Podczas listopadowej wymiany ubrań z cyklu SWAP Wrocław, która odbyła się 14 dnia tegoż miesiąca złowiłam:
3 sukienki
sweter
góralskie wdzianko
dwie pary spodni
aksamitne tenisówki
3 spódniczki
strój kąpielowy
mydło,
co łącznie daje 13 łupów w ilości 14 rzeczy, bo buty są dwa.
3 sukienki
Z frędzlami
W przypadku pierwszej, czarnej "poleciałam" na frędzle, ale w domu zdałam sobie sprawę, iż sukienka jest tak zjechana, iż nie da się w niej już chodzić.
Przez myśl przeszło mi, żeby zaadoptować ją jako koszulę nocną, ale po chwili otrzeźwiałam, bo mój wewnętrzny głos wrzasnął
- No chyba żartujesz! Daj spokój!
Więc sukienka idzie do utylizacji.
Ale chwilę euforii z niej miałam, mając świadomość, iż weszła w posiadanie fajnej sukienki z frędzlami, która mogłabym dać efekt niczym z teledysku Idy Corr Let me
think about it:
Kwiecista sukienka koktajlowa
Tą zobaczyłam już pod sam koniec imprezy. Ma cudowny materiał i koronkowe plecki. Nic, tylko czekać na lato i okazję do jej założenia w postaci południowej kawki z przyjaciółką.
Sukienka na tzw. rodzinne okazje
W tej zakochałam się od razu. Mimo iż nie lubię takich "grzecznych" sukieneczek dla "naturalnych rusałek", ta, dzięki ten czarnej koronce, jakoś zdołała mnie do siebie przekonać. I na całe szczęście udało mi się również dokonać transakcji wymiennej, żeby ją zdobyć.
Sweter
Biały, angorowaty, wełniany sweterek, który w tym momencie nie wygląda jak okaz zdrowia, bo jest mocno pognieciony, będzie super na to, co właśnie zaczęło się dziać za oknem.
Dzięki temu, iż jest jednokolorowy, będzie bardzo uniwersalnym elementem wielu stylizacji i barującym ogniwem do moich kwiecistych spódnic oraz fajną alternatywą do czarnego golfa. Bo ileż można nosić czarny golf!
Góralskie wdzianko
To mój pierwszy łup, jak się okazuje, zdobyty w samą porę, bo parę dni po jego zdobyciu we Wrocławiu spadł śnieg.
Góralskie wdzianko, czyli krótki, bolerkowaty kożuszek będzie świetnie pasował do moich jasnych, skórzanych kowbojków. Muszę je tylko znaleźć, bo jak niespodziewanie przyszło do nas lato, nic nie robiąc sobie z faktu, iż poprzedzić je powinna wiosna, gdzieś w pośpiechu je schowałam, żeby zrobić miejsce dla sandałów.
I jeszcze nie zlokalizowałam tego gdzieś...
2 pary spodni
Spodnie "z teledysku" Bonnie M.
Pierwsze są błyszczące, niebieskie i totalnie odjechane. Zwróciły moją uwagę swoją oryginalnością. Chodziłam wokół nich jak sroka wokół kości zastanawiając się, na co mi one i do czego je założę. Po którymś z kolei okrążeniu stwierdziłam, iż jestem stylistką, więc sobie z nimi poradzę. Pomyślałam, iż będą świetnie kontrastować z grubym swetrem.
W domu nogawki okazały się nieco za krótkie, więc... Pewnie wrócą ze mną na kolejny SWAP.
Spodnie absolutnie bezpłciowe
Druga para jest absolutnie bezpłciowa. Jest tak bezpłciowa, iż ciężko cokolwiek o niej myśleć. Ich poprzednia właścicielka tłumaczyła się (bo będąc posiadaczką takich spodni trzeba się z tego tłumaczyć), iż były to jej "spodnie robocze", czyli noszone do pracy.
