Kupiła bilet w aplikacji, ale i tak musiała zapłacić mandat. "Chwila nieuwagi"

kobieta.gazeta.pl 2 godzin temu
Kontrole w komunikacji miejskiej to dla wielu pasażerów bardzo stresujący moment. Mimo iż aplikacje mobilne, które umożliwiają zakup biletów, uchodzą za bardzo wygodne rozwiązanie, zdarza się, iż są przyczyną problemów. Kilka osób opowiedziało nam o swoich doświadczeniach.
Jakiś czas temu małopolskie media opisywały przypadek pasażerki, która w czasie kontroli w autobusie otrzymała mandat. Kobieta kupiła bilet w jednej z aplikacji. Niestety przez brak dostępu do internetu nie mogła okazać go kontrolerowi. Niedawno jeden z czytelników "Gazety Krakowskiej" w liście do redakcji zdradził, iż otrzymał mandat z powodu przerwy technicznej w banku.

REKLAMA





Jednak Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne nie uznaje reklamacji - mimo zakupionego biletu dobowego, przedstawienia jego nabycia w aplikacji i oficjalnej informacji z banku, iż miał on w danym czasie przerwę techniczną
- napisał mężczyzna.


Zobacz wideo Student o sytuacji mieszkaniowej w Warszawie:



Problemy pasażerów z biletami mobilnymi
Po nagłośnieniu spraw w mediach, zainteresował się nimi Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie. I jak przekazali jego przedstawiciele, zmiany dotyczące biletów mobilnych uwzględniono w projekcie uchwały. Nie był on jednak jeszcze procedowany przez urzędników.
Problemy z biletami mobilnymi dotyczą nie tylko mieszkańców Krakowa. Tego typu historie zdarzają się dosyć często w różnych polskich miastach. Przypominają, iż w tym przypadku należy zachować jeszcze większą ostrożność niż jeżeli jesteśmy posiadaczami tradycyjnych biletów papierowych lub kart miejskich.
"Kontroler nie chciał słuchać wyjaśnień"
Magda jakiś czas temu dostała mandat w Warszawie, gdyż jak twierdzi, internet w jej telefonie działał za wolno. - Do automatu w autobusie była kolejka, więc postanowiłam kupić bilet w aplikacji. Niestety połączenie internetowe było znacznie wolniejsze niż zazwyczaj. Przez to w czasie kontroli otrzymałam mandat - wspomina. - Kontroler nie chciał słuchać moich wyjaśnień. Dodatkowo fakt, iż stałam blisko drzwi, uznał za dowód, iż chciałam przed nim uciec - dodaje.



Podobne doświadczenia ma za sobą Agata. - Nie mogłam dostać się do automatu na przystanku, bo była ogromna kolejka. Zaczęłam kupować bilet w aplikacji, ale podjechał tramwaj, więc gwałtownie wsiadłam, bo spieszyłam się do pracy. To był jednak ogromny błąd, który kosztował mnie ponad 260 złotych - opowiada.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, przy Agacie staną kontroler. - Pokazałam mu ekran, żeby widział, iż już zapłaciłam. Niestety nie zdążyłam jeszcze zeskanować kodu QR w autobusie. Oczywiście otrzymałam mandat. Od tego czasu radzę wszystkim, by bilety kupowali dużo wcześniej i skanowali kody od razu po wejściu. U mnie zdecydowała chwila nieuwagi. choćby gdy próbowałam odwoływać się w tej sprawie, usłyszałam, iż bilet w aplikacji zawsze należy kupować przed wejściem do pojazdu - wspomina.


Z kolei w przypadku Marzeny problemem okazało się kilkuminutowy postój metra. - Kupiłam 20-minutowy bilet w aplikacji i wsiadłam do metra. To był przejazd na trasie, którą doskonale znam. Zwykle trwa od 16 do 18 minut - zdradza. Jednak tym razem pojazd stanął na kilka minut pomiędzy stacjami. - Nie miałam już środków w portfelu na aplikacji, więc musiałam doładować konto. Niestety w pociągu nie było połączenia z internetem - opowiada Marzena. I jak dodaje, tym razem przejazd zajął aż 22 minuty.
- Gdy wysiadłam z metra, na stacji zatrzymał mnie kontroler. Oczywiście moje tłumaczenia zupełnie go nie interesowały. Usłyszałam tylko, iż dla świętego spokoju, powinnam kupować bilety 75-minutowe. I w sumie po czasie mogę przyznać mu racę. W Warszawie są one kilka droższe, a w takich sytuacjach, jak ta moja, mogą zaoszczędzić nam nerwów - kończy.



Czy otrzymałaś/otrzymałeś kiedyś mandat w komunikacji miejskiej? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania artykułu.
Idź do oryginalnego materiału