Na przełomie listopada i grudnia każdego roku staramy się wyjechać gdzieś niedaleko na przyjemny city break i w tym roku padło na Lizbonę. W końcu! Nigdy nie mieliśmy okazji jej odwiedzić, więc z niecierpliwością wyczekiwaliśmy wyjazdu i od razu zdradzę, iż było warto – spędziliśmy tam siedem cudownych i aktywnych dni.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2024
Lot
Ten nasz tradycyjny city break na koniec roku jest zawsze wyjazdem bonusowym, więc staramy się ograniczyć koszty, a na te w dużej mierze składa się koszt biletów lotniczych. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się w lotnictwie w ciągu ostatnich trzech lat i jak powoli wszystko wraca do normy, bardzo mnie ucieszył fakt, iż udało nam się kupić bilety w cenie mniej więcej 700 zł od osoby. W tej cenie na pokładzie TAP Air Portugal mieliśmy kabinówki oraz po jednej „osobistej” sztuce bagażu, typu plecak czy torebka. Ponieważ jechaliśmy tylko na tydzień, to bez problemów spakowaliśmy się do samych kabinówek.
Sam lot odbył się na pokładzie dwuletniego Airbusa A320neo, który był świetny, poza miejscem na nogi. Nowe samoloty są coraz cichsze, lepiej wyposażone i bardziej komfortowe, z wyjątkiem przestrzeni na nogi, której jest coraz mniej. Przez pół lotu trochę się męczyłem, więc osoby wyższe na pewno będą bardziej cierpiały.
Hotel / mieszkanie
Długo szukaliśmy noclegu w Lizbonie, aby mieścił się w naszym budżecie. Ja namawiałem żonę na przepiękny stary pięciogwiazdkowy hotel prawie w centrum starego miasta, dopóki nie zobaczyłem ceny – średnio 3000 zł za noc. Nieznacznie dalej położony czterogwiazdkowy kosztował ponad 4000 za cały wyjazd, więc już znacznie taniej. Lizbona niestety nie jest tania. Finalnie na Bookingu znaleźliśmy mieszkanie w ścisłym centrum, obok Praça da Figueira i Praça Dom Pedro IV i mniej więcej pośrodku wszystkich okolicznych atrakcji. Na tych dwóch placach dodatkowo odbywały się świąteczne jarmarki, więc mieliśmy nie tylko świetny klimat na wyciągnięcie ręki, ale też genialny streetfood z owocami morza (do restauracji bez rezerwacji często ciężko się dostać). Samo mieszkanie było w pełni wyposażone, miało jedną sypialnię, klimatyzację, widok na Castelo de S. Jorge i windę, co nie zawsze jest oczywiste. Koszt jego wynajmu na tydzień wyniósł ok. 2300 zł, co, jak na stolicę Portugalii, jest bardzo przyzwoitą ceną, głównie ze względu na fakt, iż jesteśmy poza sezonem.
Elevador de Santa Justa
Winda Santa Justa to unikatowa konstrukcja inżynieryjna w samym sercu Lizbony. Została zaprojektowany przez portugalskiego inżyniera Raoula Mesniera de Ponsard, który był silnie inspirowany dziełami słynnego francuskiego architekta Gustave’a Eiffla. Z tego powodu wiele osób błędnie przypisuje projekt Eifflowi. Budowa tej niezwykłej windy rozpoczęła się w 1900 roku i została ukończona w 1902 roku. Elevador de Santa Justa stanowiła odpowiedź na praktyczne wyzwanie związane z różnicami wysokości w Lizbonie. Miasto to znane jest z wąskich uliczek położonych na wzgórzach, co sprawia, iż komunikacja pomiędzy różnymi poziomami miasta była trudna. Winda miała na celu ułatwienie dostępu między dwoma głównymi dzielnicami Lizbony: Baixa i Chiado.
Konstrukcja wykonana jest głównie z żelaza i prezentuje bogate zdobienia neogotyckie, co nadaje jej wyjątkowego charakteru. Winda ma wysokość 45 metrów i pierwotnie była napędzana parą. Dopiero w latach 20. XX wieku została zelektryfikowana.
