Wyspa Saba to niezwykle malowniczy teren zlokalizowany w Ameryce Północnej, na Morzu Karaibskim. Ten wyjątkowy kawałek ziemi o powierzchni 13 km kwadratowych jest gminą zamorską Holandii. Wulkaniczny nasyp to prawdziwa mekka dla miłośników przyrody, którzy fascynują się zarówno tym, co na lądzie, jak i pod wodą. Chcąc tam dotrzeć, trzeba mieć jednak stalowe nerwy, ponieważ lokalne lotnisko Juancho E. Yrausquin jest uznawane za najniebezpieczniejsze na świecie.
REKLAMA
Zobacz wideo Luksus made in Poland. Te jachty robią furorę na świecie
Najkrótsze lotnisko na świecie. Tylko turyści o mocnych nerwach decydują się na ten kurs
Top Gun - tak są nazywani piloci, którzy posiadają kompetencję do lądowania na wyspie Saba. Powód? Ekstremalnie krótki pas startowy lotniska Juancho E. Yrausquin stanowi naprawdę spore wyzwanie choćby dla najbardziej zaprawionych w boju lotników. Standardowa długość pasa startowego dla samolotów pasażerskich wynosi od 2500 do 4800 metrów. Na karaibskim zakątku wulkanicznym maszyna ma do dyspozycji jedynie 400 metrów długości. Z tego powodu port obsługuje jedynie urządzenia typu STOL (short takeoff and landing). Jakby tego było mało życie pilotów uprzykrza także topografia - za to lokalni sprzedawcy pamiątek z powodzeniem rozkręcają biznes, dzięki sprzedaży koszulek z napisem "Przeżyłem lądowanie na wyspie Saba!". I choć istnieje możliwość dotarcia na ląd promem, nie brakuje osób spragnionych adrenaliny.
Zobacz też: Najpiękniejsza plaża świata znajduje się w Europie. Wygląda jak prawdziwy raj na ziemi [RANKING]
Chcąc dolecieć na wyspę Saba, najpierw trzeba udać się do Sint Marteen, gdzie z lotniska Princess Juliana Airport wyrusza samolot w kierunku holenderskiego raju. Pasażerowie mogą poczuć się jak część załogi, ponieważ w maszynie wyruszającej na najbardziej ryzykowne lotnisko na świecie nie ma drzwi, które oddzielają kokpit od reszty pokładu. Wybierając pierwsze miejsca, trzeba jednak pamiętać, iż sceny, które ukarzą się waszym oczom, mogą być naprawdę przerażające.
Niebezpieczne lotniska świata z faworytem. Wystarczy jeden fałszywy ruch, żeby samolot uległ zniszczeniu
Z uwagi na to, iż Saba jest wyspą wulkaniczną, teren jest dość nierównomierny. Na ukształtowanie lądu składają się wysokie wzgórza, nie brakuje tam również urwisk. W 1959 roku, kiedy lotnik Rémy de Haenen postanowił udać się do tego karaibskiego raju, twierdzono, iż jego misja zakończy się fiaskiem, ponieważ zbocza wyspy w żadnym punkcie nie były wystarczająco płaskie. Pilot nie poddał się i znalazł "Flat Point", gdzie mógłby zatrzymać swój Dornier. Była to pierwsza osoba, która wylądowała na Sabie. Niemniej na rozwój transportu na tej linii trzeba było długo czekać. Tak jak wspomnieliśmy, po dziś dzień istnieje ograniczona grupa specjalistów, którzy mogą prowadzić kursy w tym kierunku. choćby najmniejszy błąd może doprowadzić do rozbicia się o skały lub zatonięcia w morzu. Zarówno przy lądowaniu, jak i wzbijaniu się w chmury piloci nie dość, iż muszą mieć na uwadze krótki pas startowy, to także są zobligowani do zachowania odpowiedniego dystansu od wzgórz, które zewsząd otaczają port Juancho E. Yrausquin.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.