Koszmar w turystycznym raju Polaków. Setki karaluchów biegało po ulicach i restauracjach

g.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: istock/Balate Dorin, pixabay/PublicDomainPictures


Jeśli w najbliższym czasie planujesz urlop na Teneryfie, lepiej spakuj do walizki preparaty na owady. Lokalne miejscowości walczą z plagą karaluchów. Szkodniki wyszły na ulice po tym, jak w miejskim systemie kanalizacyjnym przeprowadzono nieudolną fumigację.
Wyspy Kanaryjskie uważa się za wakacyjny raj, który niemal przez cały rok jest pełen turystów. Przyjezdni doceniają to miejsce za piękną pogodę, bajeczne widoki i niepowtarzalny klimat, jednak nie zawsze jest tam tak kolorowo. Przed wyjazdem na urlop warto sprawdzać lokalne wiadomości, ponieważ teraz mieszkańcy mają spory problem. Ulice, mieszkania i hotele w niektórych miejscowościach są pełne karaluchów. Pojawiły się też komary przenoszące groźnego wirusa.

REKLAMA







Zobacz wideo W Chinach każdego dnia owady zjadają tony śmieci



Na co uważać na Wyspach Kanaryjskich? Ta sytuacja wymknęła się spod kontroli
Plaga karaluchów wypełza na ulice Teneryfy w czwartek 16 stycznia. Mieszkańcy i turyści przebywający w lokalnych kawiarenkach nagle zauważyli masę robaków wychodzących ze studzienek, a choćby kanalizacji. Największy problem pojawił się w miasteczku Los Abrigos, jednak dotknął również okoliczne miejscowości. Wszystko za sprawą rutynowej fumigacji miejskiego systemu kanalizacyjnego. Polega ona na zwalczaniu szkodników chemicznymi substancjami w formie dymu, pary lub gazu. Jak podaje portal Canarian Weekly, choć procedura została przeprowadzona przez firmę zakontraktowaną przez lokalny samorząd, to nie obyło się bez komplikacji. Fumigacja rozpoczęła się o godzinie 11, czyli w najbardziej ruchliwej porze dnia, kiedy kawiarnie i restauracje w pobliżu portu pękają w szwach od nadmiaru gości. Nagle w lokalach zapanował chaos.
Zobacz też: Turyści w Rzymie mogą mieć problem z meldunkiem. Weszło nowe prawo


Czy na Kanarach są karaluchy? Mieszkańcy są wściekli na lokalne władze
Jak relacjonują turyści i właściciele lokali, w pewnym momencie z kanałów zaczęły wychodzić liczne gromady karaluchów. Biegały po ulicach, a choćby wchodziły na stoły. Goście byli przerażeni, a pracownicy chwycili za miotły, by odgonić owady. Warto przypomnieć, iż karaluchy są wszystkożerne. Nic zatem dziwnego, iż pokusiły się o zamówienia klientów. Zarówno turyści, jak i mieszkańcy byli wściekli na całą sytuację.

Zamiast zrobić to w nocy lub wcześnie rano, zdecydowali się na fumigację o 11, kiedy firmy były otwarte

- powiedział Rodrigo, kierownik popularnej restauracji El Mirador, cytowany przez Canarian Weekly. Właściciele lokali w Los Abrigos wzywają teraz do zaplanowania kolejnych fumigacji poza godzinami pracy, aby uniknąć dalszych incydentów.
To jednak nie koniec problemów. Hiszpańska część Półwyspu Iberyjskiego walczy z kolei z komarami Culex. Niestety owady roznoszą tam wirusa Sindbis, co potwierdzili już lokalni naukowcy. Wcześniej zmagali się z nimi mieszkańcy prowincji Malaga, Sewilla, Huelva i Kadyks. W zeszłym roku Wyspy Kanaryjskie również walczyły z chmarami komarów, ale egipskich. Ich ugryzienia mogą powodować różne dolegliwości, takie jak ból głowy i wysypkę, dlatego podczas urlopu w tym rejonie warto zachować szczególną ostrożność. w okresie zimowym władze archipelagu prowadzą często chemiczne opryski miejsc lęgu komarów, ponieważ są one bardzo uciążliwe dla mieszkańców i turystów.







Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału