Kwiatowy Wyraz Emocji

newsempire24.com 3 dni temu

Bułka leżała, przymknąwszy oczy. Na drugim łóżku pod przeciwległą ścianą siedziała Kasia, skrzyżowawszy nogi, i czytała na głos podręcznik. Telefon Bułki eksplodował popularną melodią. Kasia zatrzasnęła książkę i spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem.

Dziewczyna niechętnie odebrała. Po chwili już siedziała na łóżku. Potem odrzuciła telefon, zerwała się i zaczęła krążyć po wąskim pokoju, wpychając do torby sportowej rzeczy z szafy.

– Gdzie się wybierasz? Co się stało? – zaniepokoiła się Kasia.

– Dzwoniła sąsiadka, mamę zabrali do szpitala, zawał. – Bułka zapięła zamek błyskawiczny na torbie i podeszła do drzwi, gdzie na wieszaku wisiały kurtki dziewczyn, stały buty i kalosze.

– Jutro egzamin. Ona jest w szpitalu, zaopiekują się nią. Zdajesz i jedziesz, – wstając z łóżka, powiedziała Kasia, obserwując, jak Bułka wciąga na nogi kalosze.

– Słuchaj, Kaś, wyjaśnij wszystko w dziekanacie, przyjadę i ogarnę. Zdaję sesję na wakacjach. Już, mam autobus za czterdzieści minut, – Bułka już zapinała zamek na kurtce.

– Zadzwoń, jak tam mama, – poprosiła Kasia, ale Bułka już wyskoczyła z pokoju. Za cienkimi drzwiami rozległ się stukot oddalających się obcasów.

Kasia wzruszyła ramionami i wróciła do pokoju. Zobaczyła na łóżku Bułki ładowarkę do telefonu, złapała ją i boso pobiegła dogonić przyjaciółkę.

– Bułka! Bułka, stój! – krzyczała, schodząc po schodach.

Drzwi wejściowe na dole zatrzasnęły się. Kasia przeskoczyła przez trzy stopnie, podbiegła do drzwi, pchnęła je i o mało nie wyleciała na ulicę za nią.

– Bułka!

Dziewczyna odwróciła się, zobaczyła w rękach Kasi kabel i wróciła po niego.

– Dzięki. – I znów pobiegła dalej.

– Szymańska, co wy tutaj wyprawiacie? Jedna ledwo drzwi nie wyważyła, druga boso na ulicę wyskoczyła. Naćpane, czy co? – spod biurka podniosła się dyżurna woźna.

– Przepraszam, Zofio Stanisławo, nie bierzemy, – powiedziała Kasia, przestępując z nogi na nogę. W bose stopy wbijały się ziarenka piasku i drobne kamyki, naniesione podeszwami butów i kaloszy z ulicy. Piaskiem gęsto usypany był lód przed wejściem do akademika.

– U Bułki mama trafiła do szpitala. Zimno, mogę iść? – powiedziała Kasia i, nie czekając na odpowiedź, pobiegła na górę po schodach.

– O, Boże! – Zofia Stanisława ciężko opadła na krzesło i przeżegnała się. – Zachowaj i uchowaj!

Kasia wróciła do pokoju, otrzepała piasek z nóg, pozbierała porozrzucane przez Bułkę rzeczy, włożyła kapcie i poszła do kuchni z czajnikiem. Jutro egzamin, ogrzeje się gorącą herbatą i znów zabierze za podręcznik.

Już ściemniło się, gdy do drzwi ostrożnie zapukano.

– Kto? – krzyknęła Kasia, ale nikt jej nie odpowiedział.
Dziewczyna westchnęła, wstała z łóżka i otworzyła drzwi.

– Cześć! – Przed nią stał Marek, trzymając przed sobą skromny bukiecik.

– Wejdź. – Kasia poczekała, aż Marek wejdzie do pokoju, i dopiero wtedy powiedziała, iż Bułka wyjechała do domu.

– Przecież jutro ma egzamin, – zdziwił się chłopak.

– Pójdę do dziekanatu, wyjaśnię, iż mama zachorowała, zaliczy egzamin na wakacjach. – Kasia nie spuszczała wzroku z bukiecika.

– To dla ciebie, – Marek podał jej kwiaty.

– Dzięki. Herbaty chcesz? – Dziewczyna z bukiecikiem podeszła do okna, wzięła ze”Wziął bukiecik ze stołu i podał jej go z uśmiechem, a w ich spojrzeniach odbiło się wszystko, co było, i wszystko, co mogło się jeszcze zdarzyć.”

Idź do oryginalnego materiału