Lidia Popiel: Czas leci, no bo leci. Po prostu nie możemy się martwić czymś, co jest oczywiste

ohme.pl 9 miesięcy temu

Fotografka, modelka, mama żyjąca za etykietą żony Bogusława Lindy, konsekwentnie realizująca swoje cele, wierna swojej pasji. Nigdy w tej drodze nie zgubiła siebie. Jak to zrobiła? Lidia Popiel gościnią podcastu Lajf noł makeup.

Tak patrzę na ciebie, wszyscy patrzymy, bo nie jestem tylko ja i każdemu się na usta ciśnie, jaką ty jesteś w ogóle bardzo piękną kobietą. Jak to jest w życiu, jak jest się taką piękną kobietą? Jak to w życiu jest, jak się tak człowiek rozwija, jak idzie przez życie? Czy ta uroda ci coś dawała, zabierała? Jak ty żyłaś z swoją urodą?

Rzeczywiście, uroda, która została nam wbita jako pewien schemat pomaga trochę. Bezwzględnie pomaga, jakkolwiek dla wielu ludzi myślę, iż może zrobić jakiś tam nieład w głowie. Bo jest pewna taka niewygoda, z tym, iż ktoś mówi do drugiej osoby, iż ta wygląda pięknie, wyglądasz pięknie. Czasami na zdjęciach, jak staję przed obiektywem, to pięknie przeradza się w takie obciążenie, do którego nie jestem w stanie doskoczyć. Czyli ja wiem o swoich wadach, pewnych niedociągnięciach i o tym, iż absolutnie nie jestem doskonała. A ktoś, kto mówi, iż pięknie i piękna jesteś, wyobrażam sobie, iż chciałby, żebym taka była, a ja taka nie jestem. Tu mam serce rozdarte i co z tym zrobić? Po prostu dramat.

Ludzie nakładają na nas takie oczekiwania, iż piękna kobieta ma cały czas, jakby spełniać tę formatkę jakąś taką piękna.

Właśnie. A gdzie tutaj jest miejsce na fizjologię, na starzenie, na rozpad, na życie prawdziwe.

Właśnie, bo taka dyskusja się rozpętała, jak zaczęłaś, no jesteś idealną bohaterką dla mnie do lajf noł makeup, bo adekwatnie wyprzedziłaś choćby mój pomysł na ten format. Pamiętam jaka była sensacja, iż Lidia Popiel chodzi w siwych włosach, iż nie farbuje włosów. Byłaś taką pionierką, choćby takiego noszenia się z autentycznością. To też jest takie trochę zabawne, iż my się tak w ogóle ekscytujemy tym, iż ktoś postanowił w piękny sposób, zwłaszcza iż tak pięknie te twoje włosy wyglądają, zachować swój naturalny kolor i starzeć się jakby po swojemu.

Chyba z drugiej strony trzeba o tym myśleć, iż akurat wtedy, kiedy świat potrzebował tego, żeby trochę zejść w stronę naturalności i tego, żeby mniej zajmować się tym, co nie jest tak w sumie tak bardzo ważne, to akurat po prostu parę osób zwróciło uwagę. choćby przyjęto mnie do agencji modelek. Cieszę się, iż jest miejsce, jakaś nisza dla osób w moim wieku, grubo po sześćdziesiątce i iż ten margines troszeczkę przechodzi do mainstreamu. Tak, to jest też otwarcie drzwi dla wielu kobiet, które czują się wykluczone. Taki trend do tego, żeby zaakceptować siebie, żeby nie martwić się tym, iż czas leci, no bo leci, no po prostu nie możemy się martwić czymś, co jest oczywiste i nie ma na to rady.

No właśnie, bardzo dobrze to powiedziałaś o takiej niewidzialności, no bo adekwatnie o tym się dużo mówi, iż my w pewnym momencie stajemy się niewidzialne. Kiedyś po czterdziestce, dzisiaj się mówi po pięćdziesiątce, a może po sześćdziesiątce. Zmienia się ta perspektywa czasu, ale to ten ruch taki, który teraz się dzieje. I to jest piękne w ogóle, iż kampanię zaczynają pokazywać dojrzałe kobiety.

