„Korale z ziemniaków” Poli Esther w Akademickim Centrum Designu

magazynszum.pl 3 miesięcy temu

Magnetyzm fotografii Poli Esther to nieskończenie autentyczne, intymne doświadczenie albo surrealizm intymny. Fotografka w najnowszej realizacji „Korale z ziemniaków” / „Potatoes and Pearls”, rozpoczynając od „Eggs to Apples” (2018), a kończąc na „Notorious Nylons” (2022), wyłania tę cielesną stronę natury kobiety, która wydaje się być niepohamowanym żywiołem, a jednak zanika albo jest zupełnie niewidoczna. W obfitości nieosobistych potrzeb (np. w postaci inteligentnej listy zakupów) czy w masowej antyestetycznej naturze kobiecość jest nielukratywna i przebrzmiała. Gdyby nie postmodowe dzieła Esther, gwałtownie umknęłoby każde dziewczęce wspomnienie.

MARTWE NATURY KOBIET

„Kiedy dorastałam w Polsce w latach 90. nie było obfitości czy przesycenia towarami… Będąc dziewczynką kreatywną z wybujałym sensem własnej ekspresji i indywidualności, komponowałam stroje z czego się dało: z sukienek Mamy, płaszcza Dziadka czy spodni «dzwonów» Taty oraz robiłam biżuterię: korale z pestek jabłek, pestek arbuza, ususzonych makówek, które przez cały czas wiszą na segmencie w mieszkaniu moich rodziców, pokrojonych w kostkę ziemniaków itp.” opowiada Pola Esther. Ziemiopłody w jej fotografiach są oznaką dojrzałej postawy dziewczynki, a później kobiety. „Korale z ziemniaków” to osobiste przeżycie, herstoria, trans egzystencjalny[ref]„Trans egzystencjalny jest takim rodzajem bytowania, w którym udaje nam się istnieć całkowicie” – pisze Joanna Brach-Czaina w książce „Szczeliny istnienia” (J. Brach-Czaina, „Szczeliny istnienia” Warszawa 2018, s. 33).[/ref], odżywcza energia.

widok wystawy „Korale z ziemniaków”, Pola Esther, w Akademickim Centrum Designu, ASP w Łodzi, fot. Jarek Darnowski, dzięki uprzejmości ACD
widok wystawy „Korale z ziemniaków”, Pola Esther, w Akademickim Centrum Designu, ASP w Łodzi, fot. Jarek Darnowski, dzięki uprzejmości ACD

Fotografia i scenografia Esther przybliża moment, kiedy czas drobnych czynności kobiecych urasta do piękna przepysznych gestów odsłaniających ciało obierającej, przecinającej, szykującej, przygotowującej, pestkującej, posługującej, opiekującej, pielęgnującej, czeszącej, układającej kobiety. Doskonałe widać dłonie, palce w biżuterii, paznokcie zatapiające się w miąższu, włosach, rajstopach, soku i surowych obierkach ziemniaków. To obrazek dobrze zapamiętany z dzieciństwa. Esther unosi go do rangi najintymniejszej bliskości, a z każdej sfotografowanej sceny czyni Luwr[ref]Parafraza/odwołanie do słów Edwarda Steichena: „Istnieje w Luwrze cały szereg eksponatów, które gdyby pojawiły się podczas striptizu, uznane zostałyby za pornografię. Ale w Luwrze są dziełami sztuki. Uczyńcie z «Vogue’a» Luwr”: https://www.edwardsteichen.com/, dostęp: 16.06.2024.[/ref]. Scenerie minimalistycznych martwych natur odsłaniają najbardziej rozpoznawalne atrybuty kobiecości.

Powtarzające się kosmetyczne poczynania modelek w różnym wieku to czynności, z którymi są związane choćby całe życie. Nakładanie i zdejmowanie rajstop – takie bezwstydne „obieranie” nóg – uwalniają autentyczną kobiecość. Pojawiają się elementy inwestygacji tożsamości najbliższych poprzez włączenie szczególnych przedmiotów rodzinnych. Wśród scenicznych rekwizytów znajduje się biżuteria Mamy czy buty wykonane manualnie przez Dziadka (ojca Taty). We wnętrzu wykreowanej pokojowej scenerii modelka skupiona, zajęta – ale nieskrępowana – celebruje zmysłowość, seksapil przywołane z nastoletnich dziewczęcych frywolnych rytuałów. Fotografia Esther kokietuje, gloryfikuje, ożywia te czynności, które są próbą identyfikacji z funkcją opiekunki, kierowniczki, żywicielki, kochanki i ekspresją kobiecości.

widok wystawy „Korale z ziemniaków”, Pola Esther, w Akademickim Centrum Designu, ASP w Łodzi, fot. Jarek Darnowski, dzięki uprzejmości ACD
widok wystawy „Korale z ziemniaków”, Pola Esther, w Akademickim Centrum Designu, ASP w Łodzi, fot. Jarek Darnowski, dzięki uprzejmości ACD

PRACA PERFORMATYWNA

Performatywne kosmetyczne akty to dokumenty realnej pracy kobiet, krzątania się, obowiązków związanych z ich ciągłą aktywnością. Fotografie o cukierkowej, pastelowej, fluorescencyjnej kolorystyce – trochę w estetyce snapshot z lat 90. albo autorskiej sesji fashion – ujawniają niewidoczne stanowisko kobiety – nieodpłataną domową pracownicę.

Od wielu pokoleń kobiety próbują uzyskać sprawiedliwy wymiar pracy w stosunku do mężczyzn, jednak według wielu ocen ta sytuacja zupełnie nie ulega zmianie. Nierówność dotycząca płci w systemie emerytalnym czy to, iż kobiety, które są dobrze wykształcone, nie mogą spełniać się zawodowo (np. przez trudność łączenia matczynej opieki z pracą czy brak elastycznego zatrudnienia) – to tylko kilka niezmiennych faktów świadczących o niedostatecznych warunkach pracy kobiet. Niestety wciąż obserwuje się deficyt wielu czynników, które pozwoliłyby na wyrównanie szans płci na rynku pracy (np. brak ruchomych godzin i zadaniowego czasu pracy, form umożliwiających łączenie życia zawodowego z rodzinnym, „banku godzin” dla pracowników i pracownic czy też niedostateczne identyfikowanie potrzeb osób wracających do pracy po urlopie macierzyńskim lub rodzicielskim lub deficyt w zakresie wsparcia psychologicznego i języka inkluzywnego dla pracujących).

Czy performatywny akt pracy – nieodzowna część „prawdziwego życia” i bardzo autentyczny element fotografii Esther – będzie jedynie konwencją, teatralnym aktem lub utartym schematem dla tych, którzy bezwarunkowo nie mogą odciąć się od idylli wiecznych chłopców?

Idź do oryginalnego materiału