Leszno i jego kamienica z literą „W”

kulturaupodstaw.pl 9 miesięcy temu
Zdjęcie: fot. Mateusz Gołembka


Bardzo lakonicznie wspomniałem o tej kamienicy w artykule dotyczącym leszczyńskiego parku Kościuszki. Postanowiłem jednak przyjrzeć się jej dokładnie. Ma sporo do zaoferowania. Zarówno dla fanów architektury, jak i tropicieli tajemnic Leszna. Poznajmy naszą bohaterkę.

Problemy z tożsamością

Zmiany nazw ulic nie są niczym wyjątkowym. Podobnie przenumerowywanie budynków. Numeracja może biec od najniższego do najwyższego numeru w kolejności bądź odpowiednio parzyste po jednej, a nieparzyste numery po drugiej stronie ulicy. Kamienica z literą „W”, jak postanowiłem ją nazwać, jest jednak w tej kwestii wyjątkowa. Oczywiście nigdy nie dokonano żadnej relokacji z jej udziałem. Od 1892 roku stoi i zachwyca dokładnie w tym samym miejscu. Mimo to zmieniała swój adres (prawdopodobnie) rekordową liczbę razy w mieście. Jej adres to kolejno: Kostenerstrasse 55, Kostenerstrasse 35, Schlossplatz 35, Kaiser-Friedrichstrasse 35, Plac Kościuszki 1, Kościańska 35 i wreszcie Ofiar Katynia 13. Czy trzynastka okaże się szczęśliwa i ten numer zagości tutaj na dłużej?

Fasada kamienicy od ulicy Ofiar Katynia, fot. M. Gołembka

Próbując wyjaśnić zawiłości: Kostenerstrasse, Kaiser-Friedrichstrasse i Kościańska to dawne nazwy dzisiejszej ulicy Narutowicza. Schlossplatz to dawna nazwa placu Kościuszki. Ulica Ofiar Katynia krzyżuje się z Narutowicza właśnie na skraju parku dosłownie u progu opisywanej kamienicy. Można odnieść wrażenie, iż każda z ulic rościła bądź rości sobie prawo do posiadania jej „u siebie”.

Kolejnym czynnikiem wyróżniającym ten gmach na tle Leszna jest klatka schodowa. Żeliwna i wykonana we Wrocławiu (do dziś zachowała się tabliczka znamionowa z napisem Breslau). Takich schodów oczywiście sporo jest natomiast we wrocławskich budynkach, np. w okolicach „Trójkąta Bermudzkiego” czy Szczepina. Dlatego wchodząc do tej leszczyńskiej kamienicy, mam wrażenie, iż jestem w stolicy Dolnego Śląska.

Właściciel Wolff

Popiersie na projekcie, fot. Archiwum Państwowe w Lesznie

Eduard Wolff urodził się w Lesznie w marcu 1852 roku. Jego rodzicami byli mistrz stolarski pochodzący ze Zdun Elias oraz leszczynianka Ernestyna. Ukończył żydowską szkołę powszechną, a następnie gimnazjum, by w 1872 roku zdać egzamin maturalny. Edukację kontynuował, studiując prawo w Lipsku i Wrocławiu. Dziesięć lat po uzyskaniu świadectwa maturalnego podjął pracę w Lesznie jako adwokat. Kariera prawnicza i polityczna nabrała rozpędu. Wspólnie z Maxem Wolffem założył kancelarię adwokacką. Został członkiem Rady Miejskiej. Stał na czele komisji dotyczącej rozbudowy miasta. Przyczynił się do utworzenia szkoły handlowej, budowy kasyna wojskowego czy rozbudowy kolei. Zabiegał o rozbudowę synagogi oraz budowę siedziby banku (zadania zrealizowano). Znany był z dobroczynności. Zasług dla Lissa in Posen (tak wówczas nazywało się Leszno), jak widać, nie brakuje. O jego dokonaniach pisali już choćby Miron Urbaniak czy Dariusz Czwojdrak.

Wolff pozostawił po sobie także imponujący gmach, który prawdopodobnie rozpozna każdy mieszkaniec współczesnego Leszna. To właśnie interesująca nas kamienica, wybudowana w 1892 roku, co można odczytać z elewacji.

Ważne daty w życiorysie Wolffa układają się ciekawie i harmonijnie. W wieku 20 lat zdaje maturę, w wieku 30 lat rozpoczyna karierę adwokacką, a w wieku 40 lat zamieszkuje w kamienicy „W”. To na zlecenie Wolffa wrocławski architekt Max Jitschin przygotował dokumentację i realizował prace.

