Agencja Informacyjna: Krzysztof Inglot dla „Podcast Społecznie Odpowiedzialny”: Pracownicy z Ukrainy są nam bliscy kulturowo i językowo, dobrze odbierają Polskę i przez lata nie było większych problemów we współpracy — inaczej niż w przypadku pracowników z Ameryki Południowej, którzy choćby w krótkim czasie potrafili sprawiać problemy społeczne. Jeszcze trudniejsza jest asymilacja pracowników z państw afrykańskich czy dalekiej Azji.
Spis treści
Krzysztof Inglot: Personel z Ukrainy odpowiadał za 2,7% wzrostu polskiego PKB w ubiegłym roku
Porozmawiamy o różnych aspektach rynku pracy. W Polsce wiele dyskutuje się dziś o cudzoziemskich pracownikach. Pojawiają się głosy o konieczności ograniczenia zatrudniania obcokrajowców. Zacznijmy więc od pytania: jak wyglądałby polski rynek pracy bez cudzoziemców?
Krzysztof Inglot: Trudno to sobie wyobrazić. Od 8–10 lat widzimy stały napływ pracowników spoza Polski: najpierw kilkadziesiąt tysięcy, później kilkaset, a od około ośmiu lat od 1 do choćby 2 milionów osób rocznie. W ubezpieczeniach jest to około 1,2–1,3 mln osób.
Ci pracownicy zapełnili luki na rynku pracy — te miejsca, których Polacy nie chcieli lub nie mogli obsadzić. Gdyby nie oni, wiele obszarów gospodarki po prostu by nie funkcjonowało. Przypomnę badanie Deloitte z ubiegłego roku: sam personel z Ukrainy odpowiadał za 2,7% wzrostu polskiego PKB, co jest ogromną wartością.
Z jakich państw — poza Ukrainą i Białorusią — pracownicy przybywają do Polski najczęściej?
Krzysztof Inglot: Coraz więcej osób przyjeżdża z kierunków azjatyckich — z Indonezji, Wietnamu, Nepalu, Pakistanu. Pojawia się też zaskakująco duża grupa imigrantów zarobkowych z Ameryki Południowej — z plusami i minusami.
Część osób z bardziej odległych państw w ogóle nie trafia do polskiego rynku pracy — wjeżdżają do Polski, ale nie pojawiają się w przedsiębiorstwach. Najpewniej jadą dalej, do innych państw UE.
Krzysztof Inglot: Asymilacja pracowników z państw afrykańskich czy dalekiej Azji jest bardzo trudna
Atmosfera wokół ukraińskich uchodźców i pracowników stała się z różnych powodów mniej przychylna. Pojawiały się sygnały o chęci wyjazdu do Niemiec czy Czech. Czy to zjawisko widać na większą skalę?
Krzysztof Inglot: Nie, nie widać tego w codzienności rynku pracy. Oczywiście są kierunki atrakcyjne finansowo — Niemcy i Czechy. Jednak musimy zrobić wszystko, by do większej emigracji nie dopuścić.
Pracownicy z Ukrainy są nam bliscy kulturowo i językowo, dobrze odbierają Polskę i przez lata nie było większych problemów we współpracy — inaczej niż w przypadku pracowników z Ameryki Południowej, którzy choćby w krótkim czasie potrafili sprawiać problemy społeczne. Jeszcze trudniejsza jest asymilacja pracowników z państw afrykańskich czy dalekiej Azji.
Czy Personal Service sprowadza pracowników z Ameryki Południowej lub Azji?
Krzysztof Inglot: Nie. Podjęliśmy świadomą decyzję — trudną do zrozumienia dla wielu firm w branży — by nie importować pracowników z Azji, Afryki ani Ameryki Południowej. Powody są dwa: ogromne różnice kulturowe oraz problemy komunikacyjne. Przeprowadziliśmy testy na prośbę klientów — i nie wyszły dobrze. W praktyce:
- polscy brygadziści nie mówią po angielsku,
- pracownicy z Azji często również nie mówią po angielsku, mimo deklaracji,
- komunikacja w zakładzie pracy jest wtedy niemożliwa.
