Nadchodzę z kolejnym nieco innym postem, mianowicie kilka dni temu w moje ręce wpadła zupełna nowość z serii kosmetyków niemal 100% naturalnych. Jakże ogromna była moja radość, gdy zobaczyłam, iż jest to UWAGA- produkt polski. Resibo, czyli młoda marka, która z założenia świadomie zajmuje się produkcją kosmetyków wyłącznie ekologicznych, o czym mówi sam design. Generalnie nie liczyłam na jakieś fajerwerki ze strony szaty graficznej produktów typowo eko, bo co można zrobić z materiału całościowo podlegającemu recyklingowi? Jak widać wszystko zależy od strategii, kreatywności i poczucia dobrego smaku. Przyznam się, iż jestem osobą, która wyjątkowo zwraca uwagę na wszystkie wymyślne pudełeczka, ciekawie zaprojektowane flakony perfum, czy choćby ładne torby prezentowe. W głowie układam sobie do czego może posłużyć mi dane opakowanie, bądź jak idealnie wkomponowałoby się te czy tamte pudełeczko w wystroju mojego pokoju. Obserwuje i uśmiecham się na widok takich niby nieistotnych pierdółek, jak nowa szata graficzna kubka od Starbucksa, kiedy myślę, iż zrobię sobie z niego nowy domek dla moich pędzli do makijażu. Taką już mam manię. Kolekcjonuję większość pudełek, słoiczków i wszelkiego rodzaju pojemniczków po zużytych kremach, perfumach itp. Czasem dlatego, iż lubię daną markę i nie mam serca, aby wylądowała w koszu, a czasem dlatego iż niesamowicie urzekł mnie pomysł, w jaki dany produkt został "zrobiony".
Dlatego też właśnie po otwarciu paczki z kremem od resibo, byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Tuba, w której otrzymałam swój nowy krem pod oczy prawdopodobnie posłuży mi jako etui do kompletu moich "turystycznych" -krótszych pędzli do makijażu. Fajnie, ze marka pomyślała o tak zwanej podwójnej funkcjonalności opakowania ;)
Sam produkt; krem pod oczy zawiera jak już wcześniej pisałam
niemal wyłącznie naturalne składniki, a mianowicie; ekstrakty- ze skórki
cytrynowej, kłączy ruszczyka kolczastego, pestek dynii oraz kofeinę. Z
tego co pamiętam, nigdy wcześniej nie stosowałam podobnego w składzie
kremu, więc jestem bardzo interesująca jak moja okropnie wrażliwa skóra
zareaguje na taką mieszankę. Z cieniami pod oczami zmagam się
praktycznie od zawsze (genetyki się nie oszuka ;D), choć pozytywnych
efektów raczej brak. Liczę, iż wybawienie właśnie nadeszło i z tym
maleństwem pokonam niechciane "wory". Od dziś biorę się za testowanie
tej magicznej substancji, a Was zostawiam z kilkoma zdjęciami
kremiku, którego recenzja pojawi się tu już wkrótce!
PS. Dla wszystkich ciekawskich polecam odwiedzić stronę internetową marki, gdzie przeczytać możecie opinie innych zadowolonych bądź mniej zadowolonych klientów oraz dokładnie obejrzeć również te produkty, których próbki uchwyciłam na powyższych zdjęciach -www.resibo.pl