**Dziennik osobisty**
Gdy powiedziałem rodzicom, iż chcę ich poznać z moją dziewczyną, bardzo się ucieszyli. Mama i tata od dawna rozumieli, iż ich syn kiedyś musi się usamodzielnić, założyć własną rodzinę. W końcu nie jest już dzieckiem niedługo skończy 25 lat. To odpowiedni wiek na poważny związek.
Mieszkałem z rodzicami, ale nie dlatego, iż byłem maminsynkiem czy brakowało mi pieniędzy na wynajem. Oszczędzałem na własne mieszkanie, nie chciałem brać kredytu. Rodzice mnie wspierali. Żyliśmy w przestronnym mieszkaniu, każdy miał swoją przestrzeń. Nie wtrącali się w moje sprawy, nigdy nie wymagali tłumaczeń, dlaczego wróciłem późno.
Nie byłem też roszczeniowy. Nie oczekiwałem, iż mama będzie mi gotować czy prać. Wszyscy żyliśmy wygodnie, a przy tym udało się odłożyć trochę złotych. I wtedy pojawiła się ona pierwsza dziewczyna, którą postanowiłem przedstawić rodzicom.
Co przygotować na obiad? zapytała mama. Co lubi twoja Weronika?
Mamo, nie rób nic specjalnego. Dba o figurę uśmiechnąłem się. Nie je smażonego ani tłustego, nie pije alkoholu.
No, szlachetnie odparła mama. Dobrze, zrobię coś lekkiego.
Weronika spodobała się im. Była inteligentna, wykształcona. Prawda, prawie nic nie jadła, a mamę trochę zirytowało, gdy odmówiła spróbowania lekkiego deseru, który przygotowała. Twierdziła, iż cukier to zło i wszyscy powinni o tym pamiętać.
Przy okazji zauważyła, iż warto wymienić obicie kanapy.
Remont macie piękny, ale kanapa wygląda na podrapaną. To niedroga sprawa, mogę podać namiary.
Oczywiście, nie było w tym nic złego. Tyle iż do tej pory mama choćby nie myślała, iż to problem. Kanapa miała tylko kilka niewielkich zadrapań gdy nasz kot Mruczek był mały, czasem próbował swoich sił. gwałtownie jednak zrozumiał, iż to nie miejsce na takie zabawy. Gdy się nie przyglądałeś, ledwo je było widać.
Ale kiedy Weronika wyszła, mama wpatrywała się w tę kanapę. Te kilka śladów nagle rzucało się w oczy.
Poza tym Weronika była miła i sympatyczna. Zachowywała się uprzejmie, dziękowała za gościnę, więc rodzice uznali, iż nie ma co się przejmować jej uwagami. Miała dobre intencje. A dieta to sprawa osobista nie warto narzucać nikomu swoich zasad.
Minęło kilka miesięcy, gdy postanowiłem porozmawiać z rodzicami.
Mamo, tato, chcę się wyprowadzić do Weroniki. Kocham ją, chcemy być razem.
Rodzice wymienili spojrzenia. Wydawało im się, iż to zbyt szybko. Z drugiej strony to nie ich decyzja.
Rozumiem, iż może być wam niewygodnie, gdybym przyprowadzał ją tutaj. To nie w porządku. Wezmę kredyt na mieszkanie. Mam już połowę kwoty, raty nie będą wysokie.
No, skoro tak chcesz skinęła mama.
Tak. Ale mieszkanie, które znalazłem, wymaga remontu. Czy możemy z Weroniką zostać u was miesiąc, dopóki nie skończymy?
Oczywiście, synku zgodziła się mama. Sądziła, iż to nic strasznego. Weronika im się podobała.
Wkrótce Weronika się wprowadziła. Przyjęli ją ciepło, mówili, żeby czuła się jak u siebie.
To tylko zwykła grzeczność, ale Weronika potraktowała to dosłownie. I tu zaczęły się kłopoty.
Gdy mama nie znalazła oleju słonecznikowego, zapytała:
Weroniko, nie widziałaś, gdzie jest olej?
Wyrzuciłam uśmiechnęła się.
Dlaczego?
Pomyślałam, iż lepiej zacząć jeść zdrowiej. A szczerze mówiąc, zapach smażonego mnie odrzuca.
Mama westchnęła. Może i miała rację, ale oni przywykli do innego stylu życia. Tata uwielbiał kotlety, a cała rodzina lubiła smażone ziemniaki.
Weroniko, wybacz, ale my tak jemy. Nie zmuszam cię, ale i ty nie zmuszaj nas.
Przepraszam, nie chciałam spuściła wzrok. Tylko martwię się o zdrowie.
Mama poczuła się niezręcznie.
To piękne, ale nie zmieniaj nas.
Dobrze, rozumiem.
Mama kupiła nowy olej, ale teraz, za każdym razem gdy smażyła, czuła się winna.
To był dopiero początek. Pewnego dnia wróciła z pracy i zobaczyła, iż w salonie zniknęły jej ulubione zasłony. Zastąpiły je jakieś szare, przezroczyste.
Gdzie zasłony? spytała Weronikę.
Były już przestarzałe. Zastąpiłam swoimi, możecie je zatrzymać. Od razu jaśniej, prawda?
Mama ciężko westchnęła. Nie jaśniej smutno i szaro.
Weroniko, lubiłam stare. Gdzie są? Mam nadzieję, iż nie wyrzuciłaś?
Nie odparła. Ale myślałam, iż wam się spodobają.
To nie mój gust powiedziała łagodnie. Zabierz je.
Później okazało się, iż zniknęła też część talerzy. Mama wiedziała, kto to zrobił.
Były już stare, podarujemy wam nowe. Nie wypada podawać gościom jedzenia na różnych talerzach. Aha, zamówiłam tapicera, który wymieni obicie waszej kanapy. Wybrałam materiał mam dobry gust.
Mama wrze










