Letnie trendy, które pokochasz!

glamour.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: GettyImages


Garderoba w stylu „harley there”

Chociaż nazwa może na pierwszy rzut oka przywodzić wam na myśl ekranową partnerkę Jokera, to nic bardziej mylnego! Mikrotrend, który pojawił się tego lata wywodzi się od… Harleya Davidsona. Dopisek „there” to z kolei część anglojęzycznego, wyluzowanego przywitania „hi there”. Nazwa symbolizuje połączenie mocnej zadziorności z nonszalanckim vibem. Króluje tu jednak nie głęboka czerń, a pełna gama ziemistych tonów. Beże, khaki, karmel, piaskowy róż w połączeniu z naturalnymi materiałami, jak len, bawełna, jeans, ale też ekoskóra to wyjątkowy triumf wygody, który dodaje jednocześnie pewności siebie. W garderobie „harley there” powinny znaleźć się dodatki vintage jak np. okulary, bandanki czy charakterystyczne dla motocyklowego stylu cięższe buty. Kroje ubrań też stawiają na luz: króluje oversize, topy bandeau czy krótkie kurtki w stylu biker. Takie stylizacje wykreują surowy, ale jednocześnie zmysłowy look, pełen wygody i demonstrujący wolność. Chcesz wyglądać jak dziewczyna, która dopiero co zsiadła z motocykla, ale zaraz wybiera się na pilates? Ten styl może się u ciebie sprawdzić!
Nie musisz jednak wymieniać całej swojej garderoby. Najfajniejsze w mikrotrendach jest to, iż z powodzeniem w stworzeniu takich stylizacji wykorzystasz ubrania, które masz już w swojej szafie. Luźne t-shirty, czy kultowe kiedyś chustki w typie bandana znajdziesz za grosze w sieciówkach, ale też w second-handach. Możesz zainspirować się sposobem łączenia materiałów i dodatków w duchu „harley there”, ale zostawić też pole do własnej interpretacji. Takie podejście do mody lubimy najbardziej – luz, ale z ciekawymi inspiracjami.

Slow living

Jeśli kiedykolwiek przyszło ci do głowy, iż pora zwolnić… To lepszego czasu nie będzie. Lato jest świetną okazją do tego, żeby zadbać o swój komfort. I chociaż część z nas ma w sobie presję załatwiania wszystkich tematów czy nadrabiania spotkań ze znajomymi, warto na chwilę odpuścić. Zerknąć do swojego kalendarza i zobaczyć, jak rozłożyć obowiązki w czasie, by nas nie przygniatały. Oczywiście nie namawiamy do tego, by je zaniedbywać. Liczymy jednak na to, iż sama ze sobą przeprowadzisz szczerą weryfikację tego, co naprawdę jest pilne, a co możesz rozłożyć na kolejne tygodnie. Trendem na tegoroczne lato jest bowiem odpoczynek bez wyrzutów sumienia. Bez analizowania, iż musisz zadbać o ćwiczenia, posprzątać w domu, przeorganizować szafę czy wcisnąć 10 spotkań towarzyskich w weekend. Slow living to proces, który pozwala żyć bardziej świadomie i w zgodzie ze swoimi potrzebami, bez presji i oczekiwań z zewnątrz. Nie jest to łatwa do wprowadzenia zmiana, ale zakłada jedną podstawową zasadę: planuj mniej, żyj więcej.
Oczywiście, w jeden weekend nie przemodelujesz swojego stylu życia. I w tym letnim trendzie też nie o to chodzi. Na początek wystarczy wprowadzić zasadę – weekend to czas offline. Bez ekranów telefonu, komputera czy telewizora. Bez sprawdzania tego, co dzieje się na socialach albo binge’owania seriali. Slow living to nie wyścig, a świadomy wybór tego, co naprawdę ci służy. Zamiast spędzania wolnego na kanapie poszukaj wydarzeń, które dzieją się na mieście. Koncert w parku? Wycieczka do pałacu albo skansenu pod miastem? Kawa na balkonie przed pracą? To tylko kilka przykładów, które pomogą ci w wyciszeniu i budowaniu spokoju. Im dłużej będziesz je praktykować, tym łatwiej wejdą ci w nawyk. Później możesz dokładać do nich kolejne zmiany.

