Księżniczki do wieży… i nie wychodzić…

tomeknawrocki.pl 1 rok temu

Rozmawiałem kiedyś z dziewczyną w klubie, miała może dwadzieścia parę lat, typowa gadka przy barze. W jakiś stopniu zeszliśmy na tematy damsko – męskie. Kiedy zapytałem, czego tak naprawdę chciałaby od faceta, usłyszałem, iż w sumie to, żeby miał fajne auto, porsche na początek może być, żeby pokazał jej świat, bo lubi podróże, żeby miał fajne duże mieszkanie i spędzał z nią dużo czasu. Kurwa. Ja pamiętam swoje pierwsze porsche, ale ono nowe nie było, a w tamtym czasie marzyłem o tym, żeby przespać przynajmniej jedną noc w wymiarze 3 lub 4 godzin, bo był zapierdol, o to mi chodzi…

Lubisz bajki? Zajebiste są prawda?

W bajkach, kiedy rodzice mieli już dosyć rozkapryszonej dziewuchy w zamku, to zamykali ją w więzy, gdzieś na krańcach królestwa, zalewali wszystko dookoła lawą i gdyby chciała wrócić, to stawiali tak jeszcze smoka. To dawało gwarancję spokoju. Ona tam siedziała, haftowała, spała, nudziła się i robiła inne księżniczkowe rzeczy. Szczerze, nie mam kurwa pojęcia, co tam robiła.
Za jakiś czas rodzice orientowali się, iż warto się jej pozbyć na stałe i niech męczy się z nią ktoś inny. W tym celu organizowali turniej albo wysyłali posłańców, iż w takim a takim zamku jest księżniczka do wzięcia. Warunek ubij smoka i wchodzisz na gotowe, gdyby nikt się nie skusił, to dorzucali pół królestwa. Chociaż uważam, iż tam na bank, małym druczkiem, było napisane, iż nie ma prawa zwrotu.
I jak to w bajkach bywa, znalazł się wariat, który na to poleciał. Wpadł do zamku, zajebał smoka, wszedł z drzwiami do komnaty, ofiarował jej swoje serce, a ona, iż chłopa dawno nie widziała, pokochała go całym serce od razu, albo oddała mu się od razu, zależy jaka bajka.

Bajki bajkami, ale uważam, iż ich naleciałości są odczuwalne i w dzisiejszych czasach. Tyle, iż księżniczka nie siedzi w wieży, tylko mieszkaniu wynajętym przez rodziców, ma prawo do wychodzenia, zwykle w weekendy do klubu, nie haftuje, tylko pstryka foty na instagrama lub nagrywa tik – tok’i. Na też zdecydowanie większy ogląd na potencjach księciuniów…
Co do wymagań pewnie za bardzo się nie zmieniły i są podobne jak z przytoczonej przeze mnie historii w klubie. W skrócie… Bądź miły, zadbaj o mnie, zadbaj o dom, doceniaj, iż nic nie robię, przyjedź, odwieź, zabierz na wakacje, zrób kolacje, zabierz na kolację, miej dla mnie czas, doceniaj czas ze mną, nie pozwól, żebym się martwiła o cokolwiek… To duży skrót…

I teraz tak, ja naprawdę nie mam nic do księżniczek, niech sobie żyją w swoim posypanym brokatem świecie. Jestem pod tym względem tolerancyjny w chuj, jednak uważam, iż tolerować to niekoniecznie znaczy znosić czy przebywać w otoczeniu.
Jednak pośmiać się chyba mogę prawda?
A raczej chciałbym w pewien sposób zweryfikować kilka pytań, które mam w głowie.

Księżniczki czekają na tego jedyne, który da im wszystko, ale czy one same z siebie, mogą dać coś więcej niż tylko dupy?

Znowu jestem wulgarny, wiem, ale przy tym uroczy też bywam.

We własnym mniemaniu każda z koronowanych głów, a koronowały się same, wierzy w to, iż jest wyjątkowa i każdy powinien się o nie zabijać.
Tyle, iż jest wielu gości, którzy naprawdę mają IQ wyższe niż ameba i do tego są poukładani, zaradni, daj Bóg przystojni i ogólnie świetnie odnajdują się w życiu.