Elevador de Santa Justa od samego początku był nie tylko praktyczną częścią infrastruktury miasta, ale także atrakcją turystyczną. Z tarasu widokowego na górze windy rozciąga się spektakularny widok na lizbońskie miasto, w tym na Zamek św. Jerzego oraz rzekę Tag. Santa Justa jest jedyną pozostałą pionową (tradycyjną) windą. Inne, w tym Elevador da Glória i Elevador da Bica, są w rzeczywistości kolejami linowymi, a inna winda zbudowana w tym samym okresie, Winda São Julião, została rozebrana.
Przed samym wejściem, na początku kolejki, znajdziecie niewielką tabliczkę informującą o godzinach, w których winda kursuje. Na każdy kurs wpuszczanych jest ok. 18 osób, warto więc przeliczyć, do której godziny będziecie czekali. W dniach, w których byliśmy w Lizbonie, ustawienie się w kolejce po godzinie 09:30 oznaczało konieczność czekania przynajmniej 20–30 minut na windę. Po 11:00 kolejka już zapowiadała się na 60–90 minut stania.
Warto więc pojawić się tam wcześnie rano, może choćby przed śniadaniem, ponieważ kolejka prowadzi do…
Café A Brasileira
Café A Brasileira to jedna z najsłynniejszych i najbardziej tradycyjnych kawiarni w mieście. Znajduje się w dzielnicy Chiado i jest znana z długiej historii, będąc ważnym miejscem spotkań dla literatów, artystów i intelektualistów. Założona została w 1905 roku przez Adriano Tellesa, który początkowo otworzył sklep z importowaną brazylijską kawą, co dało początek nazwie A Brasileira. Wnętrze kawiarni zachowuje historyczny charakter, z dekoracjami w stylu art deco i klasycznymi elementami z początku XX wieku. Ściany są często zdobione pracami znanych portugalskich artystów, a atmosfera miejsca oddaje ducha minionej epoki. Kafejka jest również znana dzięki słynnej rzeźbie w brązie przedstawiającej Fernando Pessoa, jednego z najwybitniejszych portugalskich poetów, który był jej stałym bywalcem. Rzeźba ta stała się jednym z symboli Lizbony i popularnym miejscem do robienia zdjęć, zarówno dla turystów, jak i mieszkańców miasta.
Wybraliśmy właśnie to miejsce dla uczczenia tego wyjazdu i zamówiliśmy sobie nie tylko espresso, ale skusiliśmy się również na świetne porto, które miało za zadanie towarzyszyć eklerce oraz tradycyjnemu pastel de nata.
Pastel de nata
Pastel de Nata, znane również jako Pastéis de Belém, to jedno z najbardziej charakterystycznych i uwielbianych słodkości kuchni portugalskiej. Jest to małe, okrągłe ciastko z ciasta francuskiego, wypełnione kremem na bazie żółtek, cukru i śmietanki. Charakterystyczną cechą pastel de nata jest jego karmelizowana, chrupiąca powierzchnia na wierzchu, która kontrastuje z delikatnym i kremowym wnętrzem.
Historia tego deseru sięga początku XVIII wieku i jest ściśle związana z klasztorem hieronimitów w dzielnicy Belém w Lizbonie. Według legendy mnisi zaczęli produkować ciastka, aby zarobić pieniądze, wykorzystując ogromne ilości żółtek pozostawionych po użyciu białek do klarowania wina i do produkcji ubrań zakonnych. Kiedy klasztor został zamknięty w wyniku liberalnej rewolucji w 1834 roku, przepis został sprzedany do pobliskiej cukierni, co dało początek ich masowej produkcji. Pastel de nata podaje się zwykle na ciepło, posypane cynamonem i/lub cukrem pudrem.
Dziś pastel de nata jest nieodłącznym elementem portugalskiej kultury kulinarnej. Są one dostępne w większości kawiarni i cukierni w Portugalii, zyskały też popularność na całym świecie. Najbardziej znanym miejscem, gdzie można spróbować oryginalnych pastel de nata, pod zastrzeżoną nazwą pastéis de Belém, to cukiernia w dzielnicy Belém w Lizbonie, gdzie receptura jest trzymana w tajemnicy i przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Finalnie skończyło się to dla nas tym, iż codziennie kupowaliśmy sobie po cztery sztuki z różnych cukierni na podwieczorek do mieszkania. Za każdym razem smakowały ciut inaczej, ale zawsze były przepyszne.
