Kolejna szansa na miłość

polregion.pl 2 godzin temu

Kasia obudziła się rozpromieniona dziś były jej osiemnaste urodziny. Wiedziała, iż rodzice przygotowali prezent. Nie była pewna co to, ale przeczuwała marzyła o złotym pierścionku z diamentem.

„Córciu, wstawaj, wszystkiego najlepszego! Zobacz, co dla ciebie mamy” mama trzymała w dłoniach małe błyszczące kółeczko, a tata stał obok z dumą.

„Dziękuję, mamo, tato!” poderwała się i natychmiast wsunęła pierścionek na palec. „Jaki śliczny!” Przytuliła rodziców mocno, po kolei. „Ależ to drogie”

„Czyżbyśmy nie mogli sprawić takiego prezentu naszej córce na osiemnastkę? Marzyłaś o tym” powiedział ojciec, gładząc ją po głowie.

„Wstawaj, to nie wszystko! Mamy niespodziankę jedziemy nad morze! Mamy urlop, a ty masz wakacje od studiów” dodała matka.

„Serio? Ależ z was spryciarze! I nic mi nie mówiliście? A co z rzeczami, trzeba spakować”

„Już to zrobiłam, tylko sprawdź, czy czegoś nie brakuje” odparła mama i wyszła z pokoju.

Kasia promieniała. Jedynie deszcz za oknem psul jej nastrój, ale gdy wyszli przed dom, ulewa już ustała. Wrzucili bagaże do samochodu i ruszyli w drogę. Wyjechali na ruchliwą szosę za miastem. Kasia wyobrażała sobie, jak będzie się opalać i pływać, a potem wróci opalona koleżanki będą zazdrościć, zwłaszcza przyjaciółka Ola

Kasia z trudem otworzyła oczy. Spróbowała się podnieść, ale krzyknęła z bólu. Całe ciało paliło.

„Leż, nie ruszaj się” usłyszała głos nieznajomej kobiety w białym fartuchu, poprawiającej jej poduszkę. „Zaraz zawołam lekarza”.

Stał już nad nią starszy doktor w okularach. Ujął jej dłoń i powiedział łagodnie:

„Na drodze był wypadek. Ciężarówka z naprzeciwka uderzyła w wasz samochód”.

„Mamo Gdzie mama i tata? Chcę ich widzieć!” Kasia zalała się łzami.

„Kasiu musisz być silna. Twoi rodzice nie żyją. Ty przeżyłaś cudem”.

„Nie wierzę! Tata zawsze jeździł ostrożnie”

Ale słowa lekarza okazały się prawdą kierowca ciężarówki stracił kontrolę na śliskiej drodze. Kasia długo dochodziła do siebie. Zastrzyki łagodziły ból, ale choćby w półświadomości myślała o rodzicach.

Minęły tygodnie, a ona wciąż leżała w szpitalu. Lekarz nie miał dobrych wieści po dwóch ciężkich operacjach nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. To był kolejny cios. Powoli jednak zaczęła wstawać.

Nie miała bliskiej rodziny. Jedyna babcia, ojca matka, mieszkała daleko na wsi, ale była chora. Odwiedzała ją przyjaciółka Ola, raz choćby przyprowadziła Tomka, z którym kilka razy spacerowała po parku i miała nadzieję na dalsze spotkania. ale on więcej się nie pojawił.

Po wyjściu ze szpitala Ola próbowała ją rozbawić. Pewnego dnia przyprowadziła Jacka, w którym sama była zakochana, choć on uważał ich za przyjaciół. Jacek od razu zwrócił uwagę na cichą Kasię. Gdy dowiedział się o wypadku, zapragnął ją wesprzeć.

Wkrótce spotykali się we trójkę, aż pewnego dnia Jacek przyszedł sam. Kasia nie schodziła mu z myśli. A ona, spotykając się z nim, odżyła martwiła się tylko reakcją Oli. Postanowiła z nią porozmawiać.

„Ola, gniewasz się na mnie przez Jacka? Wybacz mi”.

Ola, ledwo powstrzymując złość, syknęła:

„A choćby jeżeli się gniewam, to go rzucisz?” wiedziała, iż już go nie odzyska.

Kasia nie zrozumiała sarkazmu i uśmiechnęła się:

„Jakbym mogła go zostawić? Powiedz, iż mi wybaczasz”.

Ola skinęła głową, udając uśmiech, ale w myślach wściekała się:

„Gdybym wiedziała, iż ten kaleka spodoba się Jackowi, nigdy bym ich nie poznała!”

Jacek nie widział jej blizn zasypywał ją komplementami, a ona zakwitła z miłości. Pewnego dnia wręczył jej buł róż i wyznał uczucie. Kasia spanikowała poważny związek oznaczał bliskość, ślub, dzieci A ona nigdy nie będzie matką. W desperacji zwierzyła się Oldze.

„Nie wiem, co robić Jacek mnie kocha, a ja Nigdy nie będę miała dzieci. Muszę mu o tym powiedzieć”.

„Oczywiście, iż musisz” odparła Olga, ale postanowiła uprzedzić ją i opowiedzieć Jackowi pierwsza.

Jacek zdziwił się, gdy Olga nagadała mu o „wadzie” Kasi.

„Dziękuję za informację” odparł krótko i odszedł.

Kasia czekała na niego, zdecydowana wyznać prawdę.

„Witaj, Jacku. Muszę ci coś powiedzieć”

Przerwał jej, tuląc mocno:

„Nie musisz. Wiem wszystko I kocham cię tak samo”.

Nie pytała, skąd wiedział. Ważne, iż ją kocha. Ślub był skromny. Kasia była szczęśliwa, brak dzieci jednak ciążył.

„Kochanie Może adoptujemy dziecko?” zapytał pewnego dnia Jacek.

„Boże, dziękuję za takiego męża!” rozpłakała się.

Wkrótce zabrali z Domu Dziecka małą Zosię. Oboje rozpływali się w miłości. Kasia nie wierzyła, iż życie da jej drugą szansę.

Rodzice rozpieszczali córeczkę. Gdy Zosia poszła do szkoły, miała najlepsze buciki i kokardy. Choć mała, wiedziała, iż rodzice, zwłaszcza mama, spełnią każde życzenie. Tylko tata czasem burczał, iż ją psują.

Lata mijały. Zosia nie chciała się uczyć nauczyciele narzekali, za to wymagała coraz więcej. Jacek próbował hamować jej zachcianki, ale Kasia wciąż ulegała. Kupowała drogie ciuchy i buty.

„Nie widzisz, iż nami manipuluje? W tym wieku tyle szminek? Rozpuściłaś ją!” Jacek zwracał uwagę żonie.

„Przesadzasz. Wszystkie nastolatki się malują”.

Zosia podsłuchiwała. Rozkładała książki, ale grała w telefonie. Gdy Kasia zaglądała, udawała naukę. Ojciec jednak wiedział i krzyczał.

„Mamo, tato znów się czepia! Powiedz, iż sprawdziłaś moje lekcje”.

Żądała pieniędzy. Z każdym rokiem była bardziej bezwzględna kłamała, oszukiwała. Pewnego dnia Jacek odkrył, iż zniknęły oszczędności na wakacje. Znalazł je pod materacem córKasia spojrzała na męża z przerażeniem, w końcu zrozumiawszy, jak bardzo zawiodła jako matka, i wyciągnęła rękę, by zatrzymać Jacka, zanim ten na zawsze zamknął za sobą drzwi.

Idź do oryginalnego materiału