Leonard Peikoff: Tales z Miletu i narodziny filozofii greckiej – Historia Filozofii Zachodniej (część 2 z 50)

wybudzeni.com 1 dzień temu

Leonard Peikoff: Tales z Miletu i narodziny filozofii greckiej – Historia Filozofii Zachodniej (część 2 z 50)

Leonard Peikoff: Wprowadzenie do Historii Filozofii Zachodniej (część 1 z 50)

A teraz zanurzmy się w samym początku. Dlaczego adekwatnie mówimy, iż filozofia i nauka zaczęły się u Greków w VI wieku przed naszą erą? Przecież ludzie istnieli na długo, długo przed tym okresem. Już dużo wcześniej i wokół Grecji kwitły rozwinięte cywilizacje. Byli Fenicjanie, Egipcjanie, Babilończycy i wielu innych, którzy posiadali sporą, choć prymitywną wiedzę z zakresu astronomii, matematyki i innych dziedzin. Ale nikt poza Grekami nie miał czegoś, co można by nazwać filozofią.

Oczywiście, w pewnym sensie mieli filozofię w sposób dorozumiany. Każdy człowiek posiada jakiś system wartości oraz pogląd na rzeczywistość i wiedzę. Jednak u tych niegreckich cywilizacji było to zasadniczo dorozumiane. jeżeli już było to wyrażone wprost, miało charakter metaforyczny, bardzo mistyczny, mitologiczny, pełen przypowieści, dogmatów i tym podobnych, bez niczego, co można by nazwać świadomym czy systematycznym ani krytycznym, ani racjonalnym podejściem do stawiania i rozwiązywania pytań filozoficznych.

W tym drugim znaczeniu filozofia jako świadome siebie, zdyscyplinowane i racjonalne zjawisko narodziła się w VI wieku p.n.e. w Grecji.

Co powstrzymało wszystkie pozostałe cywilizacje przed rozwojem filozofii? Dwie rzeczy.

Jeśli chodzi o ich pogląd na rzeczywistość, wierzyli, iż prawdziwa rzeczywistość istnieje w innym wymiarze, wyższym od naszego. W związku z tym uważali, iż nic na tym świecie nie jest zrozumiałe. Ten świat był serią wydarzeń sterowanych przez bogów zza kulis, w innym wymiarze. Nie było żadnej możliwości, by próbować wyjaśnić lub zrozumieć ten świat. Jedyne, co można było zrobić, to kłaniać się, modlić i błagać, bo ten świat był w zasadzie tylko produktem ubocznym innego wymiaru.

Podobnie postrzegali kwestie etyki. Moralność była po prostu zbiorem nakazów wydanych przez odpowiednich bogów i można było nie zrozumieć moralności dzięki rozumu bardziej niż zjawisk fizycznych, dlatego nie było żadnej możliwości zrozumienia świata. Innymi słowy, były to kultury opierające się na wierze w siły nadprzyrodzone i traktowały to poważnie.

Konsekwencją tego był drugi czynnik, który uniemożliwił im rozwój filozofii. Uważali, iż to życie i ta ziemia są nie tylko niezrozumiałe, ale również złe. jeżeli chcesz poznać ich punkt widzenia, który w pewnym stopniu różnił się w zależności od cywilizacji, ale to dość trafne uogólnieniewyobraź sobie, iż jesteś zamknięty w celi więziennej. W takiej sytuacji raczej nie będziesz odczuwać potrzeby odkrywania struktury molekularnej krat, lepkości powietrza i tym podobnych rzeczy. Będziesz chciał się z niej wydostać. To będzie twoim głównym zmartwieniem.

Właśnie to było głównym zmartwieniem większości kultur niegreckich. Najlepiej widać to na przykładzie Egiptu. Oczywiście pierwsze, co przychodzi na myśl, to piramidy, które są pomnikiem nie życia ale śmierci; w Egipcie nie chodziło o to, jak dobre życie można przeżyć, ale jak godnie można umrzeć.