Przy pracach powtarzalnych, w zamkniętych zespołach, być może to działa. Ale w zakładach, gdzie potrzebna jest stała komunikacja i wchodzenie w lokalną społeczność, jest to bardzo trudne i niepotrzebne.
Szczególnie iż podaż pracowników z Ukrainy i Białorusi jest dziś wystarczająca.
Krzysztof Inglot: Osoby z Ameryki Południowej są określane jako „gorąca krew”
Wenezuela i Kolumbia mają bardzo wysokie wskaźniki przestępczości. Czy to ma odzwierciedlenie w pracy takich osób w Polsce?
Krzysztof Inglot: Tak, to zauważalne. Osoby z Ameryki Południowej są określane jako „gorąca krew”. Co to oznacza? Że przynoszą ze sobą schematy zachowań naturalne w ich kulturze — np. rozwiązywanie konfliktów siłowo.
Nie zawsze rozumieją, iż w Polsce są inne normy społeczne i prawne. To powoduje napięcia i sytuacje problemowe. Ekonomicznie mogą być dobrymi pracownikami, ale koszt społeczny jest niewspółmierny.
Krzysztof Inglot: Ściąganie pracowników z Ameryki Południowej czy Azji jest bardzo kosztowne
Czy inne firmy z branży stosują podobną politykę?
Krzysztof Inglot: Jesteśmy w zdecydowanej mniejszości — może 2–3 firmy na tysiąc działają podobnie. Na szczęście są to największe podmioty. To pokazuje, iż można inaczej i iż to się opłaca.
Ściąganie pracowników z Ameryki Południowej czy Azji jest bardzo kosztowne. A dziś mamy 56 tysięcy mniej miejsc pracy rok do roku, bezrobocie wzrosło o 0,2% — a więc popyt jest spokojniejszy. Nie ma sensu sprowadzać kogoś z drugiego końca świata na 3–4 miesiące, bo to ekonomicznie i społecznie nie ma uzasadnienia.
A co z powrotami tych osób do państw pochodzenia?
Krzysztof Inglot: To duży problem. jeżeli ktoś sprowadza pracowników z egzotycznych kierunków, powinien zadbać o ich bezpieczny powrót. W przeciwnym razie mogą zasilać czarny rynek lub przemieszczać się dalej po UE.
Krzysztof Inglot: Nie brakuje dziś polskich rąk do pracy
Czy firmy mają obowiązek dopilnowania powrotu pracownika?
Krzysztof Inglot: Nie, takiego obowiązku nie ma. A powinien być. Firma sprowadzająca pracownika powinna raportować Straży Granicznej, iż dana osoba wróciła po zakończeniu umowy.
Czy taki obowiązek mógłby ograniczyć przestępczość lub zapobiec takim sytuacjom?
Krzysztof Inglot: Tak. Koszty społeczne asymilacji pracowników z egzotycznych państw są zbyt duże, by uzasadniały zysk ekonomiczny firm.
Co więcej, nie brakuje dziś polskich rąk do pracy. 20% młodych ludzi w tym roku nie znalazło pracy sezonowej — to sygnał nadpodaży. Widzimy też 2–3 razy więcej CV od polskich pracowników niż rok temu. Dla młodych praca sezonowa w Polsce jest dziś tak samo opłacalna jak wyjazd za granicę.
Krzysztof Inglot: Nowoczesne teorie ekonomiczne — promowane m.in. przez Jana Pawła II — mówiąc o równowadze i prowadzeniu biznesu tak, by nie szkodzić innym
Czy można uznać, iż firmy sprowadzające pracowników z niebezpiecznych regionów nie są społecznie odpowiedzialne?
Krzysztof Inglot: Biznes nie polega wyłącznie na maksymalizacji zysku.