Mosteiro dos Jerónimos
Klasztor Hieronimitów to jeden z najwspanialszych i najbardziej znanych zabytków w Portugalii, znajdujący się w dzielnicy Belém w Lizbonie. Jest to arcydzieło architektury manuelińskiej, stylu charakterystycznego dla późnego gotyku w Portugalii, który łączy tradycyjne elementy gotyckie z motywami morskimi i egzotycznymi, odzwierciedlając bogatą historię odkryć geograficznych tego kraju.
Budowa klasztoru rozpoczęła się w 1501 roku za panowania króla Manuela I i trwała ponad sto lat. Finansowano ją z „pieniędzy pieprzowych”, podatku pobieranego od handlu przyprawami z Azji. Klasztor został zbudowany jako wotum za udane podróże Vasco da Gamy do Indii, co miało ogromne znaczenie dla ekspansji i bogactwa Portugalii w tamtym okresie.
Mosteiro dos Jerónimos jest także miejscem spoczynku wielu znaczących postaci w historii Portugalii, w tym Vasco da Gamy i Luísa de Camõesa, autora słynnego eposu „Luzjady”. W 1983 roku klasztor został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako wyjątkowy przykład manuelińskiej architektury i symbol epoki odkryć geograficznych.
Do klasztoru można zrobić sobie spacer wzdłuż wybrzeża ze starego miasta, ale zdecydowanie wygodniej dojechać komunikacją miejską do Torre de Belém (przystanek za klasztorem), a potem zrobić sobie spacer wzdłuż wybrzeża do Padrão dos Descobrimentos i na koniec do klasztoru, z którego potem można znowu tramwajem wrócić do centrum.
Torre de Belém
Wieża Belém to kolejny z ikonicznych zabytków Portugalii, położony w dzielnicy Belém w Lizbonie, przy ujściu rzeki Tag. Jest to jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Portugalii, będące symbolem epoki Wielkich Odkryć Geograficznych. Budowa wieży rozpoczęła się w 1514 roku za panowania króla Manuela I i została ukończona w 1520 roku.
Została zaprojektowana przez architekta Francisco de Arruda i początkowo służyła jako punkt obronny u ujścia rzeki, chroniąc Lizbonę przed najeźdźcami. W późniejszym czasie Wieża Belém pełniła również funkcje celnicze i więzienne, ale także była symbolem władzy i bogactwa Portugalii w okresie jej największego rozkwitu jako potęgi morskiej. W 1983 roku, razem z pobliskim Klasztorem Hieronimitów, Torre de Belém została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
A Conserveira de Portugal
A Conserveira de Portugal to słynna sieć sklepów i marka w Lizbonie, znana z wysokiej jakości konserw rybnych, które są ważnym elementem portugalskiej kultury kulinarnej. Ta sieć zyskała sobie renomę dzięki sprzedaży szerokiej gamy konserw, w tym sardynek, tuńczyka, makreli, a także innych owoców morza. Historia A Conserveira de Portugal sięga kilku dziesięcioleci wstecz i jest ściśle związana z bogatą tradycją przetwórstwa rybnego w Portugalii. Portugalia słynie z długiej historii rybołówstwa i produkcji konserw rybnych, które są popularnym składnikiem wielu tradycyjnych potraw.
Sklep wyróżnia się też unikalnym i kolorowym designem opakowań, a puszki często zdobią retro ilustracje lub wzory inspirowane portugalską kulturą i sztuką, co dodaje im charakteru i sprawia, iż są łatwo rozpoznawalne. W ofercie sklepu często pojawiają się również limitowane edycje i specjalne smaki, co przyciąga miłośników kuchni morskiej oraz kolekcjonerów. Pracownicy sklepu choćby instruują, jak rozpakować puszkę bez jej zniszczenia, aby móc stworzyć sobie z niej pamiątkę. Ta sieć to idealny przykład, jak lokalne rzemiosło i tradycyjne metody produkcji mogą być utrzymywane i celebrowane w nowoczesnym świecie, ciesząc się uznaniem zarówno lokalnej społeczności, jak i międzynarodowych gości.