Innymi słowy, wcześniejsze kultury traktowały religię bardzo poważnie, a skutkiem był całkowity zastój lub brak rozwoju zdolności filozoficznych. Grecja była jednak wyjątkiem.

Jak zauważył jeden z komentatorów, była to, cytuję, „oaza niemal całkowicie otoczona barbarzyńskimi zwyczajami i dzikimi obyczajami”, koniec cytatu.

Dlaczego tak się stało? Co sprawiło, iż właśnie Grecy tego dokonali? To kwestia dwóch rzeczy: częściowo politycznych, częściowo religijnych.

Jeśli chodzi o politykę, odsyłam do powszechnie uznanych opracowań historycznych, które są w tej kwestii wiarygodne. W skrócie: do VI wieku p.n.e. Grecy, z różnych powodów, osiągnęli względnie wysoki poziom wolności politycznej. Potężne monarchie wcześniejszych wieków ustąpiły miejsca bardziej wolnym miastom-państwom, w takim środowisku mogły rozwinąć się filozofia i nauka. W nawiasie warto dodać, iż tam, gdzie władza pozostawała silna, filozofia nigdy się nie rozwinęła. Klasycznym przykładem jest Sparta, która, sądząc po zachowanych źródłach, nigdy nie wydała żadnych filozofów.

Więc jeżeli jednym czynnikiem są warunki polityczne, to drugim jest religia. Grecy mieli bardzo specyficzną religię. Jak wiecie, religia bogów z Olimpu.

Według tego poglądu bogowie nie byli twórcami świata. Nie byli władcami ani zarządcami świata. Grecy wierzyli, wszyscy Grecy wierzyli, iż wszechświat istniał od zawsze, iż był zjawiskiem naturalnym, a bogowie byli po prostu jednym z naturalnych etapów ewolucji, tak jak wszystko inne. Bogowie zatem nie mogli znacząco ingerować w działanie wszechświata.

Grecy mieli powiedzenie, choć niepewne, ale jednak: nic ponad miarę.

Chodziło o to, iż jeśli dotyczy to także bogów, mają swoje miejsce i dopóki trzymają się swojego miejsca, wszystko jest w porządku, ale jeżeli przekroczą granice, rzeczywistość ich naprostuje. Bogowie byli więc w gruncie rzeczy udoskonalonymi ludźmi. Byli starszymi braćmi ludzi. W rzeczywistości nie należało przed nimi klękać, nie byli wszechmocni ani wszechwiedzący, nie trzeba było się ich obawiać. W rezultacie Grecy uważali, iż świat jest zrozumiały i iż dobrze jest w nim żyć.

Znacie ich posągi to było ich wyobrażenie realizmu. Uważali, iż świat jest dobry, przyjazny i szczęśliwy, w którym można osiągnąć euforia i wygodę podczas życia na ziemi, dlatego chcieli nadać życiu na ziemi wartość.

Wierzyli w pewną niejasną formę nieśmiertelności, ale nie tęsknili za nią. Na przykład w jednym z dzieł Homera duch Achillesa w bardzo wymowny sposób mówi iż wolałby żyć na ziemi jako niewolnik człowieka, choćby biednego, co jest wielkim wstydem, być niewolnikiem biedaka, niż być królem i władcą całego tamtego świata.

To jest typowo grecka postawa, bardzo afirmująca życie doczesne. Były wyjątki, jak zobaczymy później, ale to był dominujący nurt. Z tych powodów — bo poznanie było możliwe i wartościowe — Grecy rozwinęli zamiłowanie do wiedzy.

Rozwinęli philein, czyli miłość do sophia — mądrości. Traktowali idee poważnie i po raz pierwszy powstała cywilizacja myślicieli.

O czym wtedy myśleli? Pierwsze, co ich zaciekawiło, to dwa odmienne zjawiska. Podkreślam, iż jesteśmy w okresie, w którym zasadniczo nic nie wiemy. To znaczy, oni adekwatnie nic nie wiedzą. Nie istnieje jeszcze filozofia ani uporządkowana nauka. Więc oczywiście pierwsze obserwacje będą z natury bardzo podstawowe. Dwie pierwsze kwestie, które ich interesowały — jeżeli robisz notatki, warto to zapisać — to zmiana i mnogość.

