Małżeństwo po czterech latach: utrzymuję męża przez cały czas.

newsempire24.com 3 dni temu

Mam 32 lata i od czterech lat jestem zamężna za człowiekiem, który stał się dla mnie ciężarem. Nazywam się Hanna, mieszkam w Krakowie i od samego początku sama dźwigam ciężar utrzymania rodziny. Mój mąż, Krzysztof, jest ode mnie starszy o osiem lat, a ja mam już dość jego nieodpowiedzialności. Dzisiaj po raz pierwszy zażądałam od niego pieniędzy, ale zamiast wsparcia usłyszałam tylko pretensje i groźby odejścia. Moje życie zamieniło się w dramat i nie wiem, jak długo jeszcze to wytrzymam.

Wielu ludzi myśli, iż małżeństwo to partnerstwo, ale nasz związek to tylko moja walka. Krzysztof był żonaty przede mną i ma córkę z poprzedniego związku. Gdy tamten małżeństwo się rozpadło, wrócił do rodziców, a kiedy się spotykaliśmy, udawał, iż nocuje u kolegi. Później odkryłam, iż to było kłamstwo, ale wtedy przymknęłam na to oczy, wierząc, iż miłość wszystko naprawi. Pracuje jako menedżer sprzedaży w dużej firmie, a jego praca to nieustanny stres. Często wybucha, robi awantury i wylewa na mnie swoje emocje. Nigdy nie poczułam od niego troski ani wsparcia, a jego wybuchowy charakter to dla mnie codzienna próba wytrzymałości.

Gdy w moim życiu działo się źle i najbardziej potrzebowałam jego pomocy, Krzysztof po prostu pakował walizki i wyjeżdżał do matki. Raz nie wytrzymałam rozłąki i po tygodniu błagałam, by wrócił. Mieszkamy w moim mieszkaniu, które kupiłam jeszcze przed ślubem, i to ja płacę wszystkie rachunki, robię zakupy. On nigdy nie pokazał mi swoich pieniędzy. Twierdzi, iż odkłada na “nasze wspólne marzenie” — dom w Tatrach, gdzie niby będziemy żyć szczęśliwie. Ale z każdym dniem wątpię, czy kiedykolwiek go zobaczę. Jego słowa brzmią jak puste obietnice, a ja jestem zmęczona wiarą w bajki.

Zeszłej zimy rachunki wzrosły i zebrałam się w sobie, prosząc Krzysztofa o pomoc. Obiecał, ale minął miesiąc, a pieniędzy nie widziałam. Moja cierpliwość się skończyła. Nie mogę dłużej utrzymywać dorosłego mężczyzny, który żyje na mój koszt. Co będzie, jeżeli będziemy mieć dzieci? Czy będą musiały pracować od małego, by utrzymać własnego ojca? To absurd! W końcu nie wytrzymałam i zapytałam wprost, czy zamierza zapłacić za mieszkanie. Zamiast odpowiedzi wybuchnął, oskarżył mnie o niewdzięczność i zaczął ponownie pakować rzeczy, grożąc, iż odejdzie.

Nie rozumiem, dlaczego mnie tak traktuje. Czy zasłużyłam na to? Moje serce pęka z bólu i zagubienia. Nie mogę wiecznie znosić tej niesprawiedliwości, ale każde jego odejście i powrót łamią mnie coraz bardziej. Cztery lata dźwigałam ten ciężar sama, ale teraz jestem na krawędzi. Jak długo jeszcze utrzymam się w garści, zanim moje życie całkiem się zawali pod ciężarem jego obojętności?

Idź do oryginalnego materiału