Sukienkę kupiłam oczywiście przez internet. Spodziewałam się, iż będzie bardziej rozkloszowana, ale czarne wykończenie i wielokolorowe kwiaty dają sporo możliwości zestawiania. Kapelusz nabyłam w Berlinie na pchlim targu za zawrotną cenę 5 euro. Niestety nie ma żadnej metki, ale najprawdopodobniej pochodzi gdzieś z przełomu lat 40 i 50.
Taki zestaw (z kapeluszem na bakier) zobaczyłam już jakiś czas temu u pewnej zagranicznej retro blogerki. Od razu przypadł mi gustu. A jako, iż bardzo dobrze zwiedzało mi się w nim Wenecję (rzecz jasna w płaskich butach!) i usłyszałam kilka miłych komplementów, to w mojej nomenklaturze jest to "włoski zestaw" :) A tym razem to w Gliwicach mogłam poczuć się bardzo włosko.
fot. Dawid Szendera