Wyjaśnijmy, co mamy na myśli mówiąc o tych pojęciach, bo będą przewijać się przez cały kurs. Przez zmianę rozumiemy wszystko, co się wydarza, zarówno w sferze umysłowej, jak i fizycznej.

Każde zdarzenie, każda emocja, każda czynność. Zima, potem wiosna, potem lato, potem jesień — i tak w cyklu — to właśnie jest zmiana. Coś się rodzi, rośnie, dojrzewa, potem umiera, rozkłada się i zamienia w proch, to jest zmiana. Życie i śmierć, budzenie się i zasypianie, dzień przechodzi w noc, mokre staje się suche, zimne rzeczy stają się gorące, a jasne ciemnieją, i tak dalej. Wiesz, jak rzeki płyną tam, dokąd zmierzają i czym są osuwiska, idea jest klarowna.

Co ich adekwatnie interesowało w zmianie? Podam przykład, którego oczywiście nie mogli użyć, bo nie mieli papierowych zapałek z Nevady. Przeprowadzę proces zmiany na waszych oczach. Dla tych, którzy słuchają nagrania, to właśnie zapalam zapałkę. Oto przykład procesu zmiany. Obserwuję tę zapałkę, którą trzymam. W porządku.

Teraz przeszła przez proces zmiany, adekwatnie przez dwa procesy. Było coś białego, migoczącego i gorącego, a teraz to zniknęło, a w jego miejsce pojawiło się coś czarnego i gorącego. To prosty przykład zmiany, a pytanie, które ich nurtowało, brzmiało: jak to zrozumieć?

Skąd pojawił się płomień? Nie było go, a teraz jest. Skąd pojawił się dym? Nie było tego, a teraz jest. Gdzie zniknęła biała końcówka? Zimna, twarda, biała końcówka, która była, a teraz jej nie ma. Jak doszło do przejścia z jednego stanu do drugiego? Jak te dwa stany są ze sobą powiązane? To było pierwsze pytanie, które zadali w związku ze zjawiskiem zmiany.

A teraz, jeżeli chodzi o mnogość. Co to oznacza i jakie było pytanie? Mnogość to uczone określenie na „wiele”. Grecy byli pod wrażeniem, iż świat fizyczny składa się z ogromnej liczby różnych rzeczy. Są buty, statki, wosk do pieczętowania, kapusty i królowie. Gdyby były tylko kapusty, to pytanie by nie powstało, ale istnieje wiele różnych rzeczy. A pytanie, które zadali, brzmiało: jaki jest związek między tymi wszystkimi różnymi rzeczami?

Uważali, iż musi istnieć jakiś wspólny mianownik, który łączy wszystkie te różne rzeczy. Czy to możliwe — pytali w gruncie rzeczy, choć nie podając tych przykładów — czy mogłoby tak być, iż jedyną rzeczą, jaką można powiedzieć o bananach, jest to, iż są zrobione z czegoś bananowego? I na tym koniec. A pomidory są zrobione z czegoś pomidorowego. Telewizor jest zrobiony z czegoś telewizyjnego i tyle.

Nie, uznali, iż to niemożliwe. Musi istnieć jakiś rodzaj powiązań, które łączą te wszystkie rzeczy i czynią je częścią jednego wszechświata.

W końcu niektóre z nich zmieniają się w inne. Widzisz więc, iż te dwa zagadnienia są ze sobą powiązane. Woda zamienia się w lód. Tak więc musi istnieć coś wspólnego, co umożliwia jednej rzeczy przemianę w drugą.

No dobrze, jak mamy się za to zabrać? Na tym tle możemy przedstawić ojca filozofii, człowieka, który jako pierwszy udzielił odpowiedzi na te pytania i, o ile nam wiadomo, jako pierwszy je zadał.

Nazywał się Tales. Rozkwitał około 585 roku p.n.e. Uznaje się go za ojca filozofii przez duże F. Jak wspomniałem, zachowały się tylko cztery jego zdania, więc możesz zostać światowym autorytetem w dziedzinie Talesa.

