Leśna Baza. Chcą pokazać, jak wygląda zdrowe dzieciństwo
Leśna Baza to fundacja, którą założyło małżeństwo z Niemodlina. Od dwóch lat Katarzyna i Marek Krzyżanowscy prowadzą zajęcia dla uczniów podstawówek w lesie.
– Ten pomysł podsunęło nam życie – mówi Marek Krzyżanowski, który z wykształcenia jest nauczycielem i animatorem.
– Jako rodzice chcieliśmy, by nasze dzieci możliwie dużo czasu spędzały poza domem, bawiąc się na podwórku czy w lesie. A więc dość podobnie, jak było w czasach naszego dzieciństwa
Krzyżanowscy poznali się w harcerstwie.
– Mieliśmy wspólne zainteresowania: obozy, biwaki i chodzenie po górach – dodaje. – Dziś, jako rodzice, widzimy, iż młode pokolenie nie żyje już tak blisko natury. Czas spędzają głównie w czterech ścianach. Najpierw są w szkole. A później, zgodnie z wynikami badań, około 40 proc. dzieci spędza wolny czas przed telewizorem lub komputerem. Kiedyś było podwórko, koledzy, rower i rozmaite proste rozrywki. Niekoniecznie stale pod czujnym okiem rodziców.
Podkreśla, iż współcześni rodzice mają obsesję na punkcie bezpieczeństwa swoich dzieci.
– To jest tak, iż dosłownie przeraziliśmy się tego, iż nasze dzieci mogą być same. A efekty tej postawy nie są wcale tak pozytywne – tłumaczy. – Oczywiście, czasy się zmieniają, Mimo to jeszcze nie tak dawno zabawy naszych dzieci miały posmak prawdziwej przygody. Zauważyliśmy, iż nasze dzieci tak naprawdę tęsknią do tych zabaw. Do bycia razem w przyrodzie. Te obserwacje potwierdziła pandemia. Dzieci fatalnie zniosły izolację i brak kontaktu.
Twórcy Leśnej Bazy podkreślają, iż dzieci w wieku około pięciu-sześciu lat chętnie chodzą z rodzicami np. do lasu. Ale na takiej wycieczce dość gwałtownie się nudzą.
– Dlatego zupełnie inaczej jest wtedy gdy mają towarzystwo w swoim wieku – dodaje pedagog.
Uczmy dzieci bliskości natury
To wszystko skłoniło ich do napisania projektu „Naturalnie Zaangażowani”, na który otrzymali 300 tys. zł dofinansowania. Udało się to osiągnąć w ramach wsparcia aktywności obywatelskich z Funduszy Norweskich na zajęcia dla dzieci z klas 4-7.
– Chcieliśmy zabrać dzieci do lasu, by dać im oddech po okresie izolacji. Przy okazji przypomnieć im, co to znaczy beztroska i wspólna zabawa. Nasz projekt z sukcesem realizujemy już od roku – mówi Marek Krzyżanowski.
Idea zajęć jest taka, iż zamiast wycieczki szkolnej do kina lub muzeum, chętniej dzieci wybierają się na kilkugodzinną wyprawę do lasu. A ten znajduje się na terenie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Lipno. Na miejscu młodzi puszczają wodzę wyobraźni. I jak się okazuje, pomysłów im nie brakuje.
– Chcemy zaszczepić w nich myślenie o środowisku, jako o czymś ważnym – przez bycie. A nie teorię – wyjaśnia 0pan Marek.
– Aby to się udało, trzeba doświadczyć przebywania w tej przyrodzie, przeżywać w niej emocje. Dlatego też zajęcia organizujemy o każdej porze roku. Nie zwracamy uwagi na deszcz, śnieg czy upał. Chcemy i bawić, i edukować, więc trochę opowiadamy o przyrodzie.
Mimo to gwałtownie po tym dominuje samodzielne działanie grupy.
– My, jako opiekunowie, staramy się być towarzyszami i partnerami. Nie ingerujemy w ich pomysły. Widzimy, iż mając taką dowolność, dzieciom dosłownie rozpalają się oczy z ekscytacji. Prym wiodą gry terenowe, budowanie szałasów i schronów. A do tego służą gałęzie, zwykłe plandeki.
