Ewa i Krzysztof szykowali się do ślubu. Dzień przed uroczystością mama panny młodej, Anna Kowalska, przyszła na herbatę, żeby poznać przyszłą teściową. Spotkanie odbyło się w domu mamy Krzysztofa Lidii Nowak. Omówili szczegóły wesela, siedzieli razem przy stole. Następnego ranka Anna szykowała się do wyjścia. Ewa wyszła ją odprowadzić.
No i jak ci się podoba Krzysiek? zapytała mamę.
Dobry chłopak uśmiechnęła się, ale ciężko westchnęła.
Mamo, co się stało? zdziwiła się Ewa.
Córko, bądź ostrożna z jego matką. Jeszcze wiele o niej nie wiesz.
Te słowa gwałtownie znalazły potwierdzenie w rzeczywistości.
Gdy Ewa dowiedziała się, iż teściowa planuje zamieszkać z nimi, powiedziała mężowi wprost:
Wybierasz: albo ja, albo twoja matka.
Nie zamierzam nikogo wybierać spokojnie odparł Krzysztof. Zostajemy tak, jak jest, a mama niech sobie radzi sama.
Czyli nie pozwolisz jej się do nas wprowadzić?
Już jej to powiedziałem.
Jak zareagowała?
Wściekła się. Nazwała mnie niewdzięcznikiem i powiedziała, iż pożałuję.
Tego się można było spodziewać
Lidia przeszła na emeryturę wcześniej pracowała długie lata jako przewodniczka wycieczek.
Dość. Napracowałam się stwierdziła, dostając całkiem wysoką emeryturę, na pewno większą niż większość ludzi.
Ale gwałtownie zrozumiała, iż jak na jej styl życia, te pieniądze to za mało. Rozwiązanie przyszło samo: przerzucić wydatki na syna.
Wychowałam cię, dałam ci wykształcenie. Teraz twoja kolej, żeby spełnić synowski obowiązek powiedziała, gdy Krzysztof skończył ledwie 23 lata. Od przyszłego miesiąca płacisz za czynsz i jedzenie.
Dobrze odparł. Ale pod warunkiem, iż jak ja zajmę się domem, ty się nie będziesz wtrącać w moje życie.
Zgodziła się i trzeba przyznać, iż go nie niepokoiła. Życie syna kilka ją obchodziło. Krzysia wychowali głównie dziadkowie, podczas gdy ona układała sobie życie bez większych sukcesów.
Minęły lata. Syn dorósł, przeniósł się do niej, gdy poszedł do liceum. Pięć lat płacił czynsz i żywił matkę. Ona zaś bawiła się, wydając emeryturę tylko na siebie.
Gdy Lidia skończyła pięćdziesiątkę, Krzysztof przyprowadził do domu żonę.
Jacy państwo eleganccy! Elena poczuła się niezręcznie przy pierwszym spotkaniu z teściową. Wcale nie wygląda pani na emerytkę.
Dowiedziawszy się, iż młodzi zamieszkają z nią, Lidia się ucieszyła: No, bardzo dobrze powiedziała, myśląc: Przynajmniej nie będę musiała gotować.
Ewa uznała to za szczerość, ale Krzysztof gwałtownie ją wyprowadził z błędu:
Mamie zabrakło odwagi, żeby nas wyrzucić. Przez ostatnie pięć lat wszystko płaciłem ja sam.
Wizyta Anny Kowalskiej rozwiała resztki już i tak kruchych złudzeń:
Córko, uważaj. Ta kobieta żyje tylko dla siebie. Was porzuci, gdy będziecie niewygodni. Ważne, żebyś trzymała się męża. Podobał mi się. Ale z jego matką nie mieliście szczęścia.
Minęło pół roku. Lidia zakochała się. Coraz częściej pojawiał się u niej mężczyzna o imieniu Andrzej. A potem
Macie dwa tygodnie, żeby się wyprowadzić. Sprzedaję mieszkanie. Wracam do Krakowa.
Mówisz poważnie? Krzysztof spojrzał na nią w szoku.
Co? Mam do tego prawo. Mieszkanie jest moje. Dostałam je od rodziców.
I nas wyrzucasz?
Tak. Wszystko jest zgodne z prawem.
Krzysztof w milczeniu włożył kurtkę i wyszedł. Wieczorem on i Ewa już pakowali rzeczy. Wynajęli pokój u kolegi, który akurat szukał lokatorów. Miesiąc później Lidia sprzedała dom i wyjechała z Andrzejem do Krakowa.
Kilka dni później Krzysztof spróbował pożyczyć od niej pieniądze:
Nie, oczywiście iż nie. Mam inne plany na te oszczędności odparła zimno.
No to powodzenia powiedział.
Nawzajem uśmiechnęła się. choćby go nie przytuliła na pożegnanie.
Minął rok. Lidia zadzwoniła: rozstała się z Andrzejem, który zabrał wszystkie jej pieniądze i zniknął. Została sama, bez domu. Wróciła i od razu oznajmiła:
Będę mieszkać z wami.
Nie. Weź to, co ci zostało, weź kredyt.
Kredyt? W moim wieku? Z emerytury?
Znajdź pracę. Będziesz musiała sobie radzić, jak wszyscy.
Więc mi nie pomożesz?
Nic ci nie jestem winna, mamo.
Wybuchnęła:
Jesteś niewdzięcznikiem! Wychowałam cię!
Po prostu idę twoim śladem spokojnie odparł syn.
Lidia mieszkała u przyjaciółek, dopóki starczyło jej pieniędzy. Potem odmowa za odmową. I znów wróciła do syna.
Mamo, nie jesteś chora ani stara. Znajdź pracę. Wynajmij pokój. Szukaj.
Nie jest ci mnie szkoda?
Nie. Przypominasz mi tę ważkę co całe lato tylko śpiewała.
Później Lidia się ustatkowała nie przez pracę, ale przez nowe małżeństwo. Z pierwszym lepszym. Przynajmniej miała dach nad głową.
Ale to już zupełnie inna historia