Pielęgnacja według twoich potrzeb

Jeśli kilkuetapowa pielęgnacja ci służy i weszłaś już w odpowiedni rytm – to nie jest podpunkt dla ciebie (za to ogromne chapeau bas!). Letni luz to nie wywracanie życia do góry nogami, a przyjemne uproszczenia, które mają pomóc w codzienności. jeżeli akurat nie masz jeszcze swojej rutyny, która się sprawdza, rozważ w okresie letnim podejście: lekkie, ale dopasowane do cery kosmetyki, które skutecznie odpowiedzą na potrzeby twojej skóry. To także kierunek, który ma na celu podkreślenie naturalnego piękna i nieprzykrywanie go warstwami makijażu. Pierwszym krokiem do świadomego ograniczenia pielęgnacji jest przejrzenie swojej półki z kosmetykami oraz składów każdego z nich. Co działa, czego nie lubimy, jakiego efektu i uczucia po zastosowaniu szukamy? Dla przykładu, jeżeli esencja nawilżająca oblepia twoją skórę, a bardzo ci to nie odpowiada, to pora się z nią rozstać.
Wiemy, iż nie wszystkie jesteśmy biegłe w czytaniu i rozumieniu składów kosmetyków. Szukamy czasem efektu, ale nie wiemy, co go do nas doprowadzi. Tu świetnym rozwiązaniem jest jednorazowa konsultacja z kosmetologiem, który na podstawie wywiadu mógłby dopasować satysfakcjonującą minimalistyczną pielęgnację. Oczywiście taka wizyta kosztuje, ale z drugiej strony to możliwość oszczędzenia, na kolejnych produktach, które mogą okazać się nietrafione. Możesz posłużyć się też opiniami z sieci, gdzie kosmetyki są nie tylko oceniane, ale także użytkownicy tworzą ich recenzje, wskazując plusy i minusy stosowania.

Życie sugar free

„Od jutra nie jem słodyczy!” – to zdanie każda z nas wypowiedziała przynajmniej raz w życiu… żeby nie powiedzieć w sezonie. Ale zdrowa dieta (i zdrowa relacja z cukrem) nie polega na całkowitym zakazie słodkości. W codziennej diecie cukier pojawia się znacznie częściej niż nam się wydaje – nie tylko w słodyczach. Znajdziemy go także w wielu produktach wysoko przetworzonych, które pozornie nie mają nic wspólnego z cukrem. Przykłady? Gotowe sosy (jak ketchup, a choćby sos pomidorowy), smakowe jogurty, mrożone dania, „fit” płatki śniadaniowe, pieczywo tostowe czy batony musli reklamowane jako zdrowe. Na etykietach produktów, słodycz często ukrywa się pod innymi nazwami, takimi jak: syrop glukozowo-fruktozowy, sacharoza, dekstroza, maltodekstryna czy koncentrat soku owocowego. jeżeli nie zwracasz uwagi na skład produktów i nie dbasz o całość swojej diety, możesz codziennie spożywać znacznie więcej cukru, niż potrzebuje Twój organizm.
Nie demonizując jednak, bo zupełnie nie o to nam chodzi, odstawienie typowych słodyczy i napojów gazowanych jest dobrym krokiem do zdrowszej diety. Nie dlatego, iż to produkty zakazane, ale przez to, iż cukier i tak znajduje się w ogromnej ilości innych produktów, które spożywasz. Latem jest łatwiej – zimna woda z cytryną czy miętą lepiej ugasi pragnienie niż sok. Na rynku są dostępne też smaki do wody, które nie zawierają słodzików pod żadną postacią, ani kalorii. Ulubione batoniki z kolei z powodzeniem zamienisz na pełen wachlarz letnich owoców: borówki, arbuz, truskawki, brzoskwinie. Też są słodkie, a zdecydowanie zdrowsze. Ten pierwszy krok jest naprawdę ważny. W drugim pozostaje uważne czytanie składów tego, co w trakcie zakupów wkładasz do koszyka.