Castelo de São Jorge
Zamek św. Jerzego jest jednym z najważniejszych zabytków historycznych i turystycznych w Lizbonie, stolicy Portugalii. Położony na szczycie najwyższego z siedmiu wzgórz miasta oferuje jedne z najlepszych widoków na Lizbonę i rzekę Tag. Historia zamku sięga czasów rzymskich, choć obecna struktura została zbudowana przez Maurów w XI wieku. Po zdobyciu Lizbony przez króla Alfonsa I Zdobywcę w 1147 roku zamek stał się siedzibą królów Portugalii, aż do początku XVI wieku. W późniejszych latach został częściowo zniszczony podczas trzęsienia ziemi w 1755 roku i odbudowany w XIX i XX wieku. Castelo de São Jorge jest znane z dobrze zachowanych murów obronnych, wież, bram oraz rozległych dziedzińców. Wśród najważniejszych punktów zwiedzania są wieże Ulysses i Cistern, które oferują zapierające dech w piersiach widoki na miasto. Wewnątrz zamku znajduje się także muzeum archeologiczne, w którym prezentowane są znaleziska z różnych epok, od czasów prehistorycznych po okres muzułmański.
Linia tramwajowa nr 28
Każdy poleca podróż linią tramwajową nr 28. Wije się ona przez stare miasto i kończy swoją trasę na Praça Martim Moniz. Prowadzi przy okazji nie tylko w pobliżu zamku, ale również bezpośrednio obok Katedry Sé w Lizbonie. Tam też znajdziecie wiele restauracji i kafejek, które sąsiadują z obłędnymi punktami widokowymi, więc warto tutaj zrobić sobie postój i nacieszyć się okolicą.
Sama linia tramwajowa jest całkowicie obłożona przez turystów, choćby w grudniu, więc unikajcie jej, chyba iż wsiądziecie na stacji początkowej, dzięki czemu złapiecie miejsca siedzące. W innym przypadku będziecie upchnięci w wagoniku jak te sardynki w A Conserveira. My to zrobiliśmy na przystanku Campo Ourique (Prazeres), gdy wracaliśmy ze zwiedzania Belém i klasztoru.
Okres świąteczny
Jeśli przypadkiem będziecie akurat w Lizbonie na 1 grudnia, to koniecznie zawitajcie na Praça do Comércio, gdzie tradycyjnie odpala się świąteczne oświetlenie miasta oraz choinkę. To, co działo się w tym roku, możecie podejrzeć w krótkim, jednominutowym reportażu Euronews.
Warto też odbyć spacer z placu na północ przez Arco da Rua Augusta do wspomnianych Praça da Figueira i Praça Dom Pedro IV, gdzie znajdziecie przeurocze targi świąteczne.
Kuchnia
Restauracji i barów znajdziecie w mieście pod dostatkiem, ale od nas szczególnie polecimy Panda Cantina – małą chińską restaurację, która prawie zawsze ma kolejkę wychodzącą na ulicę. Warto w niej odstać swoje, ale najpierw udajcie się do środka, aby dopisali Wasze imiona do listy – to one są gwarantem miejsca, a nie samo stanie w niej. Ta restauracja serwuje absolutnie wzorowy ramen, do którego warto dobrać sobie ze dwa kawałki tofu na osobę. Porcja okazuje się ogromna i idealnie sprawdziła się w jeden z chłodniejszych dni, którym nam się trafił, rozgrzewając nasze wnętrza i zagrzewając nas do dalszego zwiedzania.
Pogoda
Spodziewajcie 15–20° C na początku grudniu za dnia i 10–15° C nocą. Czasami trochę popada, więc warto mieć parasolkę, ale zimowe kurtki można zostawić w domu. Polecam obuwie na zmianę, gdybyście jakąś parę przemoczyli.
Na koniec
Pozostaje mi jeszcze gorąco polecić spacer po Av. da Liberdade, gdzie znajdziecie wiele najbardziej znakomitych światowych marek i ich butików, aż do Parku Edwarda VII, gdzie wpadniecie na kolejne atrakcje, jak publiczne lodowisko z wynajmem łyżew, następny bazarek świąteczny i wiele więcej.
Pierwsza wizyta na długo zapadnie nam w pamięć. Nie dość, iż to pierwszy urlop od ponad roku, w którym odcięliśmy się całkowicie od pracy, to jeszcze klimat nam dopisał.