Dzisiaj znowu przyszły do mnie te myśli, które gryzą jak zimny wiatr w listopadzie. Mama oddała cały spadek mojemu bratu – teraz przestałam ją odwiedzać, a ona dziwi się, dlaczego.
W małym miasteczku pod Kielcami, gdzie stare jabłonie pamiętają czasy naszej młodości, moje 52 lata naznaczone są zdradą, której nie potrafię wybaczyć. Nazywam się Alicja, a moja matka, Danuta Nowak, swoją decyzją o spadku złamała mi serce. Wszystko zostawiła bratu, a teraz dziwi się, iż nie przyjeżdżam, nie pomagam i nie dbam o nią jak dawniej. Jej zdziwienie to jak sól na otwartą ranę, a mój ból to cena za lata oddania, których nigdy nie doceniła.
**Rodzina, dla której żyłam**
Byłam najstarszą córką w rodzinie. Mama wychowywała nas z bratem Mariuszem w samotności – ojciec odszedł, gdy miałam 10 lat. Dorastałam zbyt szybko: gotowałam, sprzątałam, opiekowałam się Mariuszem, gdy mama pracowała na dwie zmiany. Zawsze powtarzała: „Ala, ty jesteś moim filarem.” Dumna byłam z tych słów, rezygnowałam z marzeń, by pomóc rodzinie. Mariusz? On był jej „chłopcem”, rozpieszczonym, beztroskim.
Wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci, ale nigdy o mamie nie zapominałam. Gdy chorowała, woziłam ją do lekarzy, kupowałam leki, przywoziłam zakupy co tydzień. Mariusz, choć mieszkał w tym samym miasteczku, pojawiał się rzadko. Ożenił się, ma syna, ale jego wizyty u mamy były tylko dla pokazu. Nie oceniałam – myślałam, iż tak musi być, iż starsza siostra powinna brać więcej na siebie. Ale decyzja mamy o spadku przewróciła wszystko do góry nogami.
**Cios, którego się nie spodziewałam**
Rok temu mama oświadczyła, iż przepisuje dom, działkę i oszczędności na Mariusza. „On jest mężczyzną, musi wychować syna, a ty, Ala, zawsze dasz sobie radę” – powiedziała. Zdrętwiałam. Dom, który pomagałam remontować, ogród, który pielęgnowałam, pieniądze, które sama jej dorzucałam – wszystko poszło do brata. Dla mnie nie zostawiła nic, choćby symbolicznej części. Jej słowa były jak policzek: moje życie, moja troska, moje poświęcenie – nic nie znaczyły.
Próbowałam rozmawiać. „Mamo, przecież wszystko dla ciebie robiłam, dlaczego tak?” Odwróciła się: „Nie bądź chciwa, Ala, masz męża i dzieci, a Mariusz to mój syn.” Jej chłód zabił we mnie coś ważnego. Mariusz, gdy dowiedział się o spadku, tylko wzruszył ramionami: „Mama wie najlepiej.” Nie zaproponował podziału, nie podziękował za te lata, gdy ja dźwigałam rodzinę. Ten ich cichy układ – matka i syn – stał się zdradą, której nie zapomnę.
**Mój ból i rozstanie**
Od tamtej pory przestałam jeździć do mamy. Nie dzwonię, nie przywożę jedzenia, nie pytam, jak się czuje. Moje dzieci, Zosia i Kacper, pytają: „Mamo, co z babcią?” Nie wiem, jak wytłumaczyć, iż babcia wybrała wujka, nie mnie. Mąż, Tomasz, mówi: „Ala, nie musisz tego znosić.” Ale w środku czuję rozdarcie. Mam 52 lata, też jestem zmęczona – pracą, obowiązkami, życiem. Też potrzebuję wsparcia, ale mama tego nie widzi.
Dzwoni, narzeka przed sąsiadkami, iż ją „porzuciłam”. „Ala jest niewdzięczna, ja ją wychowałam, a ona się ode mnie odwróciła” – mówi, a plotki wracają do mnie. Niewdzięczna? Oddałam jej 30 lat życia, a ona oddała wszystko bratu, który wpadał raz na miesiąc. Jej zdziwienie to kpina z mojego bólu. Nie chodzi mi o jej dom, nie jestem chciwa. Chciałam sprawiedliwości, uznania, miłości – których nigdy nie dostałam.
**Ostatnia kropla**
Kilka dni temu Mariusz do mnie zajrzał. „Mama się źle czuje, przyjedź, pomóż” – rzucił. Spytałam: „A dlaczego ty nie pomożesz? Masz przecież cały jej spadek.” Bąknął coś o braku czasu i wyszedł. Wtedy zrozumiałam: nic się nie zmieni. Mama i brat wciąż uważają, iż powinnam im służyć, choćby gdy mnie odrzucili. Nie pojadę. Niech Mariusz, z jego domem i oszczędnościami, teraz się o nią zatroszczy.
Czuję wyrzuty sumienia – mama się starzeje, jest słaba. Ale nie potrafię przejść nad tym do porządku. Jej decyzja o spadku to nie tylko kwestia pieniędzy czy domu. To wybór, w którym zostałam uznana za niepotrzebną. Nie udam, iż wszystko jest w porządku, gdy moje serce jest w kawałkach. Moje dzieci, mój mąż – to teraz moja rodzina. Żyję dla nich, nie dla tych, którzy mnie nie docenili.
**Moje wołanie o sprawiedliwość**
To mój krzyk o prawo do bycia usłyszaną. Danuta Nowak pewnie nie chciała mnie zranić, ale jej wybór zniszczył to, co między nami było. Mariusz może nie rozumie, jak bardzo mnie to boli, ale jego obojętność tylko pogłębia ranę. W wieku 52 lat chcę żyć dla siebie, dla tych, którzy mnie kochają. Niech mama się dziwi, niech plotki krążą po miasteczku. Nie wrócę. Jestem Alicja i wybieram swoją godność – choćby jeżeli to oznacza utratę matki.