Zgaś fajkę!

Nic tak nie psuje klimatu, jak zapach dymu papierosowego, gdy próbujesz się wyluzować np. w parku ze znajomymi. Przychodzisz, a zamiast świeżego powietrza – wszyscy czują smród fajki, którą dopiero co spaliłaś. Trochę jak czarny golf na plaży: duszno, ciężko i totalnie nie na miejscu. Palenie to nie tylko kwestia zapachu – to też szybciej starzejąca się skóra, przesiąknięte dymem włosy i dłonie i każdy głębszy oddech kończący się kaszlem. No i pomyśl o wakacyjnych flirtach: całować kogoś po papierosie? Not cute. (A skoro już mówimy o „meet cute” – to jest dopiero trend w randkowaniu!) Dobra wiadomość? Coraz więcej osób właśnie latem postanawia rzucić palenie. Nie z przymusu – tylko z potrzeby lekkości: w oddechu, w głowie i w zapachu.
Odruch sięgania po fajki, zastąp czymś zdrowym - spróbuj chrupać warzywa, zajadaj czereśnie lub popijaj napary ziołowe. Nie tylko dostarczysz organizmowi witamin, ale także zaspokoisz tzw. aspekt behawioralny nałogu – krótko mówiąc: będziesz miała czym zająć ręce. Równie pomocna w zajęciu myśli może okazać się piłeczka antystresowa czy kostka do układania. A jeżeli palisz z przyzwyczajenia, zamień ten rytuał na coś innego: wieczorem zamiast odpalać papierosa od papierosa idź z przyjaciółką na spacer – wyrobicie dzienny limit kroków, a wsparcie bliskiej osoby może dodać ci wiatru w żagle w walce z uzależnieniem. jeżeli chęć zapalenia okaże się zbyt silna, absolutnie nic nie pomaga (nawet plastry nikotynowe z apteki!) nie wracaj do tradycyjnych kopciuchów. W takim momencie rozważ zamianę papierosów na np. podgrzewacze tytoniu, które w miejsce śmierdzącego dymu emitują aerozol nikotynowy. Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka, czyli jednostka tamtejszego Ministerstwa Żywności i Rolnictwa, która zajmuje się oceną ryzyka produktów stosowanych przez konsumentów, poddała badaniom aerozol emitowany przez IQOS-a i porównała go do dymu papierosowego. W trakcie tej analizy porównawczej stwierdzono, iż poziom badanych substancji toksycznych został zredukowany od 80 do 99% w porównaniu ze stężeniem tych związków w dymie papierosowym. Prościej mówiąc: aerozol z podgrzewacza jest mniej trujący niż dym z papierosa. Mimo to należy pamiętać, iż przez cały czas nie jest to rozwiązanie obojętne dla naszego zdrowia. Najlepiej będzie całkowicie zamknąć ten rozdział i zostawić nałóg za sobą – tylko wtedy będziesz mogła w pełni cieszyć się zdrowiem...i latem.

Detoks, ale cyfrowy

Setki powiadomień, plumkanie Messengera i komunikatorów biurowych, scrollowanie bez końca. gwałtownie zmieniające się obrazy, więcej, więcej i więcej informacji… Nasz mózg nie odpoczywa choćby przez chwilę. To, co dla ciebie może być relaksem, niekoniecznie sprzyja odpoczynkowi głowy. Stałe skoki dopaminy, przebodźcowanie, a przez to problem ze skupieniem, snem, a choćby uczucie niepokoju. jeżeli zauważysz u siebie któryś z tych objawów to znak, iż pora na detoks. I nie oznacza to bynajmniej zaszycia się na tydzień w lesie z brakiem dostępu do najnowszych technologii. Do wszystkich trendów, o których opowiadamy, polecamy podejść zdroworozsądkowo i realnie. Cisza działa kojąco na psychikę – uspokaja natłok myśli, pozwala naprawdę odpocząć. Pomaga też obniżyć poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. jeżeli masz problem ze skupieniem – nie jesteś w stanie przeczytać choćby jednej strony książki, a z frustracją sięgasz po telefon i zaczynasz bezwiednie przewijać kolejne filmiki – to wyraźny sygnał, iż coś jest nie tak. To moment, w którym warto się zatrzymać i zadbać o siebie.
Klucz do sukcesu? Baby steps. Postanów sobie, iż pół godziny przed snem nie zaglądasz do telefonu. Możesz zacząć choćby od 15 minut i sukcesywnie poszerzać ten czas, w którym nie atakujesz głowy i oczu światłem z ekranu. Dodaj do tego złoty nawyk, iż podczas spotkań z rodziną czy znajomymi, zwłaszcza przy wspólnym posiłku, twój telefon nie leży na stole i najlepiej w ogóle do niego nie zerkać. To nie tylko dobre dla wyciszenia twoich emocji, ale także z pewnością poprawi to jakość spotkań towarzyskich. Bo po prostu będziesz tam i ciałem, i duchem. Badania potwierdzają, iż taki cyfrowy detoks znacząco może poprawić także kondycję psychiczną.

