankę? Może zaraz przyniosą tort albo prezenty? Ale mama, jakby nigdy nic, postawiła przed nią talerz z omletem i szklankę mleka.

„Jedz, nie marudź. Dziś dużo lekcji, będziesz potrzebować sił” – powiedziała mama, wycierając ręce w ściereczkę.

„Mamo, a pamiętasz, jakie dziś jest?” – ostrożnie zapytała Jagoda, bawiąc się widelcem w jajecznicy.

„Piętnasty października. A co?” – mama spojrzała na córkę roztargniona, myśląc już o swoich sprawach.

„Tak tylko pytam” – Jagoda opuściła wzrok na talerz.

Piętnasty października. Mama pamiętała datę, ale nie pamiętała, co ona oznacza. Jagodzie ścisnęło się gdzieś w piersi, ale starała się nie pokazywać smutku.

Tata dopił kawę, pocałował mamę w policzek i Jagodę w czubek głowy.

„No to lecę. Do wieczora” – powiedział, zakładając kurtkę.

„Do widzenia, tato” – szepnęła Jagoda.

Zostały z mamą same. Mama zbierała ze stołu, nucąc coś pod nosem. Jagoda zjadła omlet, choć smakował jak tektura.

„Mamo, może coś upieczemy?” – spróbowała jeszcze raz dziewczynka. „Może jakiś tort?”

„Jagódka, jaki tort w środku tygodnia? Nie mam czasu. Wieczorem idziemy do przychodni, pamiętasz? Miałeś ból gardła, nie pamiętasz? Wizyta o osiemnastej.”

Jagoda pamiętała o przychodni, ale liczyła, iż mama przełoży wizytę. W urodziny nie chciało się iść do lekarza.

„A może przełożymy?” – cicho zapytała.

„Nie, co ty, zapisy są na miesiąc do przodu, jeszcze dobrze, iż się załapaliśmy. Zbieraj się do szkoły, bo się spóźnisz.”

Jagoda poszła do pokoju spakować plecak. W lustrze patrzyła na nią dziewczynka ze smutnymi oczami. „Może przypomną sobie później?” – pomyślała, splatając warkoczyk.

W szkole Jagoda cały dzień czekała, aż ktoś ją powinszuje. Najlepsza przyjaciółka Kasia mogłaby pamiętać – razem planowały, jak obchodzić urodziny. Ale Kasia była zajęta przygotowaniami do sprawdzianu z matmy i cały dzień mówiła tylko o zadaniach.

Na dużej przerwie Jagoda podeszła do Kasi, która siedziała w korytarzu z podręcznikiem.

„Kasieńko, pamiętasz, mówiłyśmy o piętnastym października?” – zapytała, siadając obok.

„A co jest piętnastego?” – Kasia podniosła wzrok znad książki.

„No jak to co? Przecież planowałyśmy…”

„Oj, Jagód, przepraszam, totalnie pogubiłam się w tych równaniach! Co planowałyśmy?” – Kasia znów wbiła wzrok w książkę.

Jagoda zrozumiała, iż przyjaciółka też zapomniała. Ścisnęło ją w gardle, ale przełknęła i powiedziała:

„Nic ważnego. Ucz się.”

Po lekcjach Jagoda szła wolno do domu, oglądając wystawy sklepowe. W cukierni stały piękne torty, w sklepie z zabawkami lśniły kolorowe lalki. Wszystko to mogło być prezentami, ale nikt choćby nie pamiętał.

W domu mama powitała ją zwykłymi pytaniami o oceny i zadanie domowe.

„Jak w szkole? Co dostałaś?” – zapytała, mieszając zupę na kuchence.

„Dobrze. Piątkę z polskiego” – odparła Jagoda, zdejmując kurtkę.

„Brawo! A teraz lekcje, potem do lekarza.”

Jagoda poszła do pokoju i usiadła do książek. Ale zamiast odrabiać zadanie, wyjęła z szuflady kartkę i kredki. jeżeli nikt nie pamięta o jej urodzinach, sama sobie narysuje kartkę.

Starannie narysowała tort ze świeczkami, baloniki i napisała ozdobnymi literami: „Wszystkiego najlepszego, Jagodo!” Wyszło ładnie i kolorowo. Schowała kartkę pod stos zeszytów – to będzie jej mały sekret.

Czas wlókł się niemiłosiernie. Jagoda co chwila spoglądała na zegarek, mając nadzieję, iż mama nagle przypomni sobie. Może przygotuje coś specjalnego na kolację? Albo kupi po drodze mały tort?

„Jagódka, zbieraj się, jedziemy do lekarza!” – zawołała mama o wpół do szóstej.

W przychodni było głośno i tłoczno. Siedziały w kolejce, a Jagoda słyszała, jak mama rozmawia z sąsiadką o cenach jedzenia i problemach z ogrzewaniem w bloku. Zwykłe tematy. Nic świątecznego.

Lekarka okazała się miłą, młodą kobietą. Obejrzała gardło Jagody, osłuchała płuca i powiedziała, iż wszystko w porządku, ale dla pewności warto wziąć witaminy.

„A ile lat ma nasza pacjentka?” – zapytała, wypisując receptę.

„Dziewięć” – odpowiedziała mama.

„Dziewięć?” – lekarka uśmiechnęła się do Jagody. „Jaka już duża dziewczynka! A kiedy masz urodziny?”

Jagoda spojrzała na mamę, potem na lekarkę.

„Dzisiaj” – cicho powiedziała.

Lekarka uniosła brwi, a mama nagle zbladła i zakryła usta dłonią.

Idź do oryginalnego materiału