Kurwa! Dlaczego wciąż tworzysz zjebane relacje…

tomeknawrocki.pl 1 rok temu

I zanim o tym napiszę, to skupmy się na moment na słowie „dlaczego”. Co czujesz, kiedy słyszysz zdanie zaczynające się od tego słowa? Złość, potrzebę wytłumaczenia się, niepewność… Dlatego nie lubię tego słowa. Jest w nim ukryta ocena pytającego… Osąd został już wydany i cokolwiek powiesz, to wszystko i tak będzie rozpaczliwą próbą tłumaczenia się.

A gdyby tak zamienić „dlaczego” na „po co”.

Po co Twoje związki są, jakie są?
Brzmi inaczej prawda. Jest wyczuwalna delikatna woń ciekawości pytającego i jednoczesne otwarcie na to, co masz do powodzenia…

Pomyśl o tym…

Ok! Mam kolegę, kiedyś przyszedł do mnie z butelką whisky, wyłączył mi laptopa i stwierdził, iż „świat jest piękny, ale wszystkie to kurwy”. Subiektywne zdanie zdradzonego faceta. Chociaż w większości przypadków go ostrzegałem. Znałem go od dawna, lubiliśmy czasem pograć wspólnie w piłkę wieczorami, zawsze lubił strzelać gole. Problem polegał na tym, iż wybierał kobiety, do których bramek, gole strzelał nie tylko on. Szczególnie jednej nastukali więcej goli niż cała nasza reprezentacja w ciągu roku. Najlepszego roku w historii…
Po drugiej stronie. Mam koleżankę, która kolejny raz rozstała się z facetem i przyszła z winem. Jej pytanie brzmiało „Dlaczego faceci są zjebani?”.
Swoją drogą, po co faceci zawsze przychodzą z whisky, a kobiety z winem. Mam jedną znajomą, która wie, iż whisky jest najlepsza na wszystko, może dlatego nasza relacja jest taka trwała.
No cóż…
Problem nie leży ani w kobietach, ani w mężczyznach.
Problem leży w wyborach. I braku wniosków.

Zaraz wyjaśnię Ci, jak to działa.

Istota problemu polega na tym, iż podaż i popyt zmieniły swoje proporcje. Kiedyś było tak, iż to facet szedł do klubu poznawać kobiety i musiał się wysilać, żeby zaciągnąć jakąś do łóżka. Niestety teraz proporcje się odwróciły. Ktoś mi kiedyś powiedział, iż w dużych miastach jest zdecydowanie więcej wolnych kobiet, a facetów, którzy są wolni zdecydowanie mniej. W zupełności się z tym zgadzam. Jestem koneserem obserwacji rzeczywistości i ludzi. Lubię przesiadywać w klubach i barach. Obserwować ludzi, ich zachowania, tańce godowe, rytualne triki. Lubię też rozmawiać z ludźmi. Dawniej było tak, iż przychodziłeś do klubu i starałeś się kogoś poznać, żeby poznać, trzeba było zagadać, o ile miałeś to szczęście, to poznawałeś, o ile nie do o piątej wypierdalali Cię z klubu nad ranem i jedyną szansą na podryw było spotkanie kogoś na mieście. Wiesz, taki zagubiony kopciuszek, który wyrwał się z imprezowej wieży, a macocha i siostry już poszły do domu… Analogicznie, można było spotkać księcia, już bez konia, bez korony, ale jeszcze w miarę trzymającego się na nogach.
Cud weekendowych nocy, kiedy po pewnej godzinie standardy sięgają dna, a oczekiwania stracą na znaczeniu.

Faceci nie chcą się związać na stałe, bo wciąż się boją, iż kolejna okaże się taka sama, jak poprzednia. Kobiety nie chcą wchodzić w relacje, bo wciąż nie potrafią przepracować w sobie dawnych ran i wolą dumnie mówić, iż nie szukają nikogo i stawiają na siebie.
Jedna i druga opcja, to pierdolona zasłona dymna.

