Gdy dziś zerkamy na horoskop, rzadko myślimy o tym, iż czytamy system wymyślony tysiące lat temu przez ludzi, którzy wierzyli, iż bogowie mieszkają w chmurach. A jednak ten system przetrwał upadki imperiów, zmiany religii i rewolucję naukową.
Mezopotamskie początki, czyli co doprowadziło do powstania horoskopu
Wbrew popularnej opinii, to nie Egipcjanie ani Grecy jako pierwsi zaczęli nadawać nazwy gwiazdozbiorom. Ten zaszczyt przypada Sumerom i Babilończykom, którzy żyli na terenach dzisiejszego Iraku, gdy większość Europy dopiero uczyła się, jak rozpalić ogień.
Sumerowie, żyjący około 4 tysiące lat temu, byli niesamowitymi obserwatorami nieba. Bez teleskopów, bez niczego poza własnymi oczami dostrzegali na niebie kształty i układali z nich historie. Co ciekawe, na początku tych gwiazdozbiorów było znacznie więcej niż 12. Sumeryjskie konstelacje były pierwotną inspiracją, ale to Babilończycy ustandaryzowali podział zodiaku.
Babilońska matematyka
Prawdziwa rewolucja przyszła około 500 lat p.n.e., gdy babilońscy astronomowie wymyślili coś naprawdę sprytnego. Patrzyli na drogę, jaką Słońce pokonuje po niebie w ciągu roku i podzielili ją na 12 równych części - po 30 stopni każda. I tak pojawił się zodiak, który znamy do dziś.
Ten podział nie wziął się znikąd - wynikał z obserwacji, iż księżyc robi pełną pętlę po niebie w mniej więcej miesiąc, a tych miesięcy w roku jest około dwunastu. Problem polegał na tym, iż prawdziwe gwiazdozbiory na niebie są nierówne. Babilończycy więc niektóre "przycięli", inne "rozciągnęli", żeby pasowały do ich matematycznej układanki.
Z Babilonu do Grecji
System dotarł do Grecji dzięki Aleksandrowi Wielkiemu, który nie tylko podbił pół świata, ale też dał początki dla globalizacji, mieszając wiedzę Wschodu i Zachodu. Grecy nazwali wszystko po swojemu i dodali dużo własnych mitów. Najważniejszą postacią był tu niejaki Klaudiusz Ptolemeusz, który w II wieku spisał całą tę wiedzę w dziele "Tetrabiblos".
Kosmiczna zmiana, czyli o tym, iż ułożenie gwiazdozbiorów nie jest już takie samo
Znaki zodiaku, których używamy dziś, już dawno rozjechały się z rzeczywistym położeniem gwiazdozbiorów na niebie. To przez zjawisko zwane precesją - nasza planeta podczas obrotu wokół własnej osi lekko się odchyla. Jeden pełny cykl tego odchylania trwa jakieś 26 tysięcy lat. Efekt? Gdy starożytni tworzyli znaki zodiaku, Słońce faktycznie było w gwiazdozbiorze Barana podczas wiosennej równonocy. Dziś w tym samym momencie jest już w Rybach, a za kilkaset lat przesunie się do Wodnika. Co więcej, astronomowie odkryli, iż Słońce zahacza też o trzynasty gwiazdozbiór - Wężownika.
Astrologia vs astronomia
Współcześni astrologowie oczywiście wiedzą o tych wszystkich problemach. Dlatego większość z nich używa tzw. zodiaku tropikalnego, który opiera się na porach roku, a nie na tym, gdzie faktycznie jest Słońce względem gwiazd.
Dla astrologów liczy się symbolika - ważne, iż gdy Słońce wkracza w Barana, zaczyna się wiosna (przynajmniej na północnej półkuli), a nie to, jakie gwiazdy akurat świecą za nim. To, co kiedyś było mapą nieba, dziś jest bardziej jak symboliczny język opisujący cykliczność natury i życia.