Projekty

Z zachowanych projektów wnioskuję, iż Wolff zamierzał traktować nieruchomość nie tylko jako miejsce zamieszkania, ale i sposób na zdobywanie gotówki. Imponująca liczba pokoi znajdowała się na każdej kondygnacji. Także w najniższej, nazwanej piwnicą, aczkolwiek wyposażoną w okna. Te mieszkania (położone najniżej) oczywiście nie miały dostępu do reprezentacyjnych balkonów. Mimo to kamienica nie wygląda, jak zwykła czynszówka. Zainteresowały mnie dwa detale.

Inicjał na elewacji, fot. M. Gołembka

Do dziś u szczytu elewacji dumnie widnieje litera „W” z całą pewnością wykonana na zlecenie Wolffa. Na projekcie natomiast można zobaczyć popiersie, które miało wzbogacić wystrój i tak niezwykle bogato zdobionej kamienicy. Niestety i dziś możemy dostrzec je jedynie na projekcie.

Ostatnimi pracami, jakie wykonano dla Wolffa, było podłączenie do kanalizacji. Za realizację zadania odpowiadało przedsiębiorstwo mistrza w tej dziedzinie, Artura Helma. Po śmierci Eduarda (ta nastąpiła w 1914 roku, kilka tygodni po zakończeniu prac Helma) jego żona przeniosła się do Wrocławia, gdzie być może do mieszkania wchodziła, pokonując żeliwne schody…

Właściciel Warczak

Nabywcą kamienicy został Piotr Warczak, któremu z całą pewnością monogram z literą „W” zupełnie nie przeszkadzał. Sam Warczak to postać prawdopodobnie lesznianom nieznana. Pełnił służbę jako policjant w Oberschöneweide w Berlinie, podjął jednak decyzję o przeprowadzce do Leszna i zakupie reprezentacyjnej kamienicy. Pozwala to wnioskować, iż jako mundurowy w Berlinie otrzymywał okazałe wynagrodzenie.

Piotr Warczak, fot. Archiwum Państwowe w Lesznie

Do kamienicy przeprowadził się wspólnie z żoną Różą (Rose). Kilka lat po przeprowadzce małżonkowie zostali oskarżeni i ukarani za przestępstwo dewizowe. Początkowo wymiarem kary było zajęcie czynszu dzierżawnego, płaconego przez lokatorów. Następnie trafili do aresztu śledczego. Zwolnieni za kaucją, otrzymali dozór policyjny oznaczający zakaz opuszczania miasta i obowiązek zgłaszania się na posterunku raz w tygodniu.

Nie do końca jasne jest zachowanie Warczaka podczas okupacji. Po jej zakończeniu zarzucano mu przewinienia, ale ostatecznie nie trafił do aresztu. Czyżby Warczakowi udzieliły się (kamieniczne) problemy z tożsamością? Niemiecki policjant w Berlinie – przestępcą w Lesznie? A jednocześnie właściciel prestiżowej kamienicy. W spisie wyborców miasta Leszna z roku 1929 przy jego nazwisku zapisano „wachm.”. W wydanej rok później leszczyńskiej księdze adresowej na znajduje się Warczak Piotr „właść. nieruch”. Kim zatem był niejaki Piotr z nazwiskiem na literę „W”?

Kamienica adwokatów

Budynek bywał w przeszłości nazywany kamienicą adwokatów. Nic dziwnego. Obok Wolffa można wymienić kilku znanych z nazwiska mecenasów: Konrad Rummler, Czesław Kaniasty czy Franciszek Kowanetz. Pewnych informacji o mieszkańcach dostarczają także wpisy w aktach Urzędu Stanu Cywilnego w Lesznie. I tak w lipcu 1932 roku wspomniany Kaniasty zgłosił zgon wspomnianego Rummlera. Z aktu dowiadujemy się, iż Rummler rozwiedziony był z Karoliną (Liną), a jego rodzice to profesor Ludwik i Elżbieta. Z zapisu wiemy również, iż zgłaszający i nieboszczyk zamieszkiwali przy Placu Kościuszki 1.

XXI wiek

Na początku trzeciego tysiąclecia w kamienicy funkcjonowała jedna z kawiarenek internetowych. Należy pamiętać, iż dwie dekady temu dostęp do internetu nie był tak powszechny jak dziś. Za to sporą popularnością cieszyły się komunikatory internetowe. Może Wolff powrócił w dawne progi pod postacią czatowego nicka? Z historią budynku związane jest także studio tatuażu oraz sklep Rockman, który w ofercie miał m.in. płyty i kasety, koszulki i naszywki czy bilety na wydarzenia muzyczne. O jego działalności informuje zachowana do dziś lampka nad drzwiami prowadzącymi do lokalu, gdzie mieścił się sklep.

Idź do oryginalnego materiału