Kupiliście starszej córce mieszkanie? No to chodźcie tam zamieszkać rzekł Fryderyk swoim rodzicom.
Mamo, mogę wpaść? Muszę pogadać Jadwiga stała w progu rodzicielskiego lokum, przyciskając do siebie wielką torbę.
Wchodź, ale zdejmij buty ostrożnie, odkurzyłam podłogi odsunęła się matka, przepuszczając córkę. Tata w domu, gazetę czyta.
W mieszkaniu unosił się zapach smażonych ziemniaków i kotletów. Fryderyk, młodszy brat, miał wrócić z trasy, a matka zawsze przygotowywała mu ulubione danie.
Jadwiga zeszła do pokoju, westchnęła i usiadła na kanapie. Pod swobodną sukienką jej brzuch już wyraźnie wystawał.
Znowu opuchają ci nogi? zapytał ojciec, odkładając gazetę. Może do lekarza pójdiesz?
Wszystko w porządku, tato. Pierwszy raz, co? Jadwiga podsunęła poduszkę za plecy. Słuchajcie, chciałam coś przedyskutować zawahała się. Mam pomysł odnośnie mieszkania.
Jakiego mieszkania? matka właśnie weszła z filiżanką herbaty dla córki.
Waszego Jadwiga wzięła łyk gorącej herbaty. Zobaczcie, wy i Frydek macie tu wystarczająco miejsca, prawda? W jednym pokoju on, w drugim wy. A gdyby sprzedać dwupokojowe, wziąć jednopokojowe
A różnicę ci oddać? usłyszał z drzwi drwiący głos. Fryderyk stał oparty o framugę, wciąż w roboczej kurtce przewozowej firmy. Widzę, iż nie tracisz czasu, siostro.
Fryderyku, już wróciłeś? ożywiła się matka. Zaraz podgrzeję
Później, odrzucił, nie odrywając oczu od siostry. Najpierw posłuchajmy, co masz na myśli.
Frydek, po co od razu zaczynasz? zmarszczyła brwi Jadwiga. Mówię serio. W jednopokojowym będzie wam wygodnie
Kto będzie miał lepiej? wchodził do pokoju, rzucił ciężką torbę w róg. Ja z rodzicami w jednopokojówce? Czy ty z naszymi pieniędzmi?
Synu, nie krzycz tak próbował ukołysać go ojciec. Porozmawiajmy spokojnie.
O czym rozmawiać? Fryderyk spacerował po pokoju. Pięć lat temu sprzedaliśmy domek, daliśmy go jej. A teraz co? Sprzedać mieszkanie? Kupiliście starszej córce mieszkanie? No to chodźcie tam zamieszkać powtórzył Fryderyk.
Ja mam w ogóle trzecie dziecko! Jadwiga podniosła głos. Musimy się powiększyć! Troje w trzypokojówce już ciasno!
A co mam robić? Fryderyk odwrócił się gwałtownie w stronę siostry. Mam trzydzieści dwa lata i wciąż nie mam własnego kąta, bo wszystkie rodzinne pieniądze poszły na twoją trzypokojówkę!
No tak pstryknęła Jadwiga. Bo ja w końcu czegoś w życiu dokonałam. Mam męża, firmę, dzieci, mieszkanie
Mąż, co? Fryderyk rozbawił się. Ten, który zamyka sklepy jeden po drugim? Całe miasto już wie, iż twój Paweł jest w długach po uszy.
Jadwiga przybrała bladego wyrazu:
Co ty wypowiesz?
Przestań udawać, siostro. Jestem kierowcą ciężarówek, krążę po całym województwie. Wiesz, ile plotek krąży? W sąsiednim mieście dwa sklepy już zamknięte, tutaj jeszcze trzy ledwo trąbią. Dostawcy nie dają towaru, bo nie spłacili starego długu. Po co ci naprawdę pieniądze rodziców?
W pokoju zapadła ciężka cisza. Matka przeskakiwała spojrzenia między córką a synem:
Jadź, powiedz, iż to nieprawda. Bo to nieprawda, co?
Jadwiga zadrżała na kanapie:
Nie chciałam wam mówić Paweł naprawdę ma kłopoty. Poważne. Sklepy nie przynoszą zysku, dwa już zamknięte. Dostawcy żądają spłaty. jeżeli nie znajdziemy gwałtownie pieniędzy
I więc postanowiłaś zostawić rodziców bez dachu? Fryderyk pokręcił głową. Żebyśmy w jednopokojówce się wpychali, a ty spłacasz długi męża?
