Dość, koniec, wychodzę! Ile można! Dziecko, jej wieczne zmęczenie, pomóż, pomóż a ja chcę się bawić, jak kiedyś! Chcę bliskości! Pracuję! Chcę wrócić do kochającej żony, do kobiety teraz wpadnę do kumpla, potem znajdę młodszą ech siedząc za kierownicą i myśląc, iż dziś postawił kropkę w swoim związku z żoną, Krzysztof nerwowo zaciągał się papierosem.
Ich historia z żoną była stara jak świat. Poznali się, zakochali bez pamięci, namiętność, zapominali o zabezpieczeniach efekt? Po kilku miesiącach pokazała mu dwie kreski na teście.
No co, urodzisz, damy radę powiedział pewnie Krzysztof, a wszystkie ciocie i wujkowie zgodnie pokiwali głowami, mówiąc: pomożemy, byle tylko wnuczka
Potem wesele, termin, szczęśliwe łzy syn! I koniec. Beztroskie życie się skończyło, żona zamieniła się w kwokę: niewyspana, nieuczesana, wieczne marudzenie dziecka, choćby w nocy, jej ciągłe pomóż, pomóż
Gdzie się podziała jego dziewczyna? Rodzina nagle się ulotniła zostali sami z rodzicielstwem.
Nie jestem gotowy! powiedział dziś Krzysztof żonie i zatrzasnął drzwi przed nosem kobiety trzymającej niemowlę.
Pisk hamulców przed samochodem nagle stanęła zgarbiona postać.
Chcesz umrzeć?! wyskoczył z auta i podbiegł do starca.
Mężczyzna w płaszczu wyprostował się, spojrzał na niego smutnymi, starczymi oczami i szepnął:
Tak.
Zaskoczony odpowiedzią, Krzysztof zmieszał się:
Ojcze, pomóc wam? Potrzebujecie pomocy?
Nie chcę już żyć!
Co wam strzeliło do głowy? Chodźcie, zawiozę was do domu. Może mi opowiecie? Może będę mógł pomóc? Krzysztof wziął starca za rękę i ostrożnie zaprowadził do samochodu.
No to gadajcie, ojcze Krzysztof zaciągnął się dymem.
Długa historia.
Ja się nie śpieszę.
Starzec spojrzał uważnie na mężczyznę obok, potem na zdjęcie wiszące na lusterku.
Pięćdziesiąt lat temu poznałem dziewczynę. Zakochałem się od razu, wszystko potoczyło się gwałtownie zanim się obejrzeliśmy, była rodzina, dziecko, syn, spadkobierca wydawałoby się, iż to szczęście!
Tylko ja chciałem, żeby było jak dawniej: miłość, namiętność, młodość. A żona zmęczona, małe dziecko, dom, praca ja na nią wszystko zwalałem, nie pomagałem
W pracy znalazłem inną kobietę, zaczęło się między nami żona się dowiedziała, rozwód i po wszystkim. Z tamtą też się nie udało, ale mnie to nie bolało hulaj dusza!
A ona wyszła za mąż, wypiękniała, syn mówił do ojczyma tato, a mnie to obojętne.
A wy co? nerwowo zapalając kolejnego papierosa, spytał Krzysztof.
Ja? Dochodziłem do siebie, nie miałem już ani rodziny, ani żony, ani dzieci. A dziś synowi pięćdziesiąte urodziny, poszedłem go zobaczyć nie wpuścili mnie starzec się rozpłakał. Sam jestem winny. Powiedział: Nie jesteś moim ojcem, idź sobie dalej hulać.
Gdzie was podwieźć, ojcze? Krzysztof zaczął stukać palcami w kierownicę.
Tu mieszkam, jedź, nie martw się o mnie staruszek wysiadł i powlókł się w stronę bloku niedaleko ulicy.
Krzysztof patrzył, aż wszedł do klatki, postał chwilę i zawrócił. Wstąpił do sklepu, kupił kwiaty.
Wybacz mi, wybacz wszedł do domu i uklęknął przed płaczącą żoną. Odpocznij, kochanie.
Wziął z rąk żony syna, poszedł do drugiego pokoju, kołysząc go, zaczął śpiewać ochrypłym głosem: Aaa, kotki dwa, szarobure, szarobure obydwa.
Zaskoczony syn zasnął szybko, kładąc rączkę na bijącym mocno sercu taty. Krzysztof ze wzruszeniem spojrzał na dziecko: Chcę widzieć, jak rośnie mój syn. Chcę usłyszeć słowo tato
Znowu ratowałeś tonących? z uśmiechem przywitała staruszka w drzwiach swojego męża. Ten uśmiechał się, wieszając płaszcz.
Tak, ratowałem. Trzeba młodym wbić do głowy pewne prawdy.
I jak, wyczuwasz, komu potrzebna pomoc?
Sam jej potrzebowałem w jego wieku.
Chodź na kolację, wybawco. A tak w ogóle, pamiętasz, iż jutro jubileusz syna? Żadnych tonących na imprezie kobieta spojrzała na męża z miłością.
Nie zapomniałem. W końcu pięćdziesiąte urodziny naszego spadkobiercy, naszej miłości. Jak można o tym zapomnieć? objął żonę i razem poszli do kuchni, uśmiechając się.
Oto niesamowita historia. Wierzcie lub nie jak wolicie. Piszcie w komentarzach, co o tym sądzicie. Dajcie lajka.