Napiszę to drukowanymi…

TO NIE JEST TAK, ŻE WSZYSCY FACECI TO CHUJE, A WSZYSTKIE KOBIETY TO KURWY. NIE POZWÓL, ŻEBY JEDNOSTKI WPŁYNĘŁY NA TWÓJ POGLĄD O WSZYSTKICH. POWODEM, DLA KTÓREGO CI NIE WYCHODZI, JESTEŚ TY!

A dzieje się tak dlatego, iż masz problem z podjęciem decyzji. Masz zjebany system, o ile na Twoim dysku zalegnie się wirus, to wszystko, co na niego wgrasz, nie będzie funkcjonować dobrze. Tak też jest z Tobą.
Widzę coraz więcej historii, w których ludzie niby są, a niby nie są razem. Trochę są, ale jednak trochę się rozglądają, jedni traktują drugich, jak jebane poczekalnie. Słowo „jebane” jest tutaj zasadne.
NIE DA SIĘ BYĆ W ZWIĄZKU, TYLKO TROSZKĘ.
To nie jest tak, iż wchodzisz w relację, jak do nowego sklepu, trochę się rozglądasz, trochę pomacasz, coś przymierzysz, a jak nic Cię nie zainteresuje, to wychodzisz. Nie na się być w czymś niecałym sobą.

Związki, ich budowanie to sztuka. Dajesz 100%, druga osoba daje 100%. W sferze związku następuje zrównoważenie tego. Czasem jest 50/50, czasem 60/40, czasem 55/45. Jednak w przestrzeni relacji jest równowaga, bo obie strony dają z siebie maksa.
Tymczasem, większość uważa, iż związek to bieg krótkodystansowy. A prawda jest taka, iż to bieg długodystansowy. o ile nie wiesz, czego chcesz, o ile z obawy przed samotnością, obniżasz swoje oczekiwania i godzisz się na bylejakość, o ile nie potrafisz iść na kompromis, o ile nie szanujesz siebie, o ile nie potrafisz pracować nad sobą i nad relacją z drugim człowiekiem, to ostatecznie znowu sytuacja się powtórzy.

Uwierz mi, nikt Cię tak nie wydyma, jak Ty, jeżeli nie zrozumiesz, czego tak naprawdę chcesz i nie wejdziesz w to całym sobą.

A Tobie czemu nie wychodzi…?

Możliwe, iż jesteś toksyczna/y lub w takie relacje wchodzisz, bo nie lubisz siebie.
O toksyczności napisano już chyba wszystko, ale takie osoby to wciąż chodzące miny, które tylko chcą, żeby ktoś w nie wdepnął. Narcyz kocha Cię szaleńczo, „narcyzka” też. Do tego stopnia, iż chce Cię odciąć od świata, bo ludzie mogą powiedzieć, iż masz chujowy związek. Mamy teraz wysyp osób narcystycznych. Produkty uboczne wychowane przez matki i babcie, ciotki, przedszkolanki i chuj wie jeszcze kogo, odpady, którym nikt nigdy nie powiedział, jak ma się zachowywać facet i co jest w życiu ważne. Mamy dziewczynki, które wiecznie są niezadowolone z siebie, dla których wygląd jest jedynym potwierdzeniem tego, iż coś znaczą, pseudo-księżniczki, które całe życie muszą coś udowadniać rodzicom, światu, ludziom, bo tak naprawdę opinia innych jest najważniejsza. Mamy ludzi, którzy po prostu lubią ranić, bo tak mogą zagłuszyć swoje wewnętrzne wycie, jak bardzo siebie nienawidzą.
Jeżeli nie zrozumiesz, iż nie pokochasz kogoś, o ile nie pokochasz najpierw siebie, to nigdy Ci nie wyjdzie. Druga osoba nie zapełni pustki, którą masz w sobie, a ranienie innych w końcu doprowadzi Cię do drogi, która będzie pusta i samotna.