Wyczekiwanym elementem każdej wycieczki jest ognisko.
– Hitem jest pieczenie pankejków, robienie chipsów z pokrzywy czy samodzielne rozpalanie ognia, by ugotować w czajniku wodę na herbatę – wylicza. – Pierwsze zajęcia uczniowie przyjęli z niepewnością. To jednak gwałtownie zastąpiło wyczekiwanie kolejnych, ponieważ w wycieczkach udział biorą od początku te same grupy.
Kalosze zamiast markowych butów
Jak opowiada Marek Krzyżanowski, każde dziecko już dokładnie wie, iż markowe tenisówki w dzień wyjścia do lasu idą w odstawkę.
– Zakładają kalosze lub buty trekkingowe – opowiada. – Mają termosy z ciepłą herbatą, kanapki i wygodne ubrania. Od pierwszych spotkań zakazujemy używania plastikowych talerzyków. Chcemy wykształcać w młodych proekologiczne postawy.
Obecnie w zajęciach uczestniczą uczniowie kilku szkół podstawowych: z Dąbrowy, Niemodlina, Tułowic, Włodar i Raszowej. Udział w takiej wycieczce kosztuje jedynie dojazd.
Dziś program Leśnej Bazy powoli dobiega końca. Poza wycieczkami do lasu, uczestnicy zajęć muszą do końca stworzyć autorskie projekty opowiadające o tym, co chcą zmienić na rzecz przyrody w najbliższym otoczeniu.
– To mogą być rozmaite działania, w tym happeningi. Prezentacja wszystkich pomysłów odbędzie się we wrześniu w ich lokalnych społecznościach. W szkole albo w domu kultury. Jednocześnie my, jako twórcy organizacji, zaprezentujemy wtedy wyniki badań, które prowadziliśmy przez ostatnie miesiące – zapowiada Marek Krzyżanowski.
Co daje wyjście do lasu? Sprawdzają badacze
Badania, które dla Opolan przygotuje zewnętrzna warszawska firma, mają pokazać, na ile potrzebne są i jakie efekty dają cykliczne wyjścia do lasu dla uczniów podstawówek.
– Analizujemy to, jak leśne zajęcia naszej Leśnej Bazy wpływają na dobrostan psychiczny i fizyczny młodych osób, które brały udział w programie – wyjaśnia Marek Krzyżanowski.
– Sprawdzamy, czy taka forma aktywności wpływa m.in. na regulacje emocji, większą odporność na stres. Badania obejmują ankiety i wywiady z uczniami, a także opiekunkami tych grup. Już dziś jesteśmy bardzo ciekawi wyników. Pisząc ten program okazało się, iż takich badań praktycznie nikt nie robił w kraju.
Film, wyniki badań i projekty dzieci na finał Leśnej Bazy
Pokłosiem projektu Leśna Baza będzie również dokumentalny film, który podsumuje wszystkie działania z udziałem uczniów podstawówek. Obraz Sławomira Mielnika, znanego opolskiego fotoreportera i filmowca, będzie zaprezentowany podczas spotkań podsumowujących, a także w internecie.
– Chcemy pokazać jak największej liczbie osób, jak pracowaliśmy z uczniami i jakie to przyniosło efekty – tłumaczy pan Marek. – Choć nie znamy jeszcze wyników badań, to my już wiemy, iż bycie w bliskości z przyrodą jest jednym z fundamentów rozwoju młodego człowieka. Kształtuje też jego światopogląd. Zobaczyliśmy ogromne zaangażowanie dzieci. Okazuje się, iż młodzi mają takie same potrzeby i pragnienia, cieszą się z tego samego, co każde wcześniejsze pokolenie.
Jak dodaje, dzieci się nie zmieniły, tylko warunki dorastania stały się o wiele trudniejsze.
– Dlatego nie planujemy na tym projekcie zakończyć – podkreśla Marek Krzyżanowski. – Zależy nam, by w formie podobnych wycieczek do lasu stworzyć dla współczesnych dzieci alternatywę dla informatyzacji i technologizacji naszej rzeczywistości. Zachęcamy wszystkich nauczycieli i osoby zainteresowane tematem do współpracy.