List, który trzymała w dłoniach Marianna, wzbudził w niej niepokój. Dlaczego siostra nie zadzwoniła, tylko postanowiła napisać? Już po pierwszych zdaniach zaczęła przeczuwać, o co chodzi. To było spóźnione wyznanie — po dwudziestu latach

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Marianna obudziła się wcześnie rano, gdy listonoszka przyniosła kopertę. Kobieta długo trzymała ją w rękach, zastanawiając się, kto w dzisiejszych czasach pisze jeszcze papierowe listy. W dobie telefonów i mediów społecznościowych wydawało się to czymś niemal nieprawdopodobnym.

Spojrzała na kopertę i od razu rozpoznała pismo swojej siostry — Leny. Były bliźniaczkami, przez całe dzieciństwo i młodość trzymały się razem. Razem chodziły do szkoły, razem studiowały. Dopiero po ukończeniu studiów ich drogi się rozeszły, gdy skierowano je do pracy w różnych miastach.

Wtedy właśnie pojawił się pierwszy poważny problem. Jedna z nich musiała zostać w domu — z matką. Ich mama wychowywała je samotnie, ojciec odszedł, gdy były jeszcze małe. Matka całe życie ciężko pracowała, a potem zaczęła chorować. Ktoś musiał z nią zostać.

Marianna od kilku lat była w związku z Bogdanem. Mieli wspólne plany – chcieli wyjechać do innego województwa, znaleźć tam pracę, ułożyć sobie życie. Oczywistym było więc, iż w domu powinna zostać Lena.

Walizki były już spakowane, ale Bogdan nie pojawił się na umówione spotkanie. Marianna zaczęła się martwić – może coś się stało? Przecież mieli ruszyć razem w drogę już o świcie. Nie mogła jednak iść go szukać – Lena tamtego wieczoru nie wróciła na noc, a mama potrzebowała opieki.

Następnego dnia Marianna dowiedziała się, iż Bogdan… wyjechał. Sam. Kilka dni później przyszedł od niego krótki list. Kilka chłodnych słów, z których wynikało, iż wyjeżdża na dobre. I iż nie powinien czekać.

To Lena opuściła wtedy dom, a Marianna — zrozpaczona — została z matką. Z czasem zatrudniła się w pobliskiej szkole jako nauczycielka. Praca i opieka nad schorowaną mamą wypełniły jej całe życie.

Lena rzadko zaglądała do rodzinnego domu. Na nowym miejscu gwałtownie wyszła za mąż za dobrze sytuowanego mężczyznę. Ułożyła sobie życie. Do rodzinnej wsi nie miała już po co wracać.

Nawet miesiąc temu, gdy zmarła ich matka, Lena nie przyjechała na pogrzeb. Tłumaczyła się tym, iż mąż miał ważne sprawy i prosił, by została. Przez telefon złożyła kondolencje i obiecała, iż przyjedzie później. Ale nie przyjechała.

I oto teraz — list. Zamiast telefonu.

Marianna otworzyła kopertę i już po kilku pierwszych słowach wiedziała, dlaczego siostra nie miała odwagi zadzwonić:

**„Cześć, siostrzyczko. Postanowiłam napisać, bo nie potrafię spojrzeć ci w oczy i powiedzieć prawdy. To ja zniszczyłam ci życie. W tamten wieczór powiedziałam Bogdanowi, iż ci na nim nie zależy. Że kochasz kogoś innego i wcale nie chcesz za niego wyjść. Namówiłam go, by wyjechał jak najdalej, zanim się skompromituje. Zrobiłam to tylko po to, żebyś została w domu. Żeby to nie ja musiała zostać z mamą. I wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak zaplanowałam.

Ale życie potrafi być przewrotne. Wczoraj mój mąż powiedział mi, iż odchodzi. Kazał mi się wynieść. Nie mam dokąd pójść. jeżeli dasz mi schronienie, będę wdzięczna. A jeżeli nie – zrozumiem. Zasłużyłam.”**

Marianna od razu sięgnęła po telefon. Wybrała numer siostry i powiedziała tylko jedno:

— Przyjeżdżaj. Wszystko minęło. Czekam.

Jeszcze listonoszka nie zdążyła wyjść za furtkę, a na podwórzu pojawił się mężczyzna. Wysoki, przystojny, wyraźnie nie tutejszy. Marianna od razu poznała go po oczach. To był Bogdan. I te oczy patrzyły na nią tak samo, jak kiedyś – z czułością i miłością.

Okazało się, iż Lena wysłała bardzo podobny list również jemu. I on zrozumiał. Nie chciał już tracić ani minuty. Po prostu wsiadł w auto i przyjechał.

Bo już stracili wystarczająco dużo czasu.

Teraz wiedzą oboje – wszystko będzie dobrze.

A Lenie… wybaczyli. Bo siostra to siostra.

Idź do oryginalnego materiału