Co mam zrobić? podniosła się Jadwiga, oczy przetarły łzy. Mam dwoje małych, trzecie już w drodze! Możemy wszystko stracić!
Rozwiąż swoje problemy sama! ryknął Fryderyk. Dość siedzenia na rodzicach! Wszystko wam oddali domek, oszczędności a ty chcesz zabrać to ostatnie?
Zazdrościsz! Jadwiga podskoczyła, ledwie nie przewracając filiżankę. Zazdrościsz, iż mi się udało wyjść za dobrego człowieka, a nie jak ty Kto ty w ogóle jesteś? Kierowca!
No tak, wyszło ci, wymamrotał Fryderyk. Teraz chcesz rodziców okraść. Może weź ich do siebie? Skoro już ci wszystko dali domek i pieniądze niech u ciebie zamieszkają!
Co? odskoczyła Jadwiga. Nie! Mam własną rodzinę, małe dzieci
A więc możesz od nich brać, a pomagać nie umiesz? Tylko ciągniesz!
Nic nie rozumiesz! Jadwiga chwyciła torbę, ręce drżały. My mamy takie kłopoty Paweł może wszystko stracić!
Czyli my zostaniemy bez dachu? Fryderyk podszedł bliżej. Odpędzaj rodziców. Rozwiązuj swoje sprawy sama.
Jadwiga wybiegła, trzaskając drzwiami tak, iż szklanka w kredensie zadrżała. Matka usiadła na krześle, zasłoniła twarz dłońmi:
Dlaczego tak z siostrą? Przecież jest w ciąży
A co z nią? usiadł Fryderyk naprzeciw, przetarł szyję. Widzą, iż jej to wszystko nie obchodzi. Najważniejsze, żeby wyciągnąć kasę.
Ale ona ma naprawdę trudną sytuację
A my nie? wskazał na starą kamienicę z odpadłymi farbami i pękniętymi oknami. Tata, za rok na emeryturę. Mama, ciśnienie szaleje. A ona chce, żebyście wjedli do nowej dzielnicy, daleko od przychodni
Może się namyśli mruknął ojciec.
Jednak Jadwiga nie odpuściła. Tydzień minął, nie było od niej żadnych wiadomości. Matka dzwoniła córka odrzucała telefony. Wtedy pojawił się Paweł.
Fryderyk właśnie szykował się do wyjazdu miał nową trasę. Dzwoniły dzwonki do drzwi. Na progu stał mąż siostry zmęczony, w pomarszczonym garniturze, z pustymi oczami.
Czy mogę wejść? zapytał chrapliwym, zmęczonym głosem. Muszę porozmawiać.
Matka bez słowa zaprowadziła zięcia do kuchni. Fryderyk chciał odejść, ale ojciec go powstrzymał:
Usiądź, synu. Posłuchaj. To sprawa całej rodziny.
Paweł milczał, kręcąc w rękach kubek z zimną herbatą. W końcu przemówił:
Przyszedłem przeprosić. Za siebie i za Jadź. Nie powinniśmy was wciągać w to wszystko.
Co się stało? szeptała matka.
Wszystko. Firmę roztrzaskałem uśmiechnął się gorzko. Wczoraj zamknąłem ostatni sklep. Wierzyciele przyjechali, zabrali towar, sprzęt, ciężarówkę. Myślałem, iż dam radę. Pożyczałem, pożyczałem Jadź mi wierzyła, dlatego przyjechała do was. Liczyła, iż sprzedacie mieszkanie
A o rodzicach pomyśleliście? Że żądacie ostatniego od emerytów? nie wytrzymał Fryderyk.
Masz rację podniósł wzrok Paweł. Zbłądziłem. Chciałem grać w wielkiego biznesmena, pożyczyłem kredytów. Kiedy wszystko runęło, nie wiedziałem, co robić. Wstyd patrzeć w oczy.
A Jadź? zaniepokoiła się matka.
Płacze bez przerwy. Mówi, iż życie nie wie, jak dalej iść. Wstyd jej przychodzi do was po tej rozmowie. Wiecie, jaka jest dumna
Ale radzicie sobie? Dzieci małe
Staramy się skinął Paweł. Zostałem spedytorem w hurtowni. Jadź też znalazła pracę administrator w centrum handlowym, po porodzie. Będziemy żyć normalnie. Po prostu zawahał się wybaczcie nam, naprawdę. Nie powinniśmy was wciągać.
