Mama zapisała cały spadek mojemu bratu – teraz przestałam ją odwiedzać i jest zaskoczona.

polregion.pl 1 tydzień temu

W małym miasteczku pod Łodzią, gdzie stare czereśniowe sady pamiętają dawne czasy, moje życie w wieku 52 lat przyćmiła zdrada, której nie potrafię wybaczyć. Nazywam się Bogusława, a moja mama, Krystyna Nowak, swoją decyzją o spadku złamała mi serce. Wszystko zostawiła bratu, a teraz dziwi się, dlaczego przestałam ją odwiedzać, pomagać i dbać o nią. Jej zdumienie to jak sól na ranę, a mój ból to cena za lata oddania, których nie doceniła.

**Rodzina, dla której żyłam**

Byłam starszą córką w rodzinie. Mama sama wychowywała mnie i brata Marka, po tym jak tata odszedł, gdy miałam 10 lat. gwałtownie dorosłam: gotowałam, sprzątałam, pilnowałam młodszego Marka, podczas gdy mama harowała na dwóch etatach. Zawsze mówiła: „Bogusiu, ty jesteś moją podporą”. Byłam z tego dumna, rezygnowałam z marzeń, żeby pomóc rodzinie. Marek zaś rósł beztroski – był jej oczkiem w głowie, „synalkiem”, którego rozpieszczała.

Wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci, ale nigdy nie zapomniałam o mamie. Gdy chorowała, woziłam ją do lekarzy, kupowałam leki, co tydzień przywoziłam zakupy. Marek, choć mieszkał w tym samym miasteczku, rzadko się pokazywał. Ożenił się, miał syna, ale jego wizyty u mamy były raczej dla pokazów. Nie oceniałam – myślałam, iż tak trzeba: ja, starsza, biorę więcej na siebie. Ale decyzja mamy o spadku wszystko przewróciła do góry nogami.

**Cios, którego się nie spodziewałam**

Rok temu mama oświadczyła, iż przepisała dom, działkę i oszczędności na Marka. „On jest mężczyzną, musi wychować syna, a ty, Bogusiu, i tak sobie poradzisz” – powiedziała. Zdrętwiałam. Dom, który pomagałam remontować, działka, którą pieliłam, oszczędności, z których część sama jej dawałam – wszystko poszło do brata. Dla mnie nie zostało nic, choćby symboliczna część. Jej słowa były jak policzek: moje życie, moja troska, moje poświęcenie nie miały znaczenia.

Próbowałam z nią rozmawiać, tłumaczyć, jak bardzo mnie to boli. „Mamo, przecież wszystko dla ciebie robiłam, dlaczego tak?” Odwróciła się: „Nie bądź chciwa, Bogusiu, masz męża, dzieci, a Marek to mój syn”. Jej obojętność coś we mnie zabiła. Marek, gdy dowiedział się o spadku, tylko wzruszył ramionami: „Mama wie lepiej”. Nie zaproponował podziału, nie podziękował za lata, gdy wszystko ciągnęłam sama. Ich zmowa – mama i brat – stała się zdradą, której nie potrafię zapomnieć.

**Mój ból i zerwanie**

Od tamtej pory przestałam do niej jeździć. Nie dzwonię, nie przywożę zakupów, nie pytam, jak się czuje. Moje dzieci, Ola i Kacper, pytają: „Mamo, co z babcią?” Nie wiem, jak wytłumaczyć, iż babcia wybrała wujka, a nie mnie. Mąż, Jacek, wspiera mnie: „Bogusiu, nie musisz tego znosić”. Ale wewnątrz jestem rozdarta. Mam 52 lata i też jestem zmęczona – pracą, obowiązkami, życiem. Też potrzebuję wsparcia, ale mama tego nie widzi.

Dzwoni, narzeka znajomym, iż ją „porzuciłam”. „Bogusia jest taka niewdzięczna, wychowałam ją, a ona się ode mnie odwróciła” – mówi, a plotki docierają do mnie. Niewdzięczna? Oddałam jej 30 lat życia, a ona oddała wszystko bratu, który pojawiał się raz na miesiąc. Jej zdumienie to kpina z mojego bólu. Nie jestem chciwa, nie potrzebuję jej domu. Potrzebuję sprawiedliwości, uznania, miłości, których nie dostałam.

**Ostatnia kropla**

Ostatnio Marek do mnie przyjechał. „Mamie źle, przyjedź, pomóż” – powiedział. Spytałam: „A ty czemu nie pomożesz? Masz przecież cały jej spadek”. Coś zamruczał o zajętości i wyszedł. Wtedy zrozumiałam: nic się nie zmieni. Mama i brat uważają, iż powinnam im służyć, choćby po tym, jak mnie odtrącili. Nie pojadę więcej. Niech Marek, z jego domem i oszczędnościami, teraz się o nią zatroszczy.

Czuję wyrzuty sumienia – mama się starzeje, jest jej ciężko. Ale nie mogę przestać być sobą. Jej decyzja to nie tylko pieniądze czy dom, to wybór, w którym okazałam się niepotrzebna. Nie udam, iż wszystko jest w porządku, gdy moje serce jest złamane. Moje dzieci, mój mąż – to moja rodzina, i dla nich będę żyć, nie dla tych, którzy mnie nie docenili.

**Mój krzyk o sprawiedliwość**

Ta historia to moje wołanie o prawo do bycia wysłuchaną. Krystyna Nowak może nie chciała mnie zranić, ale jej wybór zniszczył naszą więź. Marek może nie rozumie, jak bardzo mnie to boli, ale jego obojętność to część tej rany. W wieku 52 lat chcę żyć dla siebie, dla tych, którzy mnie kochają. Niech mama się dziwi, niech plotki krążą po miasteczku – ja nie wrócę. Jestem Bogusława i wybieram swoją godność, choćby jeżeli to oznacza utratę matki.

Idź do oryginalnego materiału