Jeden wisior zmienił wszystko: jak żona przywróciła męża do życia
— Kochanie, dziś wpadnę do Kingi — powiedziała Weronika, poprawiając pośpiesznie włosy przed lustrem. — Nie widziałyśmy się od wieków.
— Jasne — skinął głową Krzysztof. — Miłego wieczoru.
Weronika wyszła, a w domu zapanowała znajoma cisza. Krzysztof, zadowolony z rzadkiej okazji, by spokojnie posiedzieć przy komputerze, zanurzył się w grze. niedługo jednak oderwał go dźwięk telefonu.
— Cześć, stary! — rozbrzmiał w słuchawce głos Tomasza, dawnego przyjaciela Krzysztofa. — Jadę do ciebie! Żony nie ma w domu. A właśnie widziałem ją koło mojego biura…
Krzysztof zastygł, trzymając słuchawkę. Mechanicznie powtórzył:
— Koło biura?.. Jesteś pewien? Mówiła, iż idzie do Kingi.
— Na pewno ją widziałem — potwierdził Tomasz. — Wychodziła z jubilera, z jakąś torbą. Wsiadła do samochodu i odjechała. Mógłbym pomylić moją Weronikę z kimkolwiek, ale twoją? Nigdy.
Krzysztof poczuł, jak coś ciężkiego osiada mu w piersi. Ufał Weronice bezgranicznie. Przez pięć lat małżeństwa nigdy poważnie się nie pokłócili, ich związek był wzorem dla przyjaciół. Ale teraz…
Gdy Tomasz przyjechał, Krzysztof wciąż łamał sobie głowę nad tym, co usłyszał.
— No to jazda! — Tomasz postawił na stole torbę z piwem.
— Czekaj… Na pewno to była Weronika? — nalegał Krzysztof.
— Pewnie. Wyglądała na szczęśliwą, z tą torbą… Prezent czy coś? Kupiłeś jej coś?
— Nie — ochrypłym głosem odparł Krzysztof.
W głowie wirowały mu myśli. „Czyżby miała kogoś?” — zadawał sobie pytanie. Postanowił zadzwonić do Weroniki.
— Cześć, kochanie. Gdzie u nas są te duże szklanki? Tomasz przyszedł, a ja nie mogę znaleźć… — powiedział, udając wesołość.
— W szafce, po prawej — odpowiedziała Weronika. — Jesteśmy z Kingą, przymierzamy jej nowe rzeczy. Wszystko w porządku.
Z telefonu dobiegł głos Kingi, potwierdzając słowa Weroniki.
Krzysztof odetchnął z ulgą. Pewnie Tomasz się pomylił.
Weronika wróciła późnym wieczorem. Pachniała perfumami i jeszcze czymś — ledwo wyczuwalną wonią nowości.
— Jak było? — zapytał Krzysztof.
— Wspaniale — uśmiechnęła się Weronika, całując go w policzek. — Przymierzałyśmy jej nowe ubrania. Chciała mnie jeszcze zabrać do klubu, ale bez ciebie nie poszłam.
Krzysztof poczuł ulgę. Postanowił nie dręczyć się już pustymi podejrzeniami.
Następnego ranka Krzysztof, jak zwykle, przygotował śniadanie. Od pół roku nie miał pracy, szukał odpowiedniego miejsca — i starał się wynagradzać Weronice małymi gestami. Podał jej śniadanie do łóżka, z dumą obserwując jej uśmiech.
Lecz wtedy Weronika, dziękując mu, dodała nagle:
— Może byś w końcu znalazł tę pracę… Ile można ciągnąć się po moich plecach?
Słowa zabolały. Krzysztof chciał odpowiedzieć, ale w tej chwili jego wzrok padł na jej szyję — błyszczał tam niewielki wisior w kształcie serca, którego wcześniej u niej nie widział.
— Skąd ta biżuteria? — zachrypiał.
— Prezent — odparła lekko Weronika. — Kupiłam sobie z premii.
Lecz wątpliwości już zapuściły korzenie w sercu Krzysztofa. Mimo zapewnień Weroniki, w głowie tkwiła jedna myśl: „Ona ma kogoś”.
Ten dzień spędził, gorączkowo przeglądając oferty pracy. Trzeba było znaleźć ją natychmiast, za wszelką cenę.
Kilka godzin później Krzysztof siedział na rozmowie kwalifikacyjnej. A już następnego dnia rozpoczął pracę w firmie produkującej okna. Pensja była przeciętna, ale stabilna.
— od dzisiaj wszystko się zmieni — obiecał sobie.
Tydzień później wieczorem postanowił zrobić Weronice niespodziankę — przygotował kurczaka w rękawie, nakrył do stołu.
Gdy Weronika wróciła, zdziwiona uniosła brwi:
— Świętujemy?
— Jutro pierwsza zaliczka — powiedział dumnie Krzysztof. — Czas na ucztę.
Weronika uśmiechnęła się zmieszana. Gdzieś głęboko ukłuło ją poczucie winy. W końcu cały ten plan z wisiorkiem był jej małą sztuczką…
Następnego dnia Weronika zadzwoniła do matki:
— Mamo, udało się! Znalazł pracę! Stara się, nosi mnie na rękach. A ten wisior… — roześmiała się. — Wystarczył jeden, by go poderwać.
W tej chwili Weronika patrzyła na śpiącego po pracy Krzysztofa i rozumiała: czasem mała prowokacja to najlepszy sposób, by przypomnieć o prawdziwych uczuciach.