Krótkie strzały #18: Czasami dobrze jest przegrać

blog.fabiankoziolek.pl 19 godzin temu
Czas czytania: 4 min.

Kilka razy w życiu byłem zakochany. Na poważnie. Z idealizowaniem dziewczyny i innymi stanami występującymi w takich sytuacjach. Praktycznie na każdym etapie nauczania (podstawówka, gimnazjum, liceum, studia) miałem jakiś obiekt westchnień.

Nic wyjątkowego. Dużo facetów miało podobnie.

W takim razie dlaczego o tym wspominam? Bo jeden z tych przypadków był wyjątkowy. A wyjątkowy był dlatego, iż na studiach po raz pierwszy zdecydowałem się coś zrobić z tym całym zakochaniem. Podjąć jakąś akcję.

Chodziło o ładną, drobną, brązowooką brunetkę — dziewczynę, która w gruncie rzeczy odhaczała wszystkie moje preferencje, jeżeli chodzi o wygląd. Nic więc dziwnego, iż nie musiała się szczególnie starać, żeby wpaść mi w oko. A teraz, po latach, trudno mi choćby przypomnieć sobie jej twarz. Zabawne, jak to działa, bo wtedy wydawała się tą jedyną.

Tak czy inaczej przez parę lat chodziliśmy razem na studia i pod koniec tej wspólnej przygody zdecydowałem się spróbować u niej swoich sił. Zagrałem w otwarte karty.

I…

…dostałem kosza.

Porażka.

Byłem wtedy w pierwszej połowie lat dwudziestych i mam w tej sprawie do powiedzenia tyle: to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły mi się w życiu. Poważnie.

Już tłumaczę, dlaczego tak myślę.

Po pierwsze, od razu wyleczyłem się z zakochania i wątpliwości z nim związanych, które strasznie mnie wtedy męczyły. Poczułem się, jakbym wreszcie zrzucił z siebie ogromny ciężar utrudniający mi życie.

Po drugie, dało mi to do myślenia. Tutaj kryje się główny morał tego krótkiego tekstu. Bo kiedy coś ci się nie udaje (i jesteś rozsądnym człowiekiem), zaczynasz zastanawiać się, dlaczego ponosisz klęskę. Następnie wyciągasz wnioski. I finalnie zaczynasz wprowadzać do swojego życia niezbędne poprawki.

Oczywiście niektórzy wybierają inną ścieżkę. Nienawiści, obrazy i użalania się nad sobą. Ja też mógłbym tę dziewczynę wykląć od najgorszych i zwalić całą winę na nią (albo na kobiety w ogóle), ale — chwała Bogu — nigdy nie byłem szczególnie mściwym, pamiętliwym czy nienawistnym człowiekiem.

Po trzecie, czasem zastanawiam się, co by było, gdyby dziewczyna się wtedy zgodziła i odpowiedziała pozytywnie na moje zaloty. I wiesz co? Za każdym razem dochodzę do wniosku, iż byłby to dla mnie wyrok śmierci w zawieszeniu. Dostałbym to, czego chciałem “najbardziej na świecie”, więc nie miałbym żadnej motywacji, żeby cokolwiek w sobie zmienić/naprawić.

Ponadto nasza bliższa znajomość prawdopodobnie i tak nie trwałaby długo, bo w tamtym czasie nie nadawałem się do żadnego związku.

W gruncie rzeczy powinienem dziewczynie podziękować, bo jej odrzucenie stało się jednym z motorów napędowych mojej drogi do męskości. Pisałem już o tej podróży wielokrotnie, choćby ostatnio, więc odsyłam po więcej do innych tekstów.

Około roku — tyle potrzebowałem, żeby zmienić się z człowieka błagającego o uwagę w człowieka zwracającego uwagę.

Dlatego czasem dobrze jest przegrać. I nie dotyczy to wyłącznie relacji męsko-damskich.

W każdym obszarze działalności ludzkiej porażki są dobrym miejscem do nauki.

Jak to mówił Roosevelt:

Nie liczy się krytyk; nie ten, kto wskazuje, jak silny potknął się,
ani ten, kto mówi, jak można było zrobić coś lepiej.
Zasługa należy do człowieka, który rzeczywiście stoi na arenie,
którego twarz zmazana jest kurzem, potem i krwią;
który walczy dzielnie; który błądzi, który raz po raz ponosi porażki,
bo nie ma wysiłku bez błędów i potknięć;
lecz który naprawdę stara się dokonać czynów;
który zna wielkie uniesienia, wielkie oddanie;
który poświęca się sprawie godnej;
który w najlepszym razie, na końcu, zna triumf wielkiego osiągnięcia,
a w najgorszym, jeżeli ponosi klęskę, to przynajmniej ponosi ją, ryzykując śmiało,
tego miejsce nigdy nie będzie wśród zimnych i lękliwych dusz,
które nie zaznały ani zwycięstwa, ani porażki.

Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeżeli uznaliście tekst za interesujący i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.

Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.

Zdjęcie wpisu autorstwa Tsvetoslav Hristov z Unsplash

Dowiedz się więcej:

Krótkie strzały #17: Nieporozumienie z miłym facetem
Niezależność jako fundament męskiej natury
Wesprzyj bloga i pomóż mi pomagać innym! Kliknij przycisk i postaw mi kawę!

Zajrzyj też na:

  • Facebooka (gdzie najszybciej pojawia się info odnośnie artykułów lub ich braku)
  • Twittera (gdzie wrzucam luźniejsze i nieraz zabawne komentarze polityczno-społeczne)
Idź do oryginalnego materiału