Majątek synowej

newsempire24.com 18 godzin temu

Majątek synowej

Zuzanna spojrzała na zdjęcie w pięknej ramce i westchnęła. Minęły dwa lata od śmierci męża. Niespodziewany wypadek, śnieg spadł z dachu, uderzenie… i Sebastiana już nie było.

Przeżyli razem tylko dwa lata, nie zdążyli mieć dzieci. Po ukochanym mężu zostały tylko wspomnienia, zdjęcia oraz jego matka, Dorota Żarnowiecka.

Dorota przyjeżdżała do Zuzanny, płakała, lamentowała i choćby obwiniała ją, iż synowa nie urodziła im wnuka.

– Gdybyś była normalną kobietą, to mielibyśmy dziecko… – mówiła. Zuzanna tylko wzruszała ramionami. Trudno jej było przeżyć stratę, ale nie czuła się winna. Zanim decydowali się na dzieci, razem z mężem chcieli rozwiązać kwestię mieszkania, przygotowywali się do przeprowadzki. Ale Sebastian nie doczekał tego wydarzenia.

Zuzanna po śmierci męża oddała się pracy, żeby się czymś zająć i nie myśleć. Pracowała ciężko, brała dodatkowe zlecenia, i już po roku, na swoje trzydzieste urodziny, przeniosła się z wynajmu do własnego, małego, ale własnego mieszkania.

Ojciec trochę pomógł, był dumny z córki i wspierał ją we wszystkim. Ale po roku i jego zabrakło. Serce nie wytrzymało.

Zuzanna straciła jedynego bliskiego człowieka. Została sama, a Dorota Żarnowiecka wciąż nie dawała jej spokoju, starając się wyrazić „kondolencje” i współczucie jej żalu.

Przyjechała do Zuzanny po pogrzebie i od progu oznajmiła:

– Napisz testament, póki nie jest za późno, Zuzanno – powiedziała teściowa.

Zuzanna o mało nie upuściła filiżanki.

– Tak, mówię poważnie. Nikt nie jest zabezpieczony przed “odejściem”. Dziś jesteś zdrowa, a jutro, kto wie, co przyniesie życie.

– Co pani sugeruje?

– Masz już trzydzieści lat, nie masz krewnych. Czas pomyśleć o innych.

– Niech się pani nie martwi, pani Doroto. Nie jestem ministrem, na społeczny pogrzeb wystarczy moich oszczędności – choć w niej rosła irytacja, odpowiedziała żartem, uznając, iż teściowa z przeżytego stresu po kolejnych pogrzebach miewa dziwne pomysły.

– Żartujesz, ale to błąd. Na twoim miejscu przepisalabym mieszkanie na siostrzeńców.

– Tak? Proponuje pani przepisać cały mój majątek na państwa wnuki? – uniosła brwi Zuzanna. Dorota Żarnowiecka miała młodszego syna, Mateusza, z którym Zuzanna nie utrzymywała kontaktów. Sebastian, mąż Zuzanny, też nie rozmawiał z bratem, byli zupełnie różni. Mateusz gwałtownie się ożenił, miał córki i rozwiódł się. Ponownie się ożenił, urodził się syn… i znowu się rozszedł. A pół roku temu Mateusz znalazł sobie nową żonę.

– Póki co nie trzeba przepisywać, ale testament sporządzić. Inaczej cały majątek przejmie państwo!

– Pani Doroto… chyba czas do domu. Wydaje się, iż pani się zmęczyła.

– U mnie w domu Mateusz z Anią, poprosili o miejsce w moim mieszkaniu – przyznała teściowa. – Nie chcę przeszkadzać młodym, zrozum mnie.

– No to nie przeszkadzajcie. A co ja mam z tym wspólnego? – nie rozumiała Zuzanna.

– Liczyłam na ciebie. Skoro mieszkanie twojego ojca teraz stoi puste, pomieszkam tam, dopóki Mateusz nie rozwiąże swoich spraw. Zamierzają wziąć kredyt, jak tylko znajdzie pracę. Już spakowałam rzeczy, od ciebie potrzebuję tylko kluczy od mieszkania. Nie martw się, zajmę tylko jeden pokój. Drugi można wynająć. Nawiasem mówiąc, znalazłam chętnych. Kasia z synkiem szukają mieszkania…

– Kasia – druga żona Mateusza?

– Tak, pamiętasz ją? Dobra dziewczyna. Świetnie się dogadujemy… może pomieszkać. I tak opiekuję się wnukiem, więc nie będę musiała jeździć, oszczędność.

– A ile jesteście gotowi płacić za wynajem?

– Ja?! – oburzyła się teściowa. – Jak matka cię traktuję! I chcesz ode mnie pieniędzy? Nie myślałam, iż Sebastian ożenił się z taką…

– Pani Doroto, przepraszam, ale ani za darmo, ani płatnie nie pozwolę wam tu mieszkać. A jeżeli napiszę testament, to tylko na swoje dziecko, które na pewno kiedyś będę miała. Całe życie przede mną.

– A to ci dopiero? W wieku trzydziestu lat już za późno na dzieci! I z kim? Jesteś sama! Wymyśliłaś sobie… marzycielka. Uważaj, chciwość cię zniszczy! Zostaniesz z niczym. Jeszcze wspomnisz moje słowa, napłaczesz się! – teściowa skrzywiła się, przypominając wiedźmę. Zuzanna miała ochotę ją wystawić za drzwi i nigdy więcej nie wpuszczać. Nagle pomyślała, iż wszystkie jej nieszczęścia wynikają z zazdrości Doroty Żarnowieckiej, która zawsze miała do niej awersję i powtarzała Sebastianowi, iż nie będą szczęśliwi.

– Proszę iść, pani Doroto. Poradzę sobie. Mam już trzydzieści lat i głowę na karku. A jeżeli coś, to lepiej niech państwo wszystko przejmie, niż wy.

Teściowa coś jeszcze mamrotała, po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Następnego dnia zadzwonił Mateusz, krzycząc na Zuzannę i oskarżając, iż jego mamie po wizycie u niej zrobiło się źle.

Zuzanna zrozumiała, iż jeżeli chce spokojnie żyć, musi się uwolnić od teściowej i jej rodziny. Wystawiła swoje mieszkanie na sprzedaż. Kupcy znaleźli się szybko. Po tym Zuzanna podpisała dokumenty spadkowe i sprzedała mieszkanie ojca. Za te pieniądze kupiła większe lokum i przeprowadziła się, zaczynając nowe życie, bez starych „krewnych”. Nikt z nich nie znał jej nowego adresu i nie przeszkadzał w realizacji przyszłych planów.

Jak myślisz, czy Zuzanna postąpiła słusznie? Czy powinna była pozwolić teściowej mieszkać w mieszkaniu ojca?

Idź do oryginalnego materiału