Dzisiaj znów ktoś zapytał, czy nie żałuję, iż nie mam ani męża, ani dzieci. Mam 38 lat i wbrew temu, co wielu myśli, czuję się naprawdę szczęśliwa. Nie mam tych problemów, o których inni tak lubią opowiadać. Mieszkam w Poznaniu, mam dobrą pracę, własne mieszkanie i samochód – wszystko to osiągnęłam sama, bez niczyjej pomocy. Co więcej, wspieram rodziców, którzy zostali na wsi w Wielkopolsce. Najzabawniejsze, iż nikt nie wierzy, gdy mówię, iż mam już prawie czterdziestkę. Pewnie dlatego, iż wyglądam młodziej i noszę w sobie lekkość życia.
Nazywam się Kinga Kowalska i zawsze wiedziałam, czego chcę. Po liceum poszłam na studia – zarządzanie na Uniwersytecie Ekonomicznym – a potem zaczęłam budować karierę. Teraz kieruję zespołem w dużej firmie. Praca jest ciekawa, pozwala podróżować, poznawać ludzi i ciągle się rozwijać. Zarabiam na tyle dobrze, iż mogę oszczędzać i realizować swoje pasje. Kocham to, co robię, i może właśnie dlatego często się uśmiecham.
Pięć lat temu kupiłam mieszkanie – jasne, przestronne, w centrum. Urządziłam je po swojemu: dużo światła, wygodne meble, kilka obrazów przywiezionych z podróży. Samochód to moja duma – nie luksusowy, ale solidny, idealny do jeżdżenia po mieście i do rodziców. Tam spędzam weekendy, gdy potrzebuję wytchnienia od zgiełku. Pomagam mamie i tacie w gospodarstwie, przywożę zakupy, czasem coś przy nich naprawiam. Cieszą się, gdy przyjeżdżam, a ja mam satysfakcję, iż mogę choć trochę ułatwić im życie.
Pytają mnie często, dlaczego jestem sama. Dla niektórych to dziwne, zwłaszcza w „moim wieku”. Ale ja nie czuję, iż czegoś mi brakuje. Nie zamykam się na związki, ale i nie szukam na siłę. jeżeli spotkam kogoś, z kim zechcę dzielić życie – świetnie. jeżeli nie – też dobrze. Mam przyjaciół, z którymi chodzimy do kina, na koncerty, organizujemy wieczory z planszówkami. Mam też swoje hobby: jogę, malowanie akwarelami, czasem zapisuję się na kurs tańca. Życie mam tak pełne, iż na nudę nie ma miejsca.
Niektórzy podejrzewają, iż coś ukrywam, iż muszę być nieszczęśliwa. Ale to nieprawda. Po prostu żyję tak, jak lubię. Nie dopasowuję się do cudzych oczekiwań i nie wyjdę za mąż tylko dlatego, iż „tak wypada”. Rodzice na początku się martwili, szczególnie mama. Marzyła o wnukach, ale z czasem zrozumiała, iż moje szczęście wygląda inaczej. Teraz żartuje: „Kinga, ty jak ta aktorka – zawsze młoda i wolna”.
Czasem słyszę pełne politowania komentarze, iż „za późno” na rodzinę. Nie wierzę w to „za późno”. Życie to nie rozkład jazdy pociągów. Widziałam kobiety, które rodziły po czterdziestce i były wspaniałymi matkami. jeżeli kiedyś zapragnę dziecka, podejmę decyzję. Na razie dobrze mi tak, jak jest. Cenię sobie wolność – mogę jechać na weekend do Wrocławia, gdy mam ochotę, spędzać czas po swojemu.
To, iż wyglądam młodo, to chyba połączenie genów i stylu życia. Dbam o siebie – ćwiczę, dobrze jem, lubię pielęgnację. Ale najważniejsze jest to, co w środku. Nie daję się stresowi. jeżeli coś idzie nie tak, szukam sposobu, a nie narzekam. Może dlatego ludzie myślą, iż mam dwadzieścia parę? Śmieję się wtedy i mówię: „Bo nie noszę świata na plecach!”.
Rodzice to mój największy wspór. Dumni są, iż wszystko osiągnęłam sama. Staram się odwiedzać ich często, przywożę prezenty, pomagam w remontach, opłacam rachunki. Mama zawsze robi moje ulubione pierogi, a tata opowiada historie z czasów, gdy był młody. Te chwile są bezcenne. Jestem im wdzięczna i chcę, by jak najdłużej byli zdrowi.
Co będzie dalej? Nie wiem, i to mnie nie przeraża. Marzy mi się wielka podróż – może do Grecji albo na Islandię. Chcę rozwijać się w pracy, a może założyć własną firmę. Myślę też o psie – mały kundelek na pewno przyniósłby radość. Życie to dla mnie przygoda, a ja jestem gotowa na nowe rozdziały. Najważniejsze, iż jestem szczęśliwa tu i teraz. A to przecież najważniejsze.