Nieskazitelna cera to marzenie każdej kobiety. Dodaje pewności siebie i sprawia, iż choćby bez pracochłonnego makijażu prezentujemy się dobrze. Niestety, życie to nie bajka. Huśtawki hormonów, testowanie nowych kosmetyków, czy nieodpowiednia dieta lubią odbijać się echem na naszej twarzy. Nieestetyczne wypryski potrafią skutecznie obniżyć samopoczucie. Co zrobić w sytuacji, gdy zwykły korektor nie daje rady? Pora wytoczyć ciężkie działa- kamuflaże!
Dziś przychodzę do Was z recenzją propozycji Catrice. Wiele makijażystek porównuje go do słynnego już kółeczka Kryolanu. Mówi się, iż jego krycie poradzi sobie choćby z tatuażem. Krostki, przebarwienia, czy blizny to dla niego błahostka. Czy rzeczywiście zachwyty są słuszne? Sprawdziłam to na własnej skórze.
O ile w okresie nastoletnim nie mogłam narzekać na stan mojej cery, ostatnie miesiące były pod tym względem naprawdę ciężkie. Z typu suchego moja buzia przetransformowała się w typ mieszany. W związku z tym całkowitej zmianie uległa pielęgnacja mojej twarzy. Zanim jednak do tego doszło, metodą prób i błędów próbowałam leczyć i zapobiegać wszelkim pojawiającym się zmianom. Temu właśnie zawdzięczam fakt, iż przez dłuższy czas moja strefa T przypominała małe pobojowisko. Przyzwyczajona do względnie gładkiej skóry, starałam się za wszelką cenę maskować "nieprzyjaciół". Dziś twarz powoli wraca do normy, a ja mogę podzielić się z Wami kilkoma uwagami na temat kosmetyku, który w kryzysowych sytuacjach był jedynym ratunkiem.
W jednym z filmików popularnej polskiej vlogerki usłyszałam, iż "lepsza tapeta, niż widoczne niedoskonałości". Choć makijażystką jeszcze nie jestem, ogarnął mnie śmiech. Trzy warstwy podkładu utrwalone sypkim pudrem na pewno nie sprawią, iż buzia będzie prezentować się korzystniej. Od tego właśnie mamy kamuflaże. Nałożone jedynie na strategiczne miejsca sprawią, iż wypryski nie będą rzucać się w oczy. Do wyrównania kolorytu całej twarzy wystarczy zaś lekki fluid, czy krem BB.
Zaczynając przygodę z kamuflażami należy pamiętać o jednym. Jest to kosmetyk do zadań specjalnych. Warto obiektywnie ocenić, czy naprawdę potrzebujemy aż tak mocnego krycia. Stosowany codziennie, czy na miejsca szczególnie delikatne, jak skóra pod oczyma, może spowodować lekkie przesuszenia, czy delikatnie zapchać pory. Nie grozi nam to jednak, jeżeli będziemy używać go z umiarem. Stosowany punktowo spisze się rewelacyjnie i posłuży nam przez długi czas. Moje opakowanie mam od blisko roku, a nie zużyłam choćby połowy zawartości. Sama struktura kosmetyku również wpływa na jego wydajność. Porównałabym go do twardego masła, które dopiero pod wpływem ciepła dłoni mięknie i gładko się rozprowadza.
Kamuflaż Catrice występuje w trzech wersjach kolorystycznych. Mój kolor to 010 Ivory i jest to wersja najjaśniejsza. Myślę, iż będzie ona odpowiednia dla większości dziewcząt o typowo polskim typie urody. Ja sama jestem dość blada, a ten odcień bardzo ładnie stapia się z kolorytem mojej twarzy.
Na koniec cena- 13 zł! Dla mnie rewelacja :)
Ciekawostka!
Wielokrotnie zdarzało mi się wykorzystać go w roli bazy pod cienie. Kamuflaż nałożony na powiekę ładnie podbijał kolory i sprawiał, iż makijaż oka utrzymywał się o wiele dłużej!