Po ich przymierzeniu miałam trochę wątpliwości z racji ich absolutnej bezpłciowości, ale hasło-klucz brzmiące "masz w nich zajebisty tyłek", które padło z ust jednej z dziewczyn ucięło wszelkie dalsze myśli i rozważania i spodnie od razu stały się moje.
Podeszłam do nich zupełnie tak samo jak ich poprzednia posiadaczka i już na drugi dzień poszłam w nich do pracy. W czasie drogi stwierdziłam, iż w sumie są one doskonałe w swojej prostocie. Zakładając na górę seksowną bluzkę, np. obcisły, czarny top, można zrobić z nich naprawdę niezły element stylizacji. Na dół, w zależności od potrzeby, okazji i sytuacji można założyć albo adidasy, co też zrobiłam, albo czerwone szpilki.
Z tych kłapci jestem bardzo zadowolona, bo marzyłam o takich od półtorej roku, czyli od kiedy pierwszy raz zobaczyłam taki aksamitny model w jakimś sklepiku w Pradze. Ponieważ była to miłość od pierwszego wejrzenia, chciałam je od razu kupić, ale w owym sklepiku nie można było płacić kartą, a ja, żeby nie wydawać kasy na pierdoły, miałam przy sobie tylko kartę i kilka koron na bilety komunikacji miejskiej, bułkę i ew. toaletę.
Ale jak widać szczęśliwie udało mi się wejść ich posiadanie. Szkoda tylko, ze będą musiały czekać do wiosny.
Myślę, iż sprawdzą się idealnie, bo będą wyglądać niczym komplet z sukienką, którą złowiłam na lipcowej wymianie ubrań SWAP Wrocław.
3 spódniczki
Spódniczka a'la lata '50
Z której pierwszą jest rozkloszowana spódnica w stylu lat '50 na całej długości zapinana na guziki.
Mimo iż metka podaje rozmiar 34, bez problemu się w nią mieszczę.
Zwiewna spódniczka na zimę
Druga jest z bardzo zwiewnego i cienkiego materiały i nada się idealnie do kontrastujących z nią jak ja to mówię - "wełniastych" rajstop i grubego swetra.
"Góralska" spódniczka
Ostatnia, z której cieszę się najbardziej jest wełnianym golfem :)))))
Będzie doskonała również do ciepłych, wełnianych rajstop i... Śniegowców! Do siedzenia przy kominku w górskiej chatce trudno wyobrazić sobie bardziej stylowy zestaw.
Mam tylko nadzieję, iż będzie mi kiedyś dane tak spędzić wieczór i spódniczka doczeka się okazji do jej założenia.
Nie pierwszy i pewnie nie ostatni, jaki złowię na wymianie ubrań z cyklu SWAP.
Mimo iż strojów mam już tyle, iż ojej, a nie mam oczywiście okazji ich nosić, bo po pierwsze samo pływanie to dla mnie zło konieczne, a po drugie - co roku spotykam się z tym samym problemem - nie mam z kim pojechać nad jezioro, nie wiadomo, czy stój w ogóle doczeka się swojej premiery. Ale postanowiłam wejść w jego posiadanie, bo urzekło mnie to, iż jest to bikini.
No i ma piękny kolor.
Mydło
Tak... Mydło w kostce. SWAP Wrocław oraz wszystkie jego odnożne (czy tez poboczne) edycje, tj. SWAP Jelenia Góra, SWAP Warszawa i SWAP Bielawa mają zapis w regulaminie o tym, iż dotyczą tylko ubrań, butów i dodatków. To mydło dostałam jednak za darmo. A iż mam świra na punkcie mydeł w kostce, to cieszę z niego jak szalona! :)
Kolejna impreza z cyklu SWAP Wrocław odbędzie się 12 grudnia 2018. Szczegóły oraz zapisy znajdziecie tutaj.
Do zobaczenia! :)
_____________________ ŚLEDŹ MNIE ____________________