Pochodził z miasta Milet w Azji Mniejszej, dlatego założona przez niego szkoła nazywana jest milezyjską. Zasadniczo przedstawił następującą hipotezę. Teraz to odtwarzam, ale wydaje się to uzasadnione. Wysunął ideę, iż istnieje jedna podstawowa substancja, z której zbudowany jest cały wszechświat. Wszystko. Banany, filozofowie i lak do pieczęci.

Wszystko inne składa się z tego jednego składnika, który on nazwał lub później nazwano, „materią świata”. Substancja, która tworzy świat i wszystko, co się w nim znajduje.

To przekonanie, iż świat zbudowany jest tylko z jednej substancji, zaczęto nazywać monizmem, bo jak widzisz, chodzi o pogląd, iż istnieje tylko jedna taka substancja. Jego rozumowanie polegało na tym, iż gdyby istniała jedna substancja, moglibyśmy wyjaśnić, jak wszystko jest ze sobą powiązane.

Wszystkie liczne rzeczy byłyby po prostu różnymi formami tej jednej substancji i moglibyśmy wyjaśnić zmiany, ponieważ zmiana byłaby po prostu przejściem jednej formy tej substancji w inną formę tej substancji, dzięki czemu mielibyśmy wspólny mianownik łączący i scalający wszystko.

Oczywiście nie ma podstaw, by twierdzić, iż istnieje tylko jedna taka substancja, ale jednak podejście, które tutaj proponuje, miało ogromne znaczenie. To podejście do dziś stanowi istotę metody naukowej. Dążenie do odnalezienia jedności wśród różnorodności. Odnajdywanie wspólnych mianowników, które pozwalają integrować bogactwo odmiennych obserwacji.

Cały rozwój fizyki, na przykład, zaczynał się od szeregu praw, a potem pojawia się Newton i pokazuje, iż można je sprowadzić do kilku podstawowych praw, a Einstein do jeszcze mniejszej liczby praw i tak dalej, nieustannie poszukując jedności w różnorodności.

Podobnie jest w chemii, która wzięła niezliczone substancje świata i próbowała odnaleźć je w około 90 czy 100 różnych pierwiastkach, a potem pojawili się fizycy i próbowali je zredukować, te pierwiastki do 8 czy 10 podstawowych składników i tak dalej. Tę próbę zapoczątkował Tales.

To, czego szukał, używając greckiej terminologii, to było odnalezienie jedności w wielości. Jedność w wielości.

To jasne, prawda?

Warto to zapisać, jeżeli robicie notatki, bo to bardzo ważne. Inaczej mówiąc, chodzi o to, co trwałe pośród zmienności. To coś, co zawsze istnieje, a wszystkie zmienne rzeczy są tylko jego różnymi formami.

Jeśli chodzi o pogląd Talesa na to, czym jest jedność w wielości, czyli z czego zbudowany jest świat, oczywiście jest to bardzo prymitywna koncepcja. Twierdził, iż to woda.

Czasem żartobliwie nazywano go hydromonistą, ale to już przesada w nazewnictwie.Opierał się na obserwacjach, które były rozsądne w świetle ówczesnej wiedzy.

Woda była jedyną substancją, którą mógł zaobserwować w postaci stałej, ciekłej i gazowej. Woda wydawała się zmieniać w powietrze, bo gdy zostawiło się naczynie z wodą na zewnątrz, następnego dnia znikała, a zostawało tylko powietrze. To oczywiście parowanie, zjawisko, którego wtedy nie znano.

Ziemia wydawała się zmieniać w wodę, bo gdy się ją wykopie, można znaleźć wodę. Chodziło tu o podziemne źródła, które uznawano za przemianę ziemi w wodę. Woda może stać się ciałem stałym, na przykład jako lód. Gdy woda wysycha, czasem można znaleźć w niej małe, wijące się stworzenia, co sugeruje istotny związek między wodą a życiem i tym podobne. Z tych wszystkich powodów uznał, iż woda jest tym 'jednym’ pośród wielu.

