Lokalny Amur: Opowieści z nad Warty

polregion.pl 2 dni temu

28kwietnia 2025, wtorek

Dziś znowu nie mogłam spać, myśląc o tym, co stało się z Tomkiem. Czuję, iż mam w ręku część winy za jego śmierć tak mi mówiła Jadzia, a więc i ja muszę przyznać, iż jej słowa ciągną mnie w dół. Nie mogę przestać wyobrażać sobie, jak wczoraj na podwórku siedziała na ławce, oświetlona nagimi, rozświetlonymi kolanami. Czy naprawdę można tak po prostu, w takiej pozie, przyciągać spojrzenia? Tomasz miał delikatny charakter, nieprzyzwyczajony do takich widoków ostatnio widział jedynie nagie kolana dziewczyn w szkole na lekcjach wf, a to było dawno temu. Nie obchodzi mnie, iż wokół jest mnóstwo dziewczyn w minispódniczkach; nie porównuj ich do siebie. Jego wrażliwość sprawiała, iż różnice były ogromne.

Telefon zadzwonił z ostrym tonem:
Nie wymyślam nic, właśnie widzę, iż pisze list pożegnalny Tak, właśnie tak: nie mogę bez niej, mówi, pchnął mnie w serce. Rozumiesz, co chcę powiedzieć? słyszałam w jego głosie. Potem szepnął: lepiej wypiję piwo znaczy, umrę! słowo umrę rozbrzmiało wyraźnie w słuchawce. Jak mogę tego nie widzieć? Mam w ręku stary, polowy kierunkowy w nim zobaczę wszystko, co chcę.

Po chwili telefon ucichł, a w tle czułam przyspieszone oddechy Jadzi:
O mój Boże, nasz los się krzyżuje Spóźniłyśmy się, Niko, naprawdę spóźniłyśmy, wzięłam ostry nóż i już zaczynam się wdzierać… Krew Czy naprawdę zdążysz? Biegnij, biegnij, ratuj swojego księcia!

Babcia Łucja, przyklepując oczy, z zadowoleniem obserwowała, jak Jadzia, pełna miłości i chęci podania zupy pomidorowej, wdziera się do skromnego mieszkania Tomka. Szanse Tomasza były nikłe. Ten szczupły, marzycielski młodzieniec mieszkał sam: pół roku temu jego matka wzięła ślub i wyjechała do męża, zostawiając mu trzypokojowe lokum, jednocześnie nakazując, by jak najszybciej wziął żonę i zapewnił wnuków. Przynajmniej jednego, i to natychmiast! krzyczała. Tomasz zgodził się, bo dom rodzinny mu odpowiadał, ale nie mógł znaleźć partnerki. Był geniuszem w elektronice, ale w rozmowie nieśmiały, zamknięty w sobie, nie potrafił sam inicjować zalotów. Dziewczyny agresywne odpychał niczym odrzutowiec. Babcia Łucja była tego świadoma: nie chciała żyć z zawadiacką sąsiadką.

Jadzia była inna dojrzała, opiekuńcza, pełna szacunku. Nie była gwiazdą piękności, ale jej twarz z piegami przyciągała wzrok. Trzeba było się przy niej przyjrzeć, poznać ją lepiej, a młodzi mężczyźni po prostu nie potrafili tego zrobić. Ich gadżety? Same krótkie wiadomości, zdjęcia, filmy nic więcej. Nikt nie kręcił TikToka jak Nina, a Tomasz bał się odważnych dziewczyn jak ognia. Makijaż? To jak czarownice na sabacie! Współczesne dziewczyny różniły się od Jadzi jak klaun w cyrku od kasjerek w kinie. choćby jeżeli kasjerka była miła, zapamiętamy ją przez dziwacznego klauna, a nie przez jej uśmiech.

Tomasz raz za razem zerkał na Jadzię, ale nie potrafił odnaleźć szczęścia. Babcia Łucja twierdziła, iż umrze z głodu, z zimna i braku kobiecej czułości. W domowym życiu przypominał zagubionego jeża w mgle, jedzącego Rollo i pierogi, jeżeli nie zapominał zdjąć garnka z ognia. Był specjalistą od kanapek, a kawa mu smakowała równie dobrze. Teraz próbował kroić ogórki do sałatki, skaleczył się i szukał opatrunku, gdy ktoś zapukał do drzwi. Z bólem w palcu, z krwią kapiejącą, otworzył.

Z przerażeniem w oczach wpadła Jadzia. Nie wiem, co dokładnie mówiła, w czym przekonywała babcia Łucja nie dowiedziała się. Lornetka nie oddaje dźwięków, ale szkoda! interesujący lokalny Amorek czyli babcia Łucja zobaczyła, jak chwilę później Jadzia w swoim mieszkaniu podaje Tomaszowi barszcz, ziemniaki z kotletami, sałatkę z buraków i kiszoną kapustę, a na deser kompot. Chłopak wyglądał na szczęśliwego, a z jego oczu znikała samotność i kompleksy.

Mija miesiąc, a młodzi są już małżonkami. Babcia Łucja była zaproszona na wesele, dostała kawałek tortu i wzięła go ze sobą. Na koniec, śmiejąc się, panna młoda Jadzia zapytała staruszkę:
Więc naprawdę miał umrzeć, prawda? Coś mówiłaś o pchnąć się w palec?! Ach, babciu Łucjo! Wstyd mi, iż powiedziałam, iż go uratuję, a on podał mi swój palec! roześmiała się, a ja poczułam, iż może w końcu odczuwam spokój.

Idź do oryginalnego materiału