Pij wodę! To dla ciebie dobre

Telefon masz zawsze naładowany? To wyobraź sobie, iż woda jest ładowarką dla twojego organizmu. Bez niej bateria siada, jesteś bez energii, koncentracja ucieka, a na swojej twarzy nie widzisz żadnego glow. jeżeli odpowiednio się nie nawadniasz twoje nerki, będą błagać wręcz o szklankę wody, tylko nie powiedzą ci tego bezpośrednio. Zobaczysz jednak znaki. Szara cera, twój umysł skrywa się za mgłą, ogólne osłabienie, ciągłe zmęczenie – to nie bierze się znikąd. Pamiętaj, iż w 70% składasz się z wody – kawa, sarkazm, memy i pozostałe elementy zamieszkują ciasną przestrzeń pozostałych 30%, a serwujesz je sobie codziennie. Moglibyśmy teraz przeliczyć teraz zgodnie z naukową tezą, ile litrów wody powinno się wypijać dziennie. Zróbmy jednak z picia wody mały rytuał i przyjemność, a nie karną pańszczyznę.
Nasze rady? Zainwestuj w butelkę, która ci się podoba. Wybierz taką, która będzie pasowała do twoich outfitów i z chęcią pokażesz ją na zdjęciach. Wiemy, iż może to brzmieć infantylnie, ale nic nie jest głupie tak długo, jak działa. Same tak robimy. Musi być łatwa do noszenia w torebce i nie może przeciekać. To pierwszy krok – poeksperymentuj, jakie dodatki najbardziej ci pasują: cytryna, grejpfrut, maliny, listki mięty albo plasterki ogórka. Trzymaj butelkę w zasięgu wzroku, żeby pamiętać o tym, by w ciągu dnia po nią sięgać. Przy regularności gwałtownie zauważysz poprawę!

Ruch bez presji

Ruch bez presji to trend, który przywraca autentyczny sens zdrowego trybu życia – dla swojego ciała i ducha, a nie dla Instagrama czy zegarka mierzącego spalone kalorie. Nie musisz przecież od razu przebiegać półmaratonów, ani katować się przysiadami do upadłego, żeby twoje ciało było „wystarczająco fit”. Nie potrzebujesz też specjalnego topu sportowego za 300 zł i pasujących do niego legginsów, żeby zacząć. Nowe podejście do ruchu mówi wprost: to nie kara za zjedzenie pizzy w weekend czy projekt pod tytułem „nowa, lepsza ja”. Zadania sportu bez presji są proste: ma ci sprawiać radość, rozładowywać stres, dawać flow i siłę do sprostania wymagającej codzienności. Spacer z ulubioną muzyką w uszach, a nie spinning na siłowni? Super. Taniec w piżamie przed śniadaniem, a nie w klubie tańca? Idealnie. Joga na balkonie z kotem jako widownią, zamiast pilatesu na reformerach? Też się liczy.
Od czego zacząć? Załóż wygodne buty i wyjdź z domu – bez planu i bez celu (przypominamy punkt o slow livingu zakładający ograniczanie przesadnego planowania!). Poszukaj aktywności, która po prostu sprawia ci radość: może to hulajnoga, może spacer po parku, a może 15-minutowe rozciąganie albo pływanie w jeziorze na urlopie. I pamiętaj, iż każda forma ruchu się liczy. Najlepsza aktywność to ta, którą naprawdę polubisz – i do której chcesz wracać, a nie musisz. Bez presji!