Są nowoczesne teorie ekonomiczne — promowane m.in. przez Jana Pawła II — mówiące o równowadze i prowadzeniu biznesu tak, by nie szkodzić innym.
Można budować rynek pracy bez sprowadzania ludzi z kierunków, które mogą generować ryzyko społeczne. W mojej ocenie — to całkowicie niepotrzebne.
Krzysztof Inglot: Młodzi po studiach powinni zarabiać nie 5,5 tys., ale 8–10 tys. zł
Jak wygląda przyszłość rynku pracy? Jakie zmiany widać?
Krzysztof Inglot: Mamy w tej chwili wysoki wzrost PKB i stabilny rynek pracy. Bezrobocie jest jednym z najniższych w UE.
Ale musimy patrzeć długoterminowo. Obserwujemy:
- zgłoszenia do zwolnień grupowych — ponad 70 tys. osób w czerwcu, 5,5 tys. w lipcu,
- problemy w niemieckiej gospodarce (automotive, chemia),
- ryzyko spadku popytu na polski eksport.
Musimy inwestować — w R&D, energetykę (atom), infrastrukturę (autostrady, CPK), nowoczesne technologie — by za 5–10 lat tworzyć dobrze płatne miejsca pracy.
Młodzi po studiach powinni zarabiać nie 5,5 tys., ale 8–10 tys. zł. To możliwe przy inwestycjach w nowoczesne sektory.
Krzysztof Inglot: Nasi informatycy tworzą czołowe firmy AI — ale robią to za granicą
A co z robotyzacją i sztuczną inteligencją?
Krzysztof Inglot: Mamy świetnych młodych ludzi, zdobywających nagrody na światowych konkursach matematycznych. Nasi informatycy tworzą czołowe firmy AI — ale robią to za granicą.
Musimy rozwijać polskie R&D i własną sztuczną inteligencję. Robotyzacja i AI już dziś wypierają zawody. Według Barometru Polskiego Rynku Pracy ponad 17% pracowników zna kogoś, kto stracił pracę przez AI lub roboty — to nie teoria, ale praktyka.
Problemem jest cena energii — jedna z najwyższych w UE — co ogranicza robotyzację w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa pochodzi z kanału Podcast Społecznie Odpowiedzialny.
Podcast realizowany w ramach zadania publicznego „Rozwój Misyjny i Instytucjonalny Fundacji im. XBW Ignacego Krasickiego”, finansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.
Kim jest Krzysztof Inglot?
Krzysztof Inglot jest menadżerem strategicznym, ekspertem HR oraz rynku pracy z ponad 25-letnim doświadczeniem zdobytym w dużych grupach kapitałowych m.in. Work Service SA oraz Personnel Service SA, którego jest założycielem. Prowadzi projekty restrukturyzacyjne w obszarze zarządzania i zasobów ludzkich dla kluczowych firm w Polsce.
Autor komentarzy i wypowiedzi eksperckich w mediach o bieżącej sytuacji na rynku pracy. W 2013 roku nabył uprawnienia do pełnienia funkcji Mediatora Międzynarodowego i Arbitra. W 2015 roku dołączył do zespołu ekspertów Centrum Badań i Analiz Pracodawców RP, a w 2020 roku objął funkcję Przewodniczącego Platformy HR oraz członka Rady Pracodawców RP.
Jest absolwentem Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu na wydziale Zarządzania i Informatyki. Po ukończeniu studiów otrzymał tytuł Managera Zasobów Ludzkich i ukończył studia podyplomowe z Zarzadzania Zasobami Ludzkimi oraz Zarządzania Działem Handlowym. Laureat Wektora 2019.
AI Wywiady / Zródło: Fundacja XBW Ignacego Krasickiego – Podcast Społecznie Odpowiedzialny / Na zdjęciu Krzysztof Inglot – fot. Raport CSR