I tutaj pada pierwszy strzał, który narusza koronę ułożoną na idealnej główce każdej księżniczki. Czemu akurat ktoś taki miałby zwrócić uwagę na kogoś, kto osiągnął doktorat z dziedziny leżenia i pachnienia.
Czy ktoś taki ma ochotę spełniać zachcianki i wysłuchiwać żali jej kurewskiej mości…
Bo skoro masz wymagania, to licz się z tym, iż ktoś może mieć podobne wymagania względem Ciebie. o ile szukasz „idealnego faceta”, to w jakim stopniu ty jesteś „idealną kobietą”?
Owszem możesz siedzieć i czekać aż książę podjedzie pod okno, zawoła, wejdzie, porwie, ale jest duża szansa, iż jak zobaczy, kogo porwał, to gwałtownie odniesie na miejsce.
Ty oczywiście po wielu nieudanych próbach stwierdzisz, iż faceci to chuje i nikt nie zasługuje na to, by grzać się i przebywać w obliczu Twego majestatu, ale choćby ty z czasem dostrzeżesz, iż blask już nie ten, a brokat przestał się świecić. Potem oczywiście możesz stwierdzić po raz kolejny, iż faceci na jakiś trafiasz lecą tylko na Twoje wdzięki, ale uwierz mi, iż przyciągasz to, czym kusisz, iż skoro masz do zaoferowania tylko ciało, to znajdą się w Twoim otoczeniu tylko koneserzy ciała, często jednorazowi zdobywcy…
Taka prawda.
Jednak mało kto wspomina w królewskich kronika dzisiejszych czasów, o tym, iż księżniczki i księciunie (bo tacy też są…) skądś się wzięli.
Tak!

Spójrzmy, kto sprawił, iż są, jacy są, iż ciągle wrzeszczą, iż wszystko im się należy, iż świat ma leżeć u ich stóp, iż każdy ma się kłaniać, iż muszą mieć wszystko na już, od razu i najlepiej bez wysiłku…

Właśnie! Królewska para! Któż inny jest odpowiedzialny za wychowanie takich, a nie innych mężczyzn czy kobiet…
No przecież nie ja.

Zatem trochę stając w obronie, chociaż wciąż w dużej mierze mi to zwija, potomków wszystkich królewskich par, za to, kogo my dzisiaj spotykamy w życiu, odpowiedzialni są właśnie rodzice, którzy swoją postawą, swoimi naukami (nie wszyscy, nie wkurwiajcie się) wychowali takie, a nie inne roszczeniowe pokolenie.

Coś wynika z czegoś.

Nie ma ludzi idealnych, nie ma związków idealnych, ale jest coś takiego jak praca nad sobą i praca nad relacją.
Zdrowa wzajemność, bo nigdy nie jest tak, iż jest po równo. Czasem ktoś daje z siebie więcej, a potem druga osoba równoważy to, dając coś od siebie. Nie ma tak, iż dostajesz to, co włożyłeś. Ludzie mają inne wartości, do innych rzeczy przywiązują uwagę, na co innego zwracają uwagę. Jednak to jest piękne, bo stwarza pole do kompromisów, do wzajemnego budowania we dwoje.
I jeżeli, o ile naprawdę czujecie się relacji spełnieni i szczęśliwy, no to kurwa! Mamy to!
Jeżeli jesteś z kimś i czujesz się dobrze, o ile jesteś z kimś i cieszysz się każdym dniem, razem pokonujecie przeciwności, to powtórzę! Kurwa! Mamy to! A raczej wy macie.

Miłość to nie jest przeciąganie liny, to stawianie na siebie nawzajem, ale przy wzajemnym szacunku i wracaniu uwagi na swoje potrzeby. Inaczej nie gubisz w relacji swojego poczucia własnej wartości, a wręcz przeciwnie umacniasz się w nim, bo druga osoba Cię w tym utwierdza.
Jeżeli czujesz się w związku, jak największa ofiara lub najwybitniejszy pizdeusz, to wybacz, najwyraźniej coś z Tobą nie tak i nie potrafisz obronić własnego zdania. Pora na krok wstecz, bo nie masz zbudowanej relacji ze sobą, zatem nie zbudujesz nigdy relacji z drugim człowiekiem.

Chcesz mieć cudowną osobę przy swoim boku, najpierw ty musisz być cudowną osobą. Chcesz spędzić z kimś resztę życia w szczęściu i miłości, to najpierw zadbaj o to, żeby to szczęście i miłość odkryć w sobie.

No kurwa proste prawda?

Więcej tekstów i wskazówek znajdziesz w moich książkach.

Idź do oryginalnego materiału