Niedawno napisałem o nieszczęsnych motorniczych, którzy cierpią z konieczności ciągłego dzwonienia na niezdyscyplinowanych użytkowników ulic. Tym razem będzie o cierpieniach mieszkańców ulic po których jeżdżą dzwoniące tramwaje.
Krakowski dziennik „Nowa Reforma” zamieścił w numerze z 29 marca 1901 następującą notatkę:
Z szybkością pociągu osobowego pędzi tramwaj elektryczny po ulicach Krakowa, tak, iż cudem tylko uniknięto dotąd śmiertelnych wypadków. To jedna wada naszej nowej kolei elektrycznej. Oprócz tego to ciągłe uderzanie w dzwon alarmowy przez motorowego tramwaju — stało się wprost nie do wytrzymania. Od świtu, odkąd tramwaj wyrusza na miasto, do godziny 10 w nocy bez ustanku razi w uszy, rozstraja nerwy, niepokoi i przestrasza ten ciągły głos dzwonka. Opowiadano nam, iż bardzo wiele rodzin, zamieszkałych przy ulicach, którędy tramwaj przechodzi, powymawiały mieszkania, przenosząc się poza plantacye [ówczesna nazwa krakowskich Plantów], nie mogąc znieść ciągłego dzwonienia, niedozwalającego choćby w zamkniętych mieszkaniach ani myśli zebrać zdrowemu człowiekowi, nie mówiąc już o osobach chorych. A jest przecie na to taki prosty środek. Zwolnić bieg tramwaju i dzwonek zastąpić świstawką, używaną tylko w razie potrzeby, tj. wtedy, gdy przez tor tramwaju ktoś przechodzi i trzeba skłonić go do ustąpienia. Możeby dyrektor kolei elektrycznej p. Mussil uwzględnił słuszne wymagania mieszkańców miasta
Tramwaje elektryczne zaczęły kursować w Krakowie w marcu 1901, mniej więcej na 2 tygodnie przed publikacją tej notatki. Pan Mussil, do którego skierowana jest prośba o interwencję to Leopold Maksymilian de Mussilan Mussil, dyrektor krakowskich tramwajów w latach 1885-1901.
Oto mapa krakowskich tramwajów z czasów Leopolda Mussila:
A tak wyglądał krakowski Rynek Główny z tramwajami, których dzwonki irytowały mieszkańców