Po odejściu Pawła w kuchni zapanowała ciężka cisza. Fryderyk patrzył w okno na szary, jesienny podwórz. Myśli wirowały o siostrze. Jak się zmieniła przez lata z wesołej dziewczyny w zarozumiałą żonę bogatą. A teraz
Wiesz, synu nagle powiedział ojciec. Dobrze, iż nie sprzedaliście naszego mieszkania. Cały czas rozpieszczaliśmy Jadź, wszystko jej wybaczaliśmy. A ona
Miesiąc później znów na progu stanęła Jadwiga. Cieńsza, brzuch wciąż wystawał, w prostym stroju, bez makijażu i biżuterii. Usiadła w korytarzu i rozpłakała się:
Przepraszam Zrobiłam wam krzywdę. Wszystko, co dla mnie zrobiliście
Matka rzuciła się do niej:
Dość już. Przetrwasz, jakoś się wydrążysz.
Fryderyk patrzył na siostrę i nie poznawał jej gdzie jest ta dumna dziewczyna? Siedzi wyczerpana, niepomalowana, w podniszczonych butach.
W porządku powiedział w końcu. Idź żyć jak wszyscy, bez popisywania się.
Dziękuję Jadwiga spojrzała łzami. Że nie pozwoliłeś sprzedać mieszkania. Miałeś rację musimy radzić sobie sami.
Wieczorem siedzieli przy kuchennym stole. Jadwiga opowiadała, jak wszystko runęło najpierw jeden sklep, potem drugi. Paweł biegał po mieście, szukając pieniędzy. Nie spała nocami, myśląc, co dalej.
Wiesz rzekła bratu. Myślałam, iż jesteśmy najlepsi. Że pieniądze czynią nas wyjątkowymi. A teraz Paweł ciągle wozi ładunki, ja niedługo pójdę do centrum handlowego. Jak zwykli ludzie.
No i super przytaknął Fryderyk. Nie ma w tym nic strasznego. Ja też kręcę koło i nie narzekam.
Minął rok. Jadwiga urodziła trzeciego chłopca. Paweł pracował jako spedytor, znikał na długie dni, ale zawsze wracał z zakupami. Jadwiga przyjęła pracę zdalną jako copywriter, gwałtownie przeszła na wyższe projekty i choćby zdobyła nagrodę za pierwszy kwartał.
Pewnego wieczoru Fryderyk wpadł do siostry po powrocie z trasy. Jadwiga krzątała się w kuchni:
O, braciszku! Wejdź, naleję ci zupę.
Tylko chwilę wyjął z torby pakunek słodyczy i zabawki.
Starsze dzieci rzuciły się na wujka krzycząc. Jadwiga uśmiechnęła się:
Zawsze ich rozpieszczasz.
A czemu nie? podsunął małego siostrzeńca. To twoi dobrzy chłopcy.
Kiedy dzieci poszły do pokoju, Jadwiga podała bratu herbatę:
Chciałam cię zapytać. Znasz firmę TransOil? Paweł ma tam ofertę, lepsze wynagrodzenie.
Normalna firma skinął Fryderyk. Często z nimi współpracuję. Płacą terminowo.
Mówię mu, żeby się zgodził. A on wciąż boi się zmian.
Po własnym biznesie? Rozumiem. Ale tam naprawdę płacą nieźle.
Jadwiga zamyśliła się, po czym odezwała:
Wiesz, ostatnio przeszłam obok naszych dawnych sklepów. Teraz tam apteka. Nie jest smutno. To jakby w innym życiu.
To dobrze odparł Fryderyk, popijając herbatę. Żyjecie normalnie, praca, dzieci rosną.
Następnego dnia Fryderyk odwiedził rodziców. Ojciec czytał gazetę, matka pielęgnowała zioła na parapecie.
Frydek, usiądź odłożył gazetę ojciec. Mama i ja się zastanawialiśmy
Bez ceregieli, tato.
Krótko mówiąc, postanowiliśmy dać ci pieniądze na wkład własny do kredytu hipotecznego. Zgromadziliśmy trochę oszczędności.
Co? Fryderyk wstał. Jakie pieniądze? Od was
Nie spieraj się z ojcem wtrąciła matka. Widzimy, ile odkładasz. A twoja emerytura już prawie w drodze
Nie, dziękuję. Sam da radę. Trzymajcie te pieniądze dla siebie.
Wiemy, jak sobie radzisz mruknął ojciec. Biorąc dodatkowe trasy, pracujesz na pełen etat. Weź, nie ma sporuW nocnej ciszy, kiedy gwiazdy rozświetliły cichą ulicę, Fryderyk zamknął oczy, poczuł ciepło rodzinnego domu i zrozumiał, iż prawdziwe schronienie kryje się w sercach bliskich.