A może powodem jest to, iż się nie szanujesz…

Masz problem z wyznaczaniem granic?

Panicznie boisz się tego, iż możesz być sama…

To kolejne objawy zjebanego systemu…
Szacunek do siebie jest ważny. Najważniejszy, to jak antywirus. System obronny przeciwko zjebanym ludziom.
Bo, jeżeli…
Wybierasz za każdym razem kopie, kopii swojego ex, to gratuluję, nie odrobiłaś lekcji.
Jeżeli pozwala, iż ona Cię poniża i zaniża Twoja wartość, żebyś jej nie zostawił, to znaczy, iż gdzieś zgubiłeś jaja.
Jeżeli on mówi Ci, iż zostawi dla Ciebie żonę, tylko potrzebuje trochę czasu, to ten czas mu jest potrzebny, żeby Cię jeszcze trochę poruchać, bo ma świadomość, iż możesz się zorientować, iż to kłamstwa.
Jeżeli ona lubi mieć Cię na każde zawołanie, ale kiedy Ty jej potrzebujesz, to nigdy nie ma czasu, to wcale nie chce z Tobą być. Potrzebuje zabawki.
Jeżeli wciąż dajesz szansę, a ten ktoś się nie zmienia, o ile ciągle wybaczasz zdrady, to uwierz mi… Pora na pracę nad własną głową.

A czy wiesz, iż związek to akceptacja, a nie chęć zmiany?

Moja znajoma długo pobierała facetów, bo do niej pasowali… Tylko iż pod względem wizualnym… Tworzyła relacje, jakby urządzała mieszkanie…
I co… Zgliszcza.
Jeżeli na starcie chcesz kogoś zmienić, to nie ma szans, iż to wyjdzie. Połamiecie sobie nawzajem kręgosłupy i czołgając się, będziecie spierdalać, jak najdalej od tego człowieka.
Jeżeli coś przeszkadza Ci w drugiej osobie, coś wkurwia Cię ewidentnie i wiesz, iż nie da się tego zmienić, to jak to mówią „chleba z tej mąki nie będzie”. Szkoda Waszego czasu.

Czasami to, iż coś nie ma szans, widać już na starcie, a my na siłę, próbujemy sobie udowodnić, iż jest inaczej. A relacje to szczerość, względem siebie, względem drugiej osoby i względem tego, iż coś ciągnie się na siłę. Tutaj kłania się stara i dobra rozmowa. Kiedy nie potrafisz rozmawiać z drugim człowiekiem, kiedy wydaje Ci się, iż kochasz, a tak naprawdę nie wiesz, czy choćby lubisz, kiedy nie możesz jej czy jemu powiedzieć o wszystkim, co Ci leży na sercu, ryje banię, to znaczy, iż stwarzasz bańkę mydlaną, grasz w operze mydlanej, a prawdziwe życie jest zupełnie, gdzieś indziej. Ja wiem, zakochanie, różowe okulary, ale wydaje mi się, iż każdy z nas poprzez doświadczenia potrafi analizować pewne fakty, ma coś takiego, jak intuicja i mniej więcej kojarzy czy coś jest naprawdę, czy tylko na niby.

Nie da się robić cały czas tego samego i liczyć, iż coś zmieni. Wiedzą o tym najlepiej Ci, którzy od lat napierdalają głową w niewidzialny mur. Zrozumienie tego, co się liczy w życiu, jest poprzedzone, zrozumieniem tego, co liczy się dla Ciebie. o ile nie masz takiej wiedzy, to choćby się nie bierz się za budowanie czegoś z innym człowiekiem, bo wyjdzie jak zawsze, a potem pojawi się kolejny i powie „ktoś Ci to tutaj tak spierdolił…”

Więcej tekstów, w których z pewnością znajdziesz coś dla siebie, jest w moich książkach.

Idź do oryginalnego materiału