Lekcja w szkole, czy Ksenia?

twojacena.pl 2 dni temu

Lekcja szkolna, czyli Kseniuszka

Jarek Kowalski szedł ze stołówki. Już postawił nogę na pierwszy stopień schodów, gdy usłyszał podejrzany szelest. Zajrzał pod schody i zobaczył Staszka z Darkiem.

– Co tam robicie?

– Nic. Idź sobie – machnął ręką Staszek.

W tej chwili zadzwonił dzwonek. Staszek i Darek wypadli z ukrycia, chowając coś w kieszeniach, i wszyscy trzej pobiegli na drugie piętro, przeskakując po dwa stopnie. Weszli do klasy ostatni.

Kseniuszka pisała na tablicy zadania na klasówkę. Reszta chłopaków gwałtownie zajęła miejsca. Jarek rozglądał się po sali – koledzy szeleścili kartkami, chowając podręczki pod ławkami, żeby ściągać.

Kseniuszka nagle się odwróciła, a klasa zamilkła.

– jeżeli złapię kogoś na ściąganiu, od razu dwója – powiedziała stanowczo, rumieniąc się. Znów odwróciła się do tablicy. Szepty natychmiast wróciły.

Była w ich szkole dopiero drugi rok po studiach pedagogicznych. Chowała swoją młodość pod maską surowości i wielkimi okularami z czarną oprawą. Zawsze czerwieniła się, gdy podnosiła głos. I bardzo podobała się Jarkowi.

To od niego wszyscy nazywali ją pieszczotliwie Kseniuszką. W tym roku została wychowawczynią siódmej „B”. Chłopcy, a choćby dziewczyny, często dokazywali, przeszkadzając na lekcjach. Kseniuszka traciła cierpliwość, niezgrabnie próbując zaprowadzić porządek. Pewnego razu Jarkowi zdawało się, iż zaraz się rozpłacze. Nie wytrzymał, wstał i krzyknął na klasę:

– Przestańcie! Co wy, z głowy wam powypadało? Ona stara się dla was! jeżeli nie chcecie się uczyć, to przynajmniej nie przeszkadzajcie innym!

Było to tak niespodziewane, iż wszyscy się uspokoili. Tylko Darek zachichotał i powiedział, iż Kowalski się zakochał. Reszta go uciszyła. Od tamtej pory klasa zachowywała się lepiej.

Gdy Kseniuszka skończyła pisać zadania i odłożyła kredę, w jej plecy uderzyło kilka kulek wystrzelonych przez rurkę zrobioną z długopisu. Kilka utknęło w jej włosach.

Kseniuszka z obrzydzeniem strząsała je, jakby to były paskudne pająki. Ktoś się zaśmiał. Jarek spojrzał w stronę ostatniej ławki, gdzie siedzieli Staszek i Darek. Wyglądali niewinnie, ale po ich chytrych oczach poznał, iż to oni strzelali. „Więc to robili pod schodami – przygotowywali się, żeby zepsuć klasówkę”.

– Otwórzcie zeszyty – powiedziała Kseniuszka, a jej głos drżał od napięcia.

Uczniowie znów zaszemrali.

– Lewa strona rozwiązuje pierwszy wariant, prawa – drugi. – Ksenia usiadła za biurkiem.

Wszyscy pochylili się nad zeszytami, a Jarek jeszcze raz spojrzał na Staszka i Darka i pokazał im pięść. Kolejne kulki poleciały w stronę biurka, ale trafiły tylko w dziewczyny z pierwszych ławek.

– Proszę pani, Skowroński i Dębski rzucają! – poskarżyła się Małgosia Sikora.

– Co od razu my? My nic nie robiliśmy! – oburzył się Staszek i zerwał się z krzesła. Wtedy Jarek rzucił w niego mocno zgniecioną kulką papieru.

– Au! – wrzasnął Staszek, łapiąc się za policzek. – No widzicie…

– Kowalski! – głośno powiedziała Kseniuszka i wstała. – Tego się po tobie nie spodziewałam. Dziennik na stół. Dwója za klasówkę! – Zaczerwieniona Kseniuszka usiadła i otworzyła dziennik.

Jarek posępnie podszedł i położył dziennik. Kseniuszka gwałtownie wpisała uwagę. Oddając zeszyt, powiedziała, iż jutro do szkoły mają przyjść jego rodzice.

– Jak w szkole? – zapytał wieczorem ojciec.

– Normalnie. Kseniuszka cię wzywa.

– Co zbroiłeś? – ojciec zmarszczył brwi.

– Nic – burknął Jarek.

– Za nic nie wzywają. Gadaj.

– Mieliśmy klasówkę z matmy. Staszek i Darek zaczęli strzelać w Kseniuszkę… W Ksenię Janównę – poprawił się. – Żal mi jej było, więc oddałem i trafiłem Staszka. Nauczycielka zauważyła, dała mi dwóję i wyrzuciła z lekcji.

– Chcesz powiedzieć, iż to niesprawiedliwe?

Jarek wzruszył ramionami.

– Trzeba było cię od razu wysłać do babci – westchnął ojciec.

– Tato, naprawdę nie zawiniłem. Nie kłamię. Nie chcę jechać do babci – gorąco zaprotestował Jarek.

– Zobaczymy później. – Ojciec odwrócił się do telewizora, a Jarek zrozumiał, iż nie warto się kłócić.

Ale do wakacji zostały dwa tygodnie. Jarek liczył, iż coś się zdarzy, ojciec zmięknie i zmieni decyzję.

Następnego dnia ojciec Jarka przyszedł do szkoły w czasie przerwy obiadowej. Kseniuszka miała okienko. Siedziała w pokoju nauczycielskim i sprawdzała zeszyty z tą nieszczęsną klasówką.

– Dzień dobry, jestem Krzysztof Marek Kowalski – przedstawił się, wchodząc bez pukania.

Kseniuszka poprawiła okulary, które wiecznie zsuwały się z nosa. Ojciec Kowalskiego był wysokim, postawnym mężczyzną około trzydziestki. Jego przystojna twarz przykuwała uwagę, sprawiając, iż serca kobiet biły szybciej.

– Ksenia Janówna Wiśniewska, wychowawczyni twojego syna – przedstawiła się Kseniuszka, wstając. Zdejmowała okulary i natychmiast je zakładała z powrotem.

– Muszę panu powiedzieć… – była od niego znacznie niższa, więc wyprostowała się i uniosła podbródek, żeby wyglądać pewniej.

– Nie, to ja powinienem coś powiedzieć – przerwał jej Krzysztof. – Mój syn jest niewinny, a pani wpisała mu dwóję i wyrzuciła z lekcji. Do tego wezwała mnie do szkoły.

Kseni wydało się, iż się z niej naśmiewa.

– Tak? – spytała wyniośle.

– Tak. Dwóch uczniów próbowało wczoraj zepsuć klasówkę. Liczyli, iż ich pani wyrzuci. Strzelali w panią, prawda? Jarek stanął w pani obronie i oddał. Więc pani postawiła mu dwóję, a winowajcy uniknęli kary. – Krzysztof przejął inicjatywę.

– Klasówka była karą dlaKrzysztof i Ksenia wzięli ślub w cichym, rodzinnym gronie, a Jarek trzymał ich za ręce, uśmiechając się przez całą ceremonię, bo wiedział, iż odnalazł nie tylko ojcu szczęście, ale i sobie nowy dom.

Idź do oryginalnego materiału