List do dorosłych dzieci od starzejącej się matki, poruszający serce.

newsempire24.com 3 dni temu

Moje drogie dzieci… Jaska, Gaweł, przyjeżdżacie do mnie jutro na urodziny. Piękna, okrągła data niby święto, a ja siedzę tu z moimi zmarszczkami i drżącymi rękami, bo każdy rok przychodzi mi coraz trudniej. Zobaczycie, jak się starzeję. I tylko was proszę – bądźcie cierpliwi. Spróbujcie zrozumieć, przez co teraz przechodzę.

Jeśli nagle ja albo wasz ojciec zaczniemy opowiadać tę samą historię po raz setny – nie przerywajcie. Nie marszczcie czoła i nie mówcie z irytacją: „Mamo, już to słyszeliśmy”. Po prostu… posłuchajcie. Tak, jak ja słuchałam was, gdy jako dzieci błagaliście, żebym czytała wam tę samą bajkę dziesięć razy, dopóki nie zasnęliście z książęciem w objęciach.

Kiedy powiem, iż nie chcę i舍弃 do łazienki – nie krzyczcie, nie zawstydzajcie mnie, nie obwiniajcie. Przypomnijcie sobie, jak was namawiałam do wieczornej kąpieli po zabawie w piaskownicy, gdy tupałeś nóżkami i jęczałeś, iż jesteś zmęczony. Nie gniewałam się. Gładziłam was po plecach, mówiłam „jeszcze chwileczkę”, nalewałam wodę do wanienki i śpiewałam kołysanki.

A jeżeli nagle nie zrozumiem, jak włączyć wasz telefon albo telewizor – nie przewracajcie oczami. Ja nie urodziłam się z pilotem w ręku. Uczyłam się wszystkiego od zera. Tak samo, jak uczyłam was trzymać łyżkę, zapinać guziki i wiązać sznurowadła. Cierpliwie was prowadziłam. Zróbcie teraz to samo – dla mnie. Bez zniecierpliwienia. Bez drwin.

Z czasem coraz częściej zaują będzie widoczne, iż gubię się w rozmowach, tracę wątek, mylę imiona. Tak, starzeję się. Tak, jestem zmęczona. Proszę, nie przypominajcie mi o tym. Nie mówcie: „Znowu zapomniałaś?”. Wiem to sama. I boję się tego. Po prostu dajcie mi chwilę, bym złapała myśl. Bądźcie przy mnie.

Nie chcę być dla was ciężarem. Chcę być tą samą osobą, która trzymała was za rękę, gdy stawialiście pierwsze kroki. A teraz, gdy moje nogi słabną – podajcie mi dłoń. Nie poganiajcie. Idźcie obok. Ja też dostosowywałam krok do waszych malutkich stópek.

Nie proszę o wiele. Nie potrzebuję hucznych przyjęć, drogich prezentów ani wymuskanych słów. Wystarczy mi odrobina ciepła, odrobina uwagi, chwila ciszy, byśmy po prostu byli razem. Proszę was – nie bójcie się mojej starości. Przyjmijcie ją. Tak, jak ja przyjmowałam wasze łzy, strachy i kaprysy.

Nie czekajcie, aż mnie zabraknie, by wspomnieć, jak ciepiej było dane mnie, dając dalej wymianę słów. Przytulcie mnie teraz. Powiedzcie „kocham cię” – teraz. Póki jeszcze słyszę. Póki jeszcze czuję.

A kiedy jutro przyjedziecie – nie bądźcie tylko poprawni. Bądźcie prawdziwi. Ja to czuję. Wiem, kiedy się śpieszycie, by wyjść. I kiedy milczenie nie wynika z miłości, ale zniecierpliwienia. Nie potrzebuję wiele – tylko waszego szczerego „mamo”.

Kończę to piszę drżącymi dłońmi i sercem pełnym miłości. Chciałam wam tylko przypomnieć: Kocham was. Zawsze. Do ostatniego tchu.
Wasza mama.

Idź do oryginalnego materiału