Twoje włosy, Twoje zasady!

Nowy trend na naturalne i pozbawione perfekcji włosy to prawdziwa ulga dla wielu z nas – koniec z prostownicą, lokówką i poranną walką o idealne pasma. Teraz rządzi luz i autentyczność. Nikt już nie udaje, iż ma efekt tafli zaraz po przebudzeniu. Przeciwnie, włosy mają wyglądać tak, jakbyś właśnie wróciła z plaży albo spędziła dzień na rowerze. Im bardziej niesforne, tym lepiej. W modzie są naturalne fale, niedbałe koki spięte dużymi spinkami czy grzywki, które żyją własnym życiem. Twoja fryzura nie musi być idealnie ułożona, żeby wyglądać stylowo. Im mniej ingerujesz, tym lepiej. Nonszalancja to też element looku. To także świetna okazja do zadbania o kondycję włosów, bez niepotrzebnego wystawiania ich na trudy stylizacji, czyli ciepło, mocne żele czy silne produkty stylizujące.
Droga ku temu trendowi jest prosta. Odłóż prostownicę na półkę i daj włosom odrobinę wolności. Postaw na delikatne mycie i pozwól im schnąć bez suszarki. Przeczesuj je palcami, wiąż w luźną kitkę jedwabną gumką albo spinaj klamrą. Zamiast prostować – ugniataj (podkreślisz tym naturalny skręt). Zamiast lakieru – używaj mgiełek z solą morską albo nawilżających odżywek bez spłukiwania. Twoje włosy nie muszą być idealne – latem łap za to idealne wspomnienia!

Domowe spa

W świecie, w którym codzienność często przypomina sprint bez mety, coraz więcej osób sięga po małe rytuały, które pomagają złapać oddech. Jednym z nich jest domowe spa zyskało na popularności szczególnie w pandemii. To nie tylko maseczka na twarz i pachnąca świeca, ale świadomy moment zatrzymania. Nie wymaga luksusowych kosmetyków ani wielkiego budżetu. Wystarczy stworzyć atmosferę sprzyjającą relaksowi: przygaszone światło, ulubiona muzyka lub dźwięki natury, kilka kropel olejku eterycznego w dyfuzorze. Ciepła kąpiel z solą magnezową lub suszonymi ziołami może zdziałać cuda – odpręża mięśnie i uspokaja system nerwowy. W rytuał możesz wpleść peeling ciała (np. cukrowy z dodatkiem oleju kokosowego), masaż twarzy jadeitowym rollerem lub gua sha, kompres z ciepłego ręcznika, a choćby parówkę ziołową dla skóry twarzy. Pielęgnacja dłoni i stóp, nałożenie odżywki na włosy czy chwila z ziołową herbatą w ciszy – to wszystko składa się na ten cenny czas dla siebie.
Kluczem jest intencja: by na chwilę zwolnić, wyciszyć się i przypomnieć sobie, iż nie musimy jechać do spa, by poczuć się zadbaną. Domowe spa to nie luksus – to sposób na codzienny odpoczynek, który realnie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie.

Czułość na co dzień

Wprowadzanie zdrowszych nawyków i troska o siebie nie muszą oznaczać życiowej rewolucji. To zmiany w codziennych decyzjach, gestach i wyborach. Bez presji, bez przymusu, bez stresu. Bo kiedy naprawdę zadbasz o swoje samopoczucie, łatwiej odnajdziesz równowagę. I łatwiej poradzisz sobie z codziennością. Niech to lato będzie dla Ciebie przypomnieniem, iż dobrze jest być sobą. – osobą, która czuje się lekko i dba o siebie nie dlatego, iż musi, ale dlatego, iż chce. Z czułością – dla swojego ciała, zdrowia i głowy.

Idź do oryginalnego materiału