Kobiety myślę dusiły się oczywiście w różnym wieku, ale tym bardziej dusiły się w moim wieku, bo było bardzo dużo ograniczeń. Nie powinno się nosić mini i nie powinno się nosić czerwonej szminki, nie powinno się tego, śmego. Lepiej ciągle się odmładzać i po prostu to jest taka pętla na szyję. jeżeli tylko pojawiła się okazja do tego, żeby to zrzucić, to bardzo dużo
kobiet myślę z tego skorzysta.

Czy nienawidzisz pętli?

No raczej tak.

Takie miałam wrażenie, czytając różne twoje wypowiedzi, iż to jest dla ciebie jak płachta na byka.

Raczej tak, no kto lubi. A tym bardziej kobiety w moim wieku, kiedy dostają trochę testosteronu, czyli uczucia wolności, no tym bardziej się męczą. Zachęcam do tego, żeby się nie męczyć.

(…)

Nienawidzę się fotografować, bo chodziło o to stawanie przed aparatem. Ja naprawdę nie znam ludzi, którzy by uwielbiali stawać przed aparatem, bo gdzieś to obnaża. Czujemy się tacy odarci ze wszystkiego i prześwietlani. Stawanie przed
aparatem im częściej to robimy, tym jest lepszą lekcją dla nas, żebyśmy pogodzili się z różnymi właśnie i niedoskonałościami. Teraz, kiedy widzę na wielu zdjęciach, iż choćby podkręcane są te moje zmarszczki.

Żeby były większe?

Tak, żeby było je widać, wyobrażasz sobie? Masakra. Jakoś to przeżyję, ok. Bo z jednej strony ja jestem pogodzona, choćby bez tych zdjęć ze swoimi zmarszczkami, no bo wiesz, w końcu czego się spodziewałam. Czy ja czegoś się spodziewałam, iż ten czas przestanie upływać, czy to nie będzie, czy po prostu nie zestarzeje się. Nie myślałam o tym oczywiście jak każdy, lepiej o tym nie myśleć, lepiej to przesypać.

Ale podjęłaś taką decyzję, iż jednak nie korzystasz z takiej medycyny, która bardzo ingeruje w nasze zmarszczki, czyli na przykład botoks. Nie masz?

Nie mam botoksu, bo ja nie lubię igieł, nie mam dziur w uszach ani nigdzie. Uważam, iż wszystko jest dla ludzi. Uwielbiam zabiegi nieinwazyjne, jakieś tam oczyszczanie, masaże preparaty, po prostu uwielbiam. Ale tak to jest absolutnie nie dla mnie, poza tym mam też takie spojrzenie, punkt widzenia fotografa i w pewien sposób fotografii jest dokumentalistą. Ta twarz gdzieś tam zostaje w tym dokumencie. jeżeli spojrzę na te swoje zdjęcia sprzed iluś lat, to wiem też, iż to moja twarz, iż ona nie została tam w jakiś sposób zmodyfikowana, ale to jest absolutnie tylko i wyłącznie moje zdanie. Wiem też, iż wielu osobom te zabiegi pomagają, po prostu pomagają, zmieniają im życie na zdecydowanie lepsze.

(…)

A przypominasz sobie takie momenty, ważne momenty w twoim życiu, w których wstawiłaś opór właśnie wobec takiemu poczuciu, iż ktoś próbuje cię zapędzić, nie wiem w kozi róg albo chce po prostu coś na tobie wymusić i ty postawiłaś weto.

Że jestem dumna taka z siebie.

Właśnie. Pamiętasz ten moment, w którym jesteś dumna z siebie? O to mi chodziło.

Tak pewnie zdarzają się jakieś, ale wiesz, musiałabym chyba przypomnieć sobie, uzupełnię to w postach.

Że nie poszłaś po prostu na kompromis? No bo idziemy czasami w życiu na różne kompromisy, w których siebie zostawiamy gdzieś tam w tym wszystkim, ulegamy. Czy takie rzeczy się wydarzyły.

Przypuszczam, iż tak wielokrotnie, bo trudno nie chodzić na kompromisy, ale tak żebym źle się z tym czuła, bo zrobiłam coś złego przeciwko sobie albo przeciwko komuś innemu, skrzywdziła kogoś, to chyba nie. Chyba mi się nie zdarzyło. Oczywiście mam w pamięci jakieś tam historie, w których mogłabym się inaczej zachować, bo ktoś mi sprawiał jakąś tam przykrość, czy nie traktował w taki sposób, na jaki zasługuję, ale to po prostu zamiatam i idę dalej, co się będę tym przejmowała.

Idź do oryginalnego materiału