Małżeństwo zaginęło w Nowym Meksyku w 1988 roku – w 2010 roku znaleziono ich zwłoki owinięte w brezent i ukryte na bagnach…

polregion.pl 4 tygodni temu

**Zakopane, 1988 zaginięcie, które wstrząsnęło Małopolską**

Zakopane urokliwe miasteczko u stóp Tatr, gdzie życie płynęło spokojnie, a tragedie zdawały się omijać jego mieszkańców. Aż do marcowej nocy 1988 roku, kiedy bez śladu zniknęła para młodych małżonków. Dom stał nietknięty: obiad na stole, samochody w garażu, portfele i dokumenty na swoich miejscach. Jakby duch porwał ich w przestrzeń. Policja przeczesała lasy, potoki, górskie szlaki bezskutecznie. Ani śladu walki, ani kropli krwi.

Dwa lata mijały w ciszy. Rodziny pogrążyły się w żałobie, śledczy opuścili ręce, sprawa pokryła się kurzem. Aż w 2010 roku w błotnistych mokradłach niedaleko Nowego Targu odnaleziono zwłoki owinięte w zbutwiałe plandeki. To, co ujrzeli ratownicy, przerosło najczarniejsze wyobrażenia.

**15 marca 1988** przez Podhale przetoczyła się śnieżna zamieć, odcinając drogi na dobę. Tego dnia Krzysztof Kowalski, 40-letni mechanik z lokalnego warsztatu, wrócił do domu wcześniej. Jego żona, 29-letnia nauczycielka Agata Nowak, skończyła lekcje i czekała z kolacją. Sąsiedzi wspominali później, iż w ostatnich tygodniach słyszeli gwałtowne kłótnie dochodzące z ich drewnianego domu. Anna Zając, mieszkająca obok, zeznała, iż w lutym nocami rozlegały się stamtąd krzyki.

Ale nikt nie przewidział, co nastąpi. O 18:30 Krzysztof zaparkował swoją niebieską Warszawę w garażu. Na stole stały dwie nakryte miseczki barszczu, ale jedzenie pozostało nietknięte. Mieli następnego dnia jechać do Krakowa, odwiedzić siostrę Agaty, Martę. Zarezerwowali nocleg w hotelu przy Rynku.

Nigdy nie dotarli. Gdy Marta nie odebrała telefonu w niedzielę, wezwała policję. Posterunkowy Marek Nowak znalazł dom pusty, ale uporządkowany. Jedynym niepokojącym śladem była ciemna plama na podłodze w kuchni, jakby ktoś pośpiesznie zmywał krew.

Śledztwo ujawniło, iż Krzysztof wypłacił z banku 10 000 złotych trzy dni przed zaginięciem. Agata zaś wzięła zwolnienie lekarskie, tłumacząc się sprawami rodzinnymi.

Detektyw Tomasz Borek, weteran z 25-letnim stażem, zaczął drążyć. Na pozór przykładne małżeństwo. On ceniony fachowiec, ona lubiana przez uczniów pedagog. ale niedługo wyszły mroczne sekrety: koleżanka Agaty ze szkoły przyznała, iż widziała u niej siniaki. Brat Krzysztofa, Piotr, wspomniał o jego alkoholizmie i rosnącej agresji.

Przeszukania okolicznych lasów i jaskiń nic nie dały. Aż w kwietniu myśliwy znalazł nad Dunajcem spalone ubrania: kwiecistą bluzkę Agaty i flanelową koszulę Krzysztofa. Ślady prowadziły donikąd.

Wtedy zgłosiła się sprzątaczka, Weronika Duda. Zeznała, iż widziała Agatę zamkniętą w łazience z zadrapaniami na szyi. Krzysztof krzyczał, iż zdradza go z tym nauczycielem WF-u, Jackiem Wiśniewskim. Jacek zniknął z miasta dwa tygodnie po Kowalskich.

W 2010 roku ekipa leśników odkryła w bagnach trzy szkielety: kobietę i dwóch mężczyzn. Ślady brutalnych urazów czaszka Agaty roztrzaskana młotkiem, rany kłute u Jacka. Ale i Krzysztof nie był zabójcą: jego żebra połamane od ciosów.

Śledztwo odsłoniło mroczną prawdę: przed zaginięciem ktoś podający się za prywatnego detektywa wypytywał o Kowalskich. Ten sam mężczyzna pojawiał się w innych miastach, gdzie znikały pary uwikłane w romanse.

W 2011 roku ustalono tożsamość mordercy: 69-letni Jerzy Szymański, były żołnierz z obsesją na punkcie karania cudzołóstwa. W jego mieszkaniu znaleziono wycinki o podobnych sprawach. Chory na demencję, umarł w zakładzie psychiatrycznym, nie odpowiadając za zbrodnie.

Pogrzeb Agaty, Krzysztofa i Jacka odbył się w marcu 2011 roku. Marta Nowak powiedziała wtedy: *Prawda utonęła w bagnie, ale w końcu wypłynęła*.

Idź do oryginalnego materiału