Małżeństwo bez miłości

newsempire24.com 5 dni temu

Małżeństwo bez miłości

Marek ożenił się z Anną, by zemścić się na swojej ukochanej. Chciał udowodnić, iż jej zdrada go nie złamała. Z Kasią byli razem prawie trzy lata. Miłość do niej odbierała mu rozsądek – gotów był rzucić jej świat pod nogi, byle tylko się uśmiechała. Marek marzył o ślubie, ale Kasia studziła jego zapał: *„Po co się spieszyć? Ja jeszcze nie skończyłam studiów, a twój biznes ledwo zipie. Ani porządnego mieszkania, ani samochodu. Mieszkać z twoją siostrą w jednym pokoju? Nie ma mowy, nie chcę dzielić kuchni z Magdą, choćby jeżeli jest moją przyjaciółką.”*

Jej słowa bolały, ale Marek widział w nich prawdę. On i siostra tłoczyli się w rodzinnym mieszkaniu w Łodzi, a firmę odziedziczoną po rodzicach ledwo utrzymywał. Studia musiał rzucić, by ratować interes. Dom na wsi sprzedali wspólnie z Magdą – biznes był ważniejszy. W ciągu pół roku długi rosły, oboje byli studentami: on na piątym roku, Magda na drugim. Pieniądze ze sprzedaży pokryły zaległości, pozwoliły uzupełnić towary w sklepie i zostawić niewielką rezerwę. Ale Kasia żyła chwilą, nie chcąc czekać. Jej rodzice zapewniali jej beztroskie życie, podczas gdy Marek, nagle stając się głową rodziny, patrzył w przyszłość inaczej. Wierzył, iż gdy tylko ustabilizuje interesy, będzie i dom, i samochód.

Nieszczęście przyszło niespodziewanie. Marek czekał pod kinem na Kasię, jak umówili się przez telefon. Kazała mu nie przyjeżdżać, co go zdziwiło – Kasia nienawidziła autobusów. Wypatrywał jej, aż nagle podjechała drogim SUV-em. *„Wybacz, kończymy. Wychodzę za mąż”* – rzuciła, wciskając mu jakąś książkę do ręki, po czym zniknęła w samochodzie. Marek stał jak skamieniały, nie wierząc własnym oczom. Co się zmieniło w ciągu dwóch dni jego wyjazdu służbowego?

Magda, widząc go w drzwiach, od razu zrozumiała. *„Już wiesz?”* – spytała. Skinął głową. *„Znalazła sobie bogacza. Ślub dwudziestego ósmego. Zapraszała mnie na świadkową, odmówiłam. Wstrętna! Za twoimi plecami romansowała.”* – Magda rozpłakała się z bezsilności. *„Uspokój się”* – przytulił ją Marek. *„Niech jej się wiedzie. Nam będzie lepiej.”*

Zamknął się w pokoju na cały dzień. Magda pukała: *„Zjedz chociaż, zrobiłam racuchy.”* W końcu wyszedł – w jego oczach palił się dziwny ogień. *„Zbieraj się.”* – *„Co wymyśliłeś?”* – *„Ożenię się z pierwszą, która się zgodzi.”* Magda próbowała go powstrzymać: *„Nie możesz tak! Zniszczysz nie tylko swoje życie!”* Ale był nieugięty: *„Jeśli nie pójdziesz, pójdę sam.”*

W miejskim parku było tłoczno. Jedna dziewczyna wybuchnęła śmiechem, inna się cofnęła, ale trzecia, spojrzawszy mu w oczy, powiedziała: *„Tak.”* – *„Jak masz na imię, piękna?”* – *„Anna”* – odparła. Marek wciągnął ją i siostrę do kawiarni na „zaręczynowe” przyjęcie. Przy stole zaległa cisza. Magda milczała, Marek gotował się myślami o zemście. Postanowił, iż jego ślub odbędzie się tego samego dnia co ślub Kasi.

*„Jest jakiś powód, dla którego zaproponowałeś małżeństwo obcej kobiecie?”* – cicho spytała Anna. *„Jeśli to chwilowy kaprys, mogę odejść bez urazy.”* – *„Nie, dałaś słowo. Jutro idziemy do urzędu, a potem do twoich rodziców”* – odparł twardo, po czym dodał z uśmiechem: *„Mówmy sobie na »ty«!”*

Miesiąc do ślubu spędzili, poznając się nawzajem. *„Wytłumacz mi, dlaczego to robisz?”* – spytała pewnego dnia Anna. *„Każdy ma swoje tajemnice”* – wymigał się. *„A ty? Dlaczego się zgodziłaś?”* – *„Poczułam się jak królewna wydana za pierwszego lepszego. W baśniach takie historie kończą się szczęśliwie. Chciałam sprawdzić.”*

W rzeczywistości było trudniej. Anna przeżyła miłość, która złamała jej serce, i straciła skromne oszczędności. Nauczyło ją to czytać ludzi. Lizałów odprawiała od razu. Nie szukała „tego jedynego”, ale chciała mądrego, zdecydowanego mężczyznę. W Marku dostrzegła siłę i powagę. Gdyby nie był z siostrą, ale z kolegami, pewnie by go zignorowała.

*„Jaką ty jesteś królewną? Śnieżkę czy Świętoszkę?”* – zamyślił się Marek. *„Pocałuj, a się dowiesz”* – zażartowała Anna. Ale pocałunków nie było. On sam organizował wesele, Anna tylko wybierała z gotowych opcji. choćby suknię kupił sam, powtarzając: *„Będziesz najpiękniejsza.”*

W urzędzie stanu cywilnego spotkali Kasię z jej narzeczonym. Marek wymusił uśmiech: *„Gratuluję”* – cmoknął byłą w policzek. *„Bądź szczęśliwa ze swoim milionerem.”* – *„Nie rób przedstawienia”* – warknęła Kasia. Obdarowała Annę spojrzeniem: elegancka, dostojna, z królewską postawą. Kasia poczuła się przegrana. Zazdrość gryzła ją od środka, szczęście wymykało się jak piasek między palcami.

*„Wszystko w porządku?”* – udawanym tonem rzucił Marek Annie. *„Jeszcze możesz się wycofać”* – szepnęła. *„Nie, doprowadzimy to do końca”* – odparł twardo. Ale w sali ślubów, patrząc w smutne oczy swojej już-żony, zrozumiał, jaką krzywdę jej wyrządził. *„Uczynię cię szczęśliwą”* – obiecał, wierząc w swoje słowa.

Rozpoczęło się codzienne życie. Anna i Magda zaprzyjaźniły się, stając się dla siebie oparciem. Wybuchowa Magda uczyła się hamować emocje, a Anna, z talentem do finansów, uporządkowała ich sprawy. W ciągu roku otworzyli drugi sklep, później firmę remontową. Biznes rósł, zyski potroiły się. Anna, niczym dobra wróżka, umiała przedstawić pomysły tak, iż Marek uważał je za swoje. Życie toczyło się spokojnie, ale jego dusza wciąż tęskniła. Brakowało ognia, który kiedyś palił go z Kasią. Wszystko było przewidywalne. *„RutynaSzczęście przychodzi czasem niespodziewanie – nie wtedy, gdy go szukamy, ale gdy przestajemy uciekać przed tym, co już mamy.

Idź do oryginalnego materiału