Oczywiście się mylił, ale znaczenie Talesa polega na postawieniu pytania i sposobie szukania odpowiedzi, a nie na samej odpowiedzi. To właśnie on zapoczątkował naturalistyczne podejście do świata, zamiast nadprzyrodzonego, który odrzucił wyjaśnienia odwołujące się do sił nadprzyrodzonych i bogów.

Kto wprowadził koncepcję, iż w naturze rzeczy istnieją prawa przyrody, które rządzą tym, co się dzieje oraz iż możemy wyjaśnić wszystkie zjawiska, które obserwujemy, odwołując się do jednej logicznej rzeczywistości.

Zasugerował również, choć nie wprost, iż niezbędnym warunkiem tego wszystkiego jest obserwacja zmysłowa. Jednak sama obserwacja nie wystarczyłaby, by poznać naturę rzeczywistości.

Oczywiście wszystko to wynika z czterech zdań, które nam pozostawił, ale istota tych myśli już tam była. To tyle o ojcu filozofii.

Miał kilku następców w szkole milezyjskiej, których tutaj pominiemy. jeżeli chcesz, możesz znaleźć ich w podręcznikach historii. Niektórzy z nich nie dorównywali mu, inni byli bardziej zaawansowani. Spekulowali, iż podstawowa materia świata to nie woda. Jeden uważał, iż to powietrze, drugi, iż ziemia, a jeszcze inny miał swoje własne, dość osobliwe zdanie na ten temat.

W każdym razie na tym poprzestaniemy, jeżeli chodzi o szczegóły. Nauka i filozofia, choć bardzo prymitywne, zostały dobrze zapoczątkowane.

Zobacz na: Nowy sposób wyjaśniania – David Deutsch
Nauka spod znaku kultu cargo – Richard Feynman [1974]
Nauka potrzebuje rozumu, by jej ufać – dr Sabine Hossenfelder

Leonard Peikoff: Tales z Miletu i narodziny filozofii greckiej – Historia Filozofii Zachodniej (część 2 z 50)

https://rumble.com/v73g9a8-tales-z-miletu.html

Leonard Peikoff wyjaśnia, dlaczego filozofia i nauka narodziły się właśnie w Grecji w VI wieku p.n.e., mimo iż wcześniejsze cywilizacje takie jak Egipt, Babilon czy Fenicja posiadały rozwiniętą, choć niesystematyczną wiedzę praktyczną. Kluczowa różnica polegała na tym, iż kultury niegreckie postrzegały rzeczywistość jako niezrozumiałą, sterowaną przez siły nadprzyrodzone oraz moralność jako zbiór boskich nakazów, co blokowało racjonalne badanie świata i życia. Życie doczesne traktowano tam jako coś gorszego, a głównym celem była ucieczka z niego, co sprzyjało stagnacji intelektualnej.

Grecy stanowili wyjątek dzięki specyficznemu połączeniu warunków politycznych i religijnych. Względna wolność miast-państw umożliwiła swobodę myślenia, a ich religia nie zakładała wszechmocnych bogów rządzących światem. Wszechświat uznawano za naturalny, wieczny i zrozumiały, a bogów za istoty podobne do ludzi, nieprzekraczające praw natury. Skutkiem była afirmacja życia ziemskiego i przekonanie, iż poznanie jest możliwe i wartościowe.

Z tego klimatu zrodziła się filozofia jako świadome, racjonalne poszukiwanie wiedzy, miłość do mądrości (philein sophia). Pierwsi filozofowie skupili się na dwóch fundamentalnych problemach: zmianie (jak i dlaczego rzeczy przechodzą z jednego stanu w drugi) oraz mnogości (co łączy różnorodne byty świata). Ojcem filozofii był Tales z Miletu, który jako pierwszy zaproponował naturalistyczne wyjaśnienie rzeczywistości, twierdząc, iż wszystko pochodzi z jednej podstawowej substancji — wody. Choć się mylił, zapoczątkował kluczową metodę: poszukiwanie jedności w różnorodności, stanowiącą fundament nauki i filozofii Zachodu.

